HexenAxt HexenAxt
824
BLOG

Komuch i liberał w jednym stali domku- dla GPS65

HexenAxt HexenAxt Polityka Obserwuj notkę 43

Zacznę od tego, że niniejszy tekst, z dedykacją dla GPS65, nie jest polemiką. 

Polemika zakłada starcie pewnych odmiennych racji. Nie da się jednak polemizować z bredniami i urojeniami. Brednie i urojenia nie są racjami. Brednie i urojenia się leczy. 

Do napisania niniejszego tekstu skłoniła mnie lektura ostatniej inetelktualnej publikacji GPS65, pt. "Ideologia". Przyznaję, że napadam już od jakiegoś czasu na tego: "Sarmatę, żeglarza, libertarianina, trajkarza i monarchistę" w jednym. Prawdziwy człowiek renesansu, swoją drogą. GPS65 metodycznie moje komentarze kasuje, bo i cóż może począć, skoro nędza myśli sarmacko-libertariańsko-monarchistyczno-żeglarskiej jest tak łatwa do obnażenia? 

Ostatni jego tekst, do którego link zamieściłem powyżej, jest jednak tekstem szczególnym, a nagromadzenie w nim bredni wyjątkowe. 

GPS65 kończy swój wywód tymi słowy:

Ale czy chcę, czy nie, żyję właśnie w taki patologicznym państwie, które mi się ze swoją ideologią we wszystko wtrynia. Nie da się tego zwalczyć, zlikwidować, zmienić czy obalić bez stosowania kontrideologii! Bo jak powiem, że ta socjaldemokratyczna ideologia wtryniania się we wszystko jest zła, i że trzeba to zlikwidować, to to też jest ideologia!

i na tym się skoncentrujmy, bo w tych kilku zdaniach zawarty jest cały sens tego brawurowego wywodu. 

W związku z powyższym zaproponowałem (w komentarzu, który o dziwo jeszcze wisi!), taką zagadkę:

Przychodzi mama, zideologizowana wegetarianka, do swojego syna, Jasia i mówi:
- Jasiu, nie wolno ci jeść mięsa bo (tu zideologizowany bełkot), masz jeść warzywka!
A Jasiu na to:
- Nie będę jeść warzywek, bo nie lubię, Lubię mięso!

Jaką ideologię wyznaje Jasiu, dzięki której odrzuca ideologiczny bełkot mamusi?

GPS65 na tak postawioną kwestię odpowiedzieć nie potrafi. Nie będę wnikał, czy to przez wzgląd na jakiś defekt mózgu, czy na co, ale najwyraźniej nie potrafi on sobie wyobrazić świata bez ideologii. Nie potrafi sobie wyobrazić Jasia, który nie lubi warzyw a lubi mięso i ideologiczny bełkot wegetariańskiej mamusi (zapewne absolwentki jakichś postępowych gender studies), po prostu go nie obchodzi. Odrzuca go z obrzydzeniem i nie dorabia do tego żadnej ideologii. Nie ma najmniejszej potrzeby wywodzić, dlaczego uważa jedzenie mięsa za, dla siebie, właściwe, ani dlaczego gardzi warzywem. Nie potrzebuje się wesprzeć żadnym von Meatesem, ani von Beefyekiem, tudzież Chickenstiatem, lub Porkhbardem. Jasiu ma to wszystko gdzieś. Jasiu lubi mięso a nie lubi warzyw i bez oglądania się na ideologie ma zamiar o swoje walczyć. Bo to są jego poglądy, one mu się podobają i on nie potrzebuje dla nich żadnego uzasadnienia. 

Jasiu jest normalnym człowiekiem. 

W komentarzu, pod tekstem GPS65, RychoS napisał tak:

Przychodzi treser, zideologizowany wegetarianin, do swojego tygrysa i mówi:
- Tygrysku, nie wolno ci jeść mięsa bo (tu zideologizowany bełkot), masz jeść warzywka!
Tygrys zieleniny ruszyć nie chce.

Jaką ideologię wyznaje tygrys?

Na co GPS65 odpowiada tak:

Ideologię jedzenia mięsa. Jeśli niejedzenie mięsa to ideologia, to jedzenie też. 

(...) Mi chodzi o to, że obalenie wegetariańskiego państwa, które wszystkim zabrania jeść mięsa wymaga stworzenia ideologii jedzenia mięsa. W takim wegetariańskim państwie nie ma ucieczki od ideologi dotyczącej żywienia.

Na co znowu ja odpowiedziałem tak:

Z faktu, że do naturalnej czynności, jaką jest jedzenie, ktoś dorabia ideologię, nie wynika, że naturalna czynność jest ideologiczna. 
Tak samo z faktu, że naturalny odruch obrony swojej własności ktoś chce popsuć nakładając nań redystrybucyjną ideologię, nie wynika, że obrona własności jest ideologiczna. 

(wklejam, bo pewnie zaraz komentarz zostanie skasowany, jak to u wolnościowców)

I to jest meritum. 

Jeśli mój czytelnik nie jest liberałem, komuchem, lub innym postępowym przygłupem, zgodzi się zapewne, że istnieje coś takiego, jak prawa naturalne. Nie prawa człowieka, które są zbiorem bezbożnych życzeń wymyślonych przez jakichś zaćpanych niedorozwojów, ale prawa naturalne.

Te prawa to min. prawo do życia, prawo do jedzenia, prawo do rozrodu i wychowania potmostwa. Prawa naturalne nie oznaczają, że człowiek jest nimi w jakiś sposób chroniony, że nie można go zgładzić, że nie można go możyć głodem, że nie można mu rozrodu utrudnić i dzieci odebrać itp. To wszystko, co oczywiste można. I dzieje się to każdego dnia, jak ziemia długa i szeroka. Te prawa, to coś w rodzaju praw fizycznych. Po prostu człowiek, który nie je jest niemożliwy. Człowiek, który nie żyje nie istnieje. Itd. Człowiek, żeby w ogóle być, musi w żyć, musi jeść, mieć schronienie, rozmnażać się, dbać o swoje potmostwo. Bez tego wszystkiego skończy się najdalej w pierwszym pokoleniu. 

Prawa naturalne nie wymagają uzasadnienia ani ideologii. Są nierozłączne z człowiekiem. Jeśli człowiekowi odebrać te prawa, to przestaje istnieć. W normalnym świecie, w którym ludzie nie zaprzątają sobie głów ideologiami, jest to jasne, zrozumiałe, nie trzba tego tłumaczyć, a każdy człowiek jest krańcowo zdeterminowany, by o te prawa walczyć. I walczył od zawsze. Walczył, by przeżyć, walczył, by zdobyć pożywienie, walczył o terytorium łowieckie, walczył o kobiety, walczył by zapewnić swojemu potomstwu bezpieczeństwo. W walce człowiek uzyskał przymiot najcenniejszy- wolność. Bo nie ma czegoś takiego, jak prawo do wolności. Człowiek może być niewolony nie tylko jako jednostka, ale i jako całe plemiona, narody i cywilizacje, przez żywot jednego osbnika, ale i przez dziesiątki pokoleń. O ile się go nie zabije, pozwoli mu jeść i rozmnażać się, może żyć w niewoli praktycznie dowolnie długo.

Jedynym sposobem na uwolnienie się jest walka, która wcale nie musi przynieść spodziewanych efektów.

Właśnie dlatego dawniej, w czasach świetności Polski, ludzie szlachetni, to byli ludzie oręża, ludzie walki. Podejmowali się konkurencji najtrudniejszej i najryzykowniejszej- wystawiali na hazard własne życie. Podejmowali walkę i tylko oni zasługiwali na wolność. Cała reszta, wszyscy ci, którzy do walki nie mieli ani zapału, ani ochoty, ani zdolności, musieli się podporządkować. Nie podejmując walki z defnicji skazujesz się na łaskę bądź niełaskę tego, który do walki staje. 

W świetle powyższego zrozumiałym jest więc, że zarówno liberalizm, jak i komunizm/socjalizm/trockizm/stalinizm/itp., są gałęziami tego samego drzewka, wyrastającymi z tego samego pnia- Oświecenia.

Oświecenie zaś było epoką kłamstwa.

Począwszy od bełkotu J.J. Rousseau, po współczesnych "myślicieli" pokroju Michnika, czy innego Derridy.

Oświecenie wymyśliło bowiem ideologię. Idealogia zaś, to kłamstwo, które zastąpić ma rzeczywistość. Oznacza to modelowanie świata według róznych poronionych koncepcji. I to jest naprawdę bez znaczenia, czy tą koncepcją będzie liberalizm, czy będzie nią jakikolwiek marksizm.

Ktoś może spytać- dlaczego ideologie to kłamstwo? Odpowiedź jest dziecinnie prosta- ideologie operują w skali tzw. ludzkości, czyli czegoś, co nigdy nie istniało, nie istnieje i istnieć nie będzie. Czym innym jest bowiem zawołanie- "więcej wolności dla mnie!", lub "więcej wolności dla Kaszubów!", "więcej wolności dla mieszkańców gminy Naboliki Małe!"- gdzie każde z tych zawołan ma sens z tej przyczyny, że dotyczy konkretnych ludzi (i z reguły wykrzykiwane jest przeciwko innym ludziom). Czym innym jest zaś liberalne "więcej wolności dla wszystkich". Bo kto to są wszyscy? Bolszewicy, którzy nie marzą o niczym innym, jak nam odebrać naszą wolność? Dla nich też więcej wolności? Żeby mogli realizować swoje ponure marzenia? A może dla złodziei i pedofilów? Że nie o taką wolność chodzi? A kim ty jesteś, żeby mi mówić, co jest dla mnie wolnością, a co nie jest, żeby mi moją wolność reglamentować? 

To jest skutek "wolności dla wszystkich". 

Nie dziwi więc, w związku z tym, że jeden ze sztandarowych piewców liberalizmu w Polsce, Stefan Kisielewski, powiedział ponoć, że trzeba "wziąć za mordy i wprowadzić liberalizm". I że nikt nie widzi, jak śmieszne to jest, że trzeba ludzi zmusić do wolności. A raczej "wolności". Bo co to jest za wolność, która albo została narzucona (czyli wbrew woli), albo dostało się ją za darmo (czy to aby nie to samo, co wyciaganie ręki po zasiłki?)?

Najbardziej ponure w tych wszystkich ideologiach jest zaś to, że niezależnie od deklarowanych celów prowadzą dokładnie w to samo miejsce. Do totalitaryzmu. Niezależnie bowiem od szlachetnych intencji (załóżmy że takie właśnie przyświecają róznym plugawym bydlakom), tym co dla każdej ideologii jest niezmnienne, są wypaczenia. "Socjalizm tak, wypaczenia nie"- grzmieli niegdysiejsi bolszewicy mówiący po polsku. "To nie jest prawdziwy kapitalizm/liberalizm"- gardłuje Korwin. Itp. Wszyscy doskonale to znamy. I to naprawdę jest żadna róznica, czy jest się niewolnikiem poddanym woli jakiegoś partyjnego sekretarzyny i jego biurokratycznej machiny, czy jest się niewolnikiem banków trzymających na krótkiej, kredytowej smyczy swojego raba, który ani fiknie, bo korporacje są w stanie rozerwać nieboraka na strzępy, czy będzie się niewolnikiem liberalnego państwa, w którym jedynym regulatorem stosunków międzyludzkich jest prawo, a w ślad za nim zastępy prawników i gdzie każdy sądzi się z każdym o byle pierdołę i można zostać oskarżonym o molestowanie kobiety tylko na nią patrząc. Bo tak ona sobie wyobraża swoją wolność, a ty człowieku spróbuj jak to jest zostać oskarżonym o molestowanie seksualne. Jak na to zareaguje twoja rodzina, twoje dzieci i twoi znajomi w pracy. A w szczególności twój szef. I nawet nie musisz zostać skazany. Sam pozew i koszty sądowe wystarczą za szykany. 

Tych wszystkich, zdawałoby się oczywistych rzeczy, nie rozumie GPS65. GPS65 uważa, że jedyny sposób na ideologię wegetariańską, to stworzenie ideologii jedzenia mięsa (i chyba nawet nie widzi tego, jak obłednie śmieszne to jest i do jak obłakanych konsekwencji taka ideologia natychmiast by doprowadziła). Uważa, że nie ma jak powiedzieć, że jest okradany, czyli najwyraźniej bez ideologii nie jest w stanie powiedzieć, co to jest zło, a co to jest dobro i co jest jego, a co jego nie jest. 

Jak on to wszystko łączy z monarchizmem, czyli siłą, władzą, hierarchią i autorytetem pozostanie chyba tajemnicą na wieki. 

HexenAxt
O mnie HexenAxt

Idź precz, szatanie, duchu złości, nigdy mnie nie kuś do marności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka