Tomasz Tomczykiewicz (czyli szef klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej) oświadczył dziś rano, iż "nie wiedzieliśmy, że Ryszard C. (zabójca pracownika łódzkiego biura PiS Marka Rosiaka) był w PO" (cytuję za onetem).
Nieżle. PiS wie kto był członkiem PO. PO nie wie kto był członkiem PO. Bardzo celny strzał Kaczyńskiego.
Wniosek pierwszy- totalnie demagogiczny: w PO byli (są) mordercy.
Wniosek drugi- demagogiczny, ale rzeczowy: PO ma totalny bałagan we własnych papierach, a usiłuje (nieudolnie) rządzić POlską.
Wniosek trzeci- w podtekście: lokalni (częstochowscy) funkcjonariusze PO wolą współpracę z Kaczyńskim niż z Tuskiem. Bo tylko pracownik częstochowskiej PO mógł Kaczyńskiemu udzielić takiej informacji.
Wniosek czwarty- najważniejszy: Tusk woli się kłócić z przeciwnikami z PiS, niż współpracować z kolegami z PO. Trzy miesiące jakie upłynęły od zabójstwa Marka Rosiaka, to dostatecznie długi czas, by móc zadzwonić do Częstochowy (rodzinnego miasta zabójcy) i zapytać się dyskretnie: "no towarzysze, ale jak tam jest tym z tym Ryszardem C., ale mówcie szczerze, jak na spowiedzi".
Amen