Wiedziałem, zeby nie włączać telewizji, wiedziałem.
Fakty TVN, chyba podrzuciły jakiegoś gościa, do Biura RPO. Bo gość ten opowiadał, że być może dobrym pomysłem byłoby wprowadzenie czegoś na kształt dowodów osobistych dla transwestytów.
A sam RPO po powrocie z urlopu w Hiszpanii szuka wsparcia w MSW.
Mamy nawet polską fundację transwestytów, ale reprezentował ją jakiś starszy dziadek, więc albo zwykły dewiant, albo dowcipniś.
Ale gdyby ktoś nie wiedział to tu stronka fundacji i jej misja.
Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której temat transpłciowości nie będzie tabu, a wiedza o płci, genderze i tożsamościach płciowych będzie szeroko dostępna. Chcemy, aby rozumiane były słowa transwestyta, transseksualista, crossdresser.(...)
Chcemy pokazać, że osoby trans żyją wśród nas, że mają pełne prawo do tego, aby realizować się i żyć w zgodzie ze sobą. Że ich obecność wzbogaca nasze społeczeństwo, bo społeczeństwo, które odcina się od własnej różnorodności, staje się uboższe i mniej elastyczne.
Mają nawet spotkania i szkolenia, więc gdybyśmy nie zdążyli się z dzieckiem wybrać do cyrku, czy też sknerzylibyśmy na bilet to droga wolna.
Problem jednak nie jest błahy. Jestem jak najbardziej za upowszechnianiem wiedzy o transwestytyzmie, transeksualizmie, technologiach kosmicznych i metodach uprawy buraków gwatemalskich. Tylko co dalej?
Bo jeśli już uda nam się zagwarantować 50% miejsc w sejmie dla pań to jak traktować transseksualistów? Mężczyzna jest zwierzęciem tak garnącym się do polityki, że byłby gotów legitymować się nawet transseksualnym dowodem.
Więc jak- po genitaliach, czy genderze? Temat na spotkanie blogerów z RPO.
I kto to do cholery jest krosdreser?