Nic nie było o spotkaniu Tusk-Duda. Myśleliśmy, że tym żyje cały świat, a tu nic. Może na Jamajce, nie sprawdzałem. Co i dobrze, bo no news is good news. My tu studiujemy każdy ruch i gest, a nawet Niemców to nie obchodzi.
Ale przez 20 minut "heute" coś jednak było. Tak z połowa o uchodźcach. Robi się bajzel totalny. Mimo zimy codziennie przybywa 2-3'000 nowych. Wszyscy chcą zamykać granice, w różnych konfiguracjach. Na przykład blok Nniemcy-Austria-Słowenia kontra reszta. Mówi się o tym, by nie wpuszczać z innego bezpiecznego kraju, czyli jak jest taki w Macedonii, to dalej nie pojedzie. Niemcy chcą odsyłać gostków z Afryki Północnej, ale jak ktoś już jest, to na decyzję się czeka długo, a faktyczne odesłanie, to inna historia.
Pozycja Angeli robi się coraz mniej ciekawa. Wygląda na to, że od dawna popierano ją z musu. Po Kolonii mówi się otwartym tekstem. W marcu wybory w trzech landach. Tylko że w Niemczech z powodu politycznej poprawnosci pewne tematy podejmują tacy łysi bez szyi, w glanach. To może alternatywa dla Niemiec, ale nie bardzo dla Polski.
Ale najciekawsze, choć w Polakach może to najwyżej wywołać Schadenfreude, to ogniska przestępczości. Dla germanistów nowe (długie) słowo: Kriminalitätsbelastete Orte - miejsca obciążone przestępczością. Lepiej się tam nie zapuszczać. Pokazywali w Berlinie okolice stacji Kottbuser Tor. Ale spoko, takich miejsc w Berlinie jest zwei Dutzend, dwa tuziny. Któż sobie przypomina wiadra pomyj wylewane na Kaczyńskiego? No dobrze. Ale takie problemy o sto kilometrów od Polski, to marna radość. Byle tylko polska wieś spokojna, niech na całym świecie wojna...
