Znów o Smoleńsku, to znaczy o fatalnym funkcjonowaniu państwa polskiego.
Jak wiadomo każdemu bliskiemu ofiar katastrofy w Smoleńsku Skarb Państwa obiecał po 250 000 zł odszkodowania. Kwota robi wrażenie. Sbosób podania tego do wiadomości również. Zapłacimy za nieudolność władz z naszych kieszeni. Zakładając, że każda z ofiar pozostawiła średnio 4 bliskich (rodzice, żona, dzieci) wychodzi lekko licząc 100 000 000 zł. Po 3 złote od każdego Polaka-robola. A może 4 lub 5, bo nie zdziwię się jeżeli po odszkodowanie zgłosi się np. Aneta Krawczyk ze swoim niewiadomo czyim dzieckiem (jakby ktoś zapomniał to ta z tzw. sexafery Leppera i Łyżwińskiego).
3 zł za same odszkodowania, nie wliczajac w to kosztów rozbitego samolotu, kosztów śledztwa, kosztów organizacyjnych, nadgodzin, prowizji, etc etc.
250 000 zł robi wrażenie. Nic dziwnego, że rodziny ofiar katastrofy w Mirosławcu również wystąpiły o taką kwotę (łacznie ok. 30 000 000 zł). A wczoraj wieczorem usłyszałem, że o podobne odszkodowanie mają wystąpić rodziny ofiar katastrofy hali targowej w Katowicach. I tak dalej.
Proponuję powołanie Stowarzyszenia Polaków Poszkodowanych przez III Rzeczypospolitą. Niech Skarb Państwa wypłaci każdemu Polakowi po 250 000 zł odszkodownia. Za okradanie Polaków. Choćby za osławiony Program Powszechnej Prywatyzacji (ktoś jeszcze pamięta ten arcyprzekręt?).
