HexenAxt HexenAxt
590
BLOG

Liberalne muczando

HexenAxt HexenAxt Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Muczando, to takie słówko, które mi przyszło do głowy po przeczytaniu najnowszego tekstu, jednego z moich salonowych ulubieńsów- GPS65. Tekst nosi tytuł "Bydło"  i tym, co w nim uderzające, jest że GPS65 sam wpisuje się idealnie w swoją charakterystykę bydła, czyli istoty, która traktowana jest jak bydło, jest ubezwłasnowolniona państwowym aparatem przemocy i tak sobie liberalnie muczy ze swojej przegródki w obórce, jak to jest mu źle. Takie liberalne muczando. Mocno żałosne.

Jest w tekście GPS65 jedno takie miejsce i to na samym początku, w którym ociera się on o zrozumienie. Widać jest jednak szczelnie ideologicznie otorbiony, więc owego otarcia się nie zauważył i potruchtał na zielone pastwiska bredni, gdzie wymóg trzymania się realiów nie jest respektowany. 

Darujmy sobie te wszystkie głupotki o socjaldemokracji, te pierdółki o obowiązku szkolnym itp. 

Niechaj oko nasze padnie na ten właśnie moment, który mógł sprawić, że GPS65 z kolejnego ukąszonego korwinizmem obywatela, który nie rozumie niczego z zachodzących procesów, mógł się przeobrazić w człowieka przynajmniej potrafiącego zadać właściwe pytania. 

Oto ten szczególny moment:

"Ale takie traktowanie ludzi jak bydło nie ogranicza się tylko do dziennikarzy, celebrytów czy rządzących. Dokładnie takie samo podejście ma i opozycja, i w ogóle wszyscy, w tym wielu blogerów. W ogóle my, ludzie, traktujemy się nawzajem jak bydło – traktujemy innych jak niewolników."

Czy już wszystko jest jasne, czy muszę temat rozwinąć?

Chyba będę musiał, bo skoro GPS65 sam takie coś napisał, a wiekopomności chwili nie dostrzegł, to jest duże prawdopodobieństwo, że znajdzie się wielu mu podobnych, którzy choćby się o kawałek prawdy potknęli i mordy sobie rozbili, to z potknięcia owego żadne konstruktywne wnioski dla nich nie wynikną. 

Kluczowe jest to:

"W ogóle my, ludzie, traktujemy się nawzajem jak bydło – traktujemy innych jak niewolników."

Człowiek jako tako inteligentny, w związku z powyższym, powinien sobie zadać przynajmniej takie pytanie, czy owo "traktowanie innych jak niewolników", to jest jakaś nasza, ludzka, właściwość, czyli coś trwałego, część naszej natury, która jest nieplastyczna, której nie da się zmienić, czy może jest tak, że w gruncie rzeczy jesteśmy dobrymi ludkami, które tylko przez wzgląd na okoliczności tak się sparszywiły, że traktują bliźnich jak niewolników?

Słowem, czy homo homini lupus est, jako odwieczne prawo natury, czy może "byt określa świadomość"?

Normalny człowiek składnia się raczej ku homo homini lupus est, a to z tej prostej przyczyny, że owo powiedzenie ma już przeszło 2000 lat i nie straciło nic na aktualności, zaś wszystkie te oświeceniowe brednie bakrutują jedna po drugiej na naszych oczach. 

GPS65, jak każdy szczery komunista (czy tam liberał, przecież to bez różnicy), najwyraźniej uważa, że jednak "byt określa świadomość", że jak się już jakimś cudem obali "okupującą nas cywilizację", jak się wymieni ten socjaldemorkatyczny system, na system liberalny i zadekretuje powrót do "cywilizacji łacińskiej" wg. przepisu GPS65 (co niekoniecznie ma cokolwiek wspólnego z Cywilizacją Łacińską), to sprawy się jakoś tam realnie polepszą. Nie wiem, czy od razu lew legnie obok jagnięcia, ale będzie lepiej. 

Tym, czego GPS56 nie rozumie najbardziej jest chyba to, że on nie widzi tej prostej okoliczności, że system władzy, jaki by nie był, jest dokładnie tak opresyjny w stosunku do ludzi, jak słaba jest religia, w której ci ludzie żyją. Religia bowiem jest jedynym znanym ludzkości porządkiem ponadludzkim, ustanowionym przez Boga. Oznacza to, że pierwsza lojalność człowieka, jest lojalnością w stosunku do swojego Stwórcy. Nie do systemu władzy, ale do Boga. Niezależnie od tego, czy będzie to jakaś hinduska wieloręczna pokraka, czy Mannitou, czy Jahwe. 

A jak się tę podstawową lojalność rozumie i czuje, to po prostu nie ma już miejsca na żadne mędrkowanie nad lepszym, czy gorszym systemem władzy. System władzy wyrasta bowiem wtedy wprost z religii, tj. wprost z natury i kultury. 

Porządek ustanowiony przez Boga, dla swojego ludu, jest porządkiem naturalnym. Religia, co trzeba uwypuklić, nigdy nie stoi w sprzeczności z naturą. Religia nigdy nie mówi np. o "prawach człowieka". To dlatego, że religia to jest poważna sprawa i głupotami, a zwłaszcza kłamliwymi głupotami się nie zajmuje, 

Religie, w tej części, w której mówią one nam o świecie, w którym żyjemy, o nas, o ludziach, o hierarchiach, o cierpieniu, o tym, że silniejszy może, a słabszy nie może- mówi nam prawdę. Mówi nam, jak jest. Dlatego właśnie u podstaw wszelkich bytów plemiennych, państwowych i cywilizacyjnych leży właśnie religia, czyli filozofia naturalna plus metafizyka, splecione ze sobą i nierozerwalne. Religia wyznacza naturalny porządek rzeczy. Opisuje go i z niego wywodzi tę podstawową lojalność człowieka w stosunku do Stwórcy. 

Człowiek się wobec Stwórcy może buntować, może Stwórcę wykląć i rzucić mu w "twarz" swój ból, ale nie może się buntować przeciwko światu, w którym został przez swojego Boga osadzony. Nie może i już. Nic bowiem nie da wyklinanie na deszcz, albo na wilki, które pożarły nasze dziecko. Ktoś powie- super, ale przed wilkami możemy się zabezpieczyć budując wielkie miasta, solidne domy i utrzymując odpowiednio nieszkodliwą populację wilków. Ci sami ludzie zapominają natomiast, że natychmiast po wyregulowaniu populacji wilków rośnie nam populacja pedofili, pijanych kierowców, ludzi noszących choroby wcześniej nieznane a śmiertelne itd. 

Wiemy już więc, że wobec świata zbuntować się nie da, bo żeby zmienić jego reguły, trzeba by posiąść moc kreatora światów. A to nam raczej nie grozi. 

Tym, co człowiek może zrobić realnie, jest nauczenie się życia w tym świecie, jaki on jest i osobiste doskonalenie się w relacji z Bogiem i w drodze ku Niemu. I jest to jedyna droga ku temu, by było lepiej. Przy czym pamiętać należy o tym, że bywa i tak, że owo lepiej oznacza dać się zeżreć lwom na arenie. 

Świat i zycie, to narodziny w bólu, znój dnia codziennego, cierpienie i śmierć. To w życiu jest pewne. I tego się nie zmieni, przed tym się nie ucieknie. Od tego można być tylko silniejszym dzięki tej podstawowej lojalności wobec Boga. 

Tym, co rózne GPSy65 próbują robić od Oświecenia, jest trud zmiany praw natury, ze szczególnym uwzględnieniem natury ludzkiej. GPS65 mówi mniej więcej tak- ta gra jest niefajna, to jest gra socjaldemokratyczna, gdzie jedni ludzie mają innych za bydło i zmuszają cudze dzieci do państwowego edukowania się (a xiazeluka doda, że jeszcze są pasy samochodowe przymusowe i to jest źle), więc zmnieńmy reguły gry na fajne. Zagrajmy w fajną grę. Ta gra nazywa się liberalizm sarmacko- monarchistyczny. Reguły tej gry są następujące (tu ma miejsce wyliczanka tych cymesów). Jeśli przestaniemy grać w grę o nazwie socjaldemokracja a zaczniemy w sarmacko- monarchistyczny liberalizm, to zobaczycie, jak będzie fajnie. 

Co to oznacza? To oznacza, że GPS65 wierzy w to, że jeśli się weźmie tych samych ludzi, którzy oszukują w grze o nazwie socjaldemokracja i da im się grać w sarmacko- monarchistyczny liberalizm, to oni przestaną oszukiwać *.

Naprawdę, GPS65 w takie coś wierzy. 

I nic GPSowi65 nie mówi taki fakt, że obecny stan Polski i to całe zbydlenie, z którym mamy do czynienia, 22 lata temu zaczynało się w warunkach prawie sarmacko- monarchistyczno liberalnych. Gdzie gospodarka została uwolniona ustawami Wilczka, podatków prawie nie było, aparat urzedniczy liczył sobie ok. 50 tysięcy sztuk, paliwo było po (denominacji) kilkadziesiąt groszy za litr, pasy bezpieczeństwa w samochodach i kaski motocyklowe nie były obowiązkowe. 22 lata temu ludziom zakomunikowano, że od teraz nie będą już grać w peerelizm, a zaczną grać w ekonomiczny liberalizm. I popatrzmy sobie, co w 22 lata zrobili ludzie z tą grą. 

22 lata temu ludzie dostali więc nowe reguły gry, przestano ich szykanować, państwo niczego im nie zabraniało, a sami ludzie, całkiem liberalnie, mogli sobie zacząć wybierać swoich reprezentantów. Efekt jaki jest, każdy widzi. 

Gdyby jakimś cudem udało się wyjść GPSowi65 z ideologicznego bunkra i popatrzeć na to wszystko z perspektywy, jest szansa, że dostrzegłby całą serię kolejnych konstruktywnych pytań, które normalnym ludziom się w związku z powyższym nasuwają i prowadzą do równie konstruktywnych wniosków. 

Jeśli GPS65 kiedyś się na taki wysiłek intelektualny zdobędzie, to możliwa wreszcie będzie rozmowa nie o rzeczach, które nie istnieją (jak to liberalizm, socjalizm itp. sralizm mazgalizm), ale normalnie, o Polsce, o Polakach i o tym, co można realnie zrobić. 

A to znowu doprowadzi nas szybko do punktu, w którym GPS65 ma szansę zrozumieć, że skoro homo homini lupus est, to cała zabawa polega na tym, żeby wykorzystać naturalną stadność tych ludzkich wilków do tego, by stado było silne, wzajemnie się chroniło i wspierało (na miarę swoich wilczych praw), a ujście swoim dzikim instynktom dawało na członkach innych stad i innych gatunkach żywych.

Ale to już, drogie dzieci, innym razem.

 

* w założeniach, socjaldemokracja, też jest super (w każdym razie dla części ludzi) i wcale nie zakłada robienia z ludzi bydła. Zakłada coś wręcz odmiennego. Ma być tak fajnie, jak nigdy dotąd. 

HexenAxt
O mnie HexenAxt

Idź precz, szatanie, duchu złości, nigdy mnie nie kuś do marności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości