Helveticus - Jan Śliwa Helveticus - Jan Śliwa
1545
BLOG

Czy czepianie się Polski spowoduje Brexit?

Helveticus - Jan Śliwa Helveticus - Jan Śliwa Polityka Obserwuj notkę 46

Dawno, dawno temu, przed 2004, byłem wiernym czytelnikiem GW i euroentuzjastą. Schlebiała mi perspektywa zaliczenia Polaków do tego samego sortu ludzi, jak Francuzi, czy Niemcy. Oczywiście sami byliśmy przekonani, że jesteśmy przedmurzem i integralną częścią Zachodu, wręcz kultury śródziemnomorskiej, tylko że tamci o tym nie wiedzieli. Z pewnym zakłopotaniem myślałem o tym, że Polska będzie nie tylko pokornym petentem, ale będzie współdecydować o losach Unii na równych prawach z wielkimi tego świata. Nie nadmierny to zaszczyt? Jako mieszkaniec Szwajcarii byłem przekonany, że również i dla niej wstąpienie do Unii to najsensowniejsza opcja - inaczej stanęłaby w jednym szeregu z Białorusią.

Minęło parę lat...

Dziś ten tekst o równych prawach z Niemcami budzi jedynie uśmiech zażenowania, jeżeli nie nerwowy śmiech. Dopóki wyniki wyborów były zgodne z oczekiwaniami, mogliśmy myśleć, że decydujemy o własnych losach. Lecz w zeszłym roku polscy wyborcy zagłosowali błędnie. Nie zdali sobie sprawy z ciążącej na nich odpowiedzialności i beztrosko dali czerwoną kartkę eurofilskiej kleptokracji.

I tu się zaczęło. Szczegóły dobrze znamy, nie warto ich tu przytaczać. W środę Unia ma podjąć rezolucję w sprawie Polski, upomnieć zbuntowaną prowincję, jak Breżniew Dubczeka w Czernej nad Cisą latem 1968. Demokracja - tak, ale jedynie socjalistyczna i to my decydujemy, co to znaczy.

Jakie to może mieć konsekwencje? Dla wyborcy Platformy, przekonanego że nie ma innej opcji niż życie w kleszczach między Niemcami a Rosją, wybór jest jasny - Niemcy to mainstream, jeżeli chcesz przeżyć, to oddaj im hołd, pójdź na kolanach do Canossy, wykonaj kotau, może wybaczą. W naszym położeniu geopolitycznym taka opinia ma nawet swoje uzasadnienie. Ale co z taką sytuacją zrobi mieszkaniec dumnego Albionu? W przeciwieństwie do Polaka, nie mówi z przekorą, że jeszcze Anglia nie zginęła, ma specjalne stosunki z USA, z byłego imperium pozostał Commonwealth, a strefa anglofońska rozciąga się od Vancouver po Sydney. Czy ma ochotę, by może i jemu the Krauts dyktowali, na kogo ma głosować? Raczej nie. Oglądanie nieogolonego Schulza i bezzębnego Verhofstadta nie należy do wielkich przyjemności, zwłaszcza gdy zabierają się do pouczania. Również Juncker, luksemburski pracz pieniędzy, często pod dobrą datą, poklepujący po ramieniu i całujący w czółko, nie jest zbyt miłym towarzystwem.

No i załóżmy, że te obrazy się przebiją do brytyjskiej świadomości, z pomocą Sun, Daily Mail i Daily Mirror. Soczyste zdjęcia aroganckich eurokratów zrobią swoje. I co potem? Potem to nogi śmierdzą, jak mówią złośliwcy. Potem się mogą zdarzyć różne rzeczy, cały system będzie rozchwiany. Przy słabej Francji dominacja Niemiec będzie jeszcze bardziej ewidentna. Ale coraz mniej jest państw, którym to odpowiada. Przykład Brexitu może być zaraźliwy, choćby jako opcja do dyskusji i szantażu. Wyjście z Unii stanie się salonfähig, jak mawiają Niemcy. W dyskusji o wędrówce ludów pewnie się okaże, że to Niemcy są w izolacji. Wzmocni się Grupa Wyszehradzka, może też rozszerzy.

Jeżeli zacznie się walić Europa, zwietrzy swoją szansę Rosja. Będzie potrząsać szabelką, czy zdecyduje się na szaleństwo? Co wybierze Ameryka? Jak zmieni politykę? Czy jej osłabienie w Europie otworzy pole Rosji? Czy jej zwiększone zaangażowanie w Europie osłabi ją na Pacyfiku i zdestabilizuje ten region?

Może przesadzam, ale w systemie chaotycznym dochodzi do radykalnych przeskoków do nowego stanu. Jak dobrze (?) pójdzie, Petru, Schetyna i Kijowski, trzej muszkieterowie (lub jeźdźcy Apokalipsy), będą mogli wystąpić w filmie Jak rozpętaliśmy trzecią wojnę światową.

 

Interesuje mnie (prawie) wszystko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka