Trucker hiob Trucker hiob
1255
BLOG

Psalm 127. Na Dzień Matki. Dawidowy.

Trucker hiob Trucker hiob Polityka Obserwuj notkę 5

Psalm 127 należy do moich ulubionych. Zawsze jednak odczytywałem go jako pochwałę wielodzietności. Jednak w tym psalmie jest znacznie więcej. Ja jednak widziałem tylko te wersety:

Oto synowie są darem Pana, a owoc łona nagrodą. Jak strzały w ręku wojownika, tak synowie za młodu zrodzeni. Szczęśliwy mąż, który napełnił nimi swój kołczan. Nie zawstydzi się, gdy będzie rozprawiał z nieprzyjaciółmi w bramie.
(Ps 127, 3-5)

No dobrze, ale przecież ten psalm powstał trzy tysiące lat temu, gdy cała ludzkość liczyła zaledwie 27 milionów ludzi. Dziś jest nas siedem miliardów i już nie ma miejsca dla większej ilości ludzi. Prawda?

Nie, nie prawda. Bo niby dlaczego te siedem miliardów miałoby być za dużo? Kto tak zadecydował? I ile to jest siedem miliardów? Czy taką masę ludzi można by zmieścić, powiedzmy, w Europie? A może w jednym europejskim kraju, średniej wielkości, leżącym gdzieś między Odrą, a Bugiem?

No wiem, przeginam. To chyba oczywiste, że gdyby tak zebrać wszystkich Chińczyków i Hindusów, Japończyków, mieszkańców Brazylii i Argentyny, Afrykańczyków i Europejczyków i niezliczone zastępy Arabów, to chyba musielibyśmy ich ustawić jednych na drugich, w warstwach, by się zmieścili na terytorium Polski. Przecież wystarczy, że przyjedzie teraz do Polski milion kibiców i już będzie niezwykle ciasno i straszne tłumy na ulicach. A milion to przecież jedynie mały ułamek jednego procenta ludzkości ziemi.

No więc ile warstw trzeba by ułożyć z tych naszych braci z całego świata, by ich zmieścić w Polsce? Popatrzcie jaka ta Polska malutka:



Myślę, że teraz was troszkę zaskoczę. Otóż gdybyśmy założyli, że średnia rodzina na świecie ma około 4 osób, czyli mamy, powiedzmy, 1,5 miliarda rodzin na świecie, to moglibyśmy na terytorium Polski każdej rodzinie dać działeczkę budowlaną o powierzchni 200 metrów kwadratowych, by sobie wybudowali mały domek i do tego mieli jeszcze przed nim kawałeczek ogródka. A gdyby takie rodziny umieścić w gigantycznym bloku mieszkalnym, powiedzmy dziesięciopiętrowym, w mieszkaniach o powierzchni 50 metrów kwadratowych, blok taki zająłby mniej niż trzy procent powierzchni Polski.

Jest taki kapitalny film Cejrowskiego o globalnym przeludnieniu. http://www.dailymotion.co...ieniu_lifestyle Tylko dwie minutki. Zobaczcie koniecznie.

Unia Europejska jest tak zbudowana, że kraje najbardziej ludne mają najwięcej do powiedzenia. Niemcy i Francja grają w niej pierwsze skrzypce, Wielka Brytania jest na wpół niezależna i cieszy się wieloma przywilejami - bo są to najludniejsze kraje Unii. Dlaczego i Polska nie miałaby być tak ludnym krajem? Czego się boimy?

Smutne, że Polska należy do krajów o najmniejszej liczbie dzieci. Matki Polki ich już nie rodzą. Przynajmniej w kraju, bo podobno w Wielkiej Brytanii Polki dzieci mają. Z czego należy wysnuć wniosek, że to brak jakiejkolwiek prorodzinnej polityki państwa jest przyczyną tego, że dzieci się nie rodzą. I jak się ten trend nie zmieni, za kilka pokoleń nas po prostu nie będzie. Smutne.

Jest taki fragment Krzyżaków, który na zawsze zapadł mi w pamięć. Maćko z Bogdańca opowiada o księciu Witoldzie i kończy swą opowieść takimi słowami:

"Matki na Żmujdzi zawdy będą rodziły, a krwi nie szkoda, byle nie szła na marne."

Okazało się jednak, że "nie zawdy" i matki przestają rodzić. Coś, co zawsze było uznawane za przekleństwo, dziś staje się błogosławieństwem. Wiele kobiet wręcz nie chce mieć nigdy dzieci, albo chcą mieć późno i mało. Najlepiej jedno, gdzieś tak koło czterdziestki, jak już ją będzie stać na "panią do dziecka", by samej sobie nie psuć zawodowej kariery. Szkoda.

Ale ja nie o tym nawet chciałem pisać. Felieton miał być o tej części psalmu, który jakoś uchodził mojej uwagi:

Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje. (Ps 127, 1-2)

Czyli znowu będzie o tym samym, co zawsze. Nic na to nie poradzę, ja już taki jestem nudny. Bez Boga ani do proga. W Polsce nie kończą się protesty, demonstracje, manifestacje i zapowiedzi kolejnych wydarzeń. Ale czy są one zgodne z wolą Bożą?

Śmieszy mnie, gdy te nasze bezideowe partie polityczne działają głównie w myśl zasady: "Oni są za, to znaczy, że my musimy byś przeciw". I już dawno nie wiadomo dlaczego niektóre partie są nazywane lewicowymi, a inne prawicowymi. We Francji nowy prezydent zaczyna rządy od obniżania wieku emerytalnego, ale on to lewica. U nas - odwrotnie. Prawicowy rzekomo PiS wraz z Solidarnością, którą chciałby spałować jej założyciel, walczą ostro o to, by powróciło to, co mieliśmy za komuny.

Tylko niby kto ma płacić te emerytury? Ci, co już teraz narzekają na zbyt wysokie podatki? A może ktoś ma jakiś nieznany mi sposób na to, by i podatki obniżyć i emerytury podnieść i zmniejszyć deficyt i dać większe zapomogi bezrobotnym? Może istnieje jakaś inna matematyka, gdzie więcej plus więcej równa się mniej?

Ale o polityce szkoda nawet pisać. Dużo łatwiej bowiem krytykować, niż coś konstruktywnego zrobić. Nie ma prostych odpowiedzi na rzeczywiste problemy, co najwyżej są odpowiedzi prostackie. I choć żyjąc w innym kraju wiem, że niektóre rzeczy da się rozwiązać w praktyce, to odnoszę wrażenie, że taka możliwość w Polsce istnieje tylko teoretycznie.

Jak mawiał wielki amerykański filozof, Yogi Berra, "w teorii nie ma różnicy między teorią, a praktyką, ale w praktyce jest".

Chodzi mi konkretnie o prawa zabraniające dyskryminacji ze względu na wiek. Słyszałem, że to poważny problem w Polsce i jeden z ważkich argumentów przeciwko podwyższaniu wieku emerytalnego. Skoro już dziś osoby w moim wieku, 55 lat, mają problemy ze znalezieniem pracy, to problem ten jedynie się pogorszy.

A jak to jest w USA? U nas też jest podnoszony wiek emerytalny. Z 65 na 67 lat. Mój rocznik - to 66 i pół roku. Tylko, że tu nikt mi nie odmówi pracy, gdy będę miał 65 lat.

Parę miesięcy temu zaczynałem nową pracę i na przeszkoleniu był mężczyzna w wieku 65 lat. Zaczynał nową karierę. Zrobił kurs na zawodowe prawo jazdy i postanowił być zawodowym kierowcą. Zaczyna od początku, bez żadnego doświadczenia. Jaki zatem ma interes firma, gdzie się przyjmowaliśmy, by go zatrudnić? Przecież zanim będzie on dobrym kierowcą, zanim coś firmie da, zanim się nauczy samodzielnie pracować, minie jakiś czas, a on już teraz w każdym momencie może odejść na emeryturę. Jednak został przyjęty, bo dużo mniej się opłaca go nie przyjąć.

Jeśli firma przyjmuje ludzi po szkole, którzy mają 25 lat, a nie przyjęłaby kogoś, kto ma 65 lat, kary, które musiałaby zapłacić znacznie przewyższyłyby koszty przyjęcia takiego "starca". I dlatego tu się przestrzega prawa. Inaczej mówiąc tu się nie opłaca nieprzestrzeganie niewygodnych praw.

Ale ja znowu odszedłem od tego, o czym miałem pisać, czyli od psalmu 127. I od budowania domu bez Boga. Już dwa tysiące lat temu król Dawid, autor tego psalmu wiedział, że to się nie uda. Dlatego on nic nie rozbił bez Boga. Przypomnę zatem, że jego kariera zaczęła się od tego, że zazdrosny król Saul chciał go zgładzić, a kończy się na tym, że Dawid jest sam królem zjednoczonego Izraela, który w tym czasie jest prawdopodobnie światowym mocarstwem. I choć potęgę tę wywalczył on mieczem, to nie miecz był tu najważniejszy.

Warto też pamiętać, że Dawid zawsze darzył szacunkiem Saula, nigdy sam przeciw niemu nie występował i choć nieraz miał okazję go zabić, nie zrobił tego. Saul był pomazańcem bożym, mesjaszem, prawowitym królem, więc nawet to, że chciał unicestwić Dawida nie było dla niego wystarczającym powodem, by go życia pozbawić.

Natomiast dziś, mam wrażenie, wszystko jest postawione na głowie. Budujemy nasz dom bez Boga, prawowitej władzy nie szanuj nikt, kto nie podziela jej poglądów, dzieci są uważane za przekleństwo, a naprawę tego stanu rzeczy upatrujemy we własnej sile i przebiegłości. I dlatego nie jestem optymistą. Dopóki bowiem nie zaczniemy postępować tak, jak Dawid, nie osiągniemy sukcesu.

I mówiąc o Dawidzie warto wspomnieć jeszcze o jednym aspekcie jego życia. Dawid był wielkim grzesznikiem. Dopuścił się nawet takiej zbrodni, jak podstępne zamordowanie męża swej kochanki, by nie wyszło na jaw, że jest ona w ciąży. Dawid z pewnością nie był "malowanym świętym". Jednak zdawał on sobie sprawę z tego, że jest grzesznikiem. Gdy prorok mu to uświadomił, błagał Boga o przebaczenie, w postach i modłach. Wiedział, że tylko Boże Miłosierdzie może go uratować.

Dziś w ogóle zatracamy poczucie grzechu. Dziś nam Bóg do niczego nie jest potrzebny. "Grzech? Jaki grzech? Bóg jest miłosierny, jasne. Czyli pewnie i tak na końcu nie będzie żadnego piekła. A poza tym ja nikogo nie zamordowałem, więc Bóg mnie nie wrzuci do piekła, prawda? Za co więc mam Go przepraszać? Za to, że nie jestem taki święty jak Matka Teresa? Czytałem zresztą gdzieś w Necie, że ona wcale taka święta nie była. Nikt z nas nie jest doskonały."

No właśnie. To ostatnie stwierdzenie rzeczywiście jest prawdziwe. Nikt z nas nie jest doskonały. A nic niedoskonałego nie może się znaleźć w niebie. Żaden z nas nie zapracuje sobie na własne zbawienie. Tylko Bóg nam może to zapewnić i jest to dar od Niego. Ale by go otrzymać, musimy uznać, że jesteśmy grzesznikami. Musimy uznać, że jesteśmy chorzy i że potrzebujemy lekarza. Inaczej to my sami zamykamy sobie drogę do zbawienia.

Scott Hahn powiedział kiedyś żartobliwie, że i on grzeszyłby jak Dawid, gdyby potrafił przepraszać Boga jak Dawid. I choć jest oczywiste, że ideałem byłoby żyć bez popełniania grzechów, to jednak smutna rzeczywistość jest taka, że żadnemu z nas się to nie udaje. Zatem każdy z nas potrzebuje Zbawiciela.

Jakby więc na to nie patrzeć, wszystko się sprowadza do tego, że musimy postawić Boga na pierwszym miejscu. Musimy Mu oddać całe swoje życie. Musimy wszystko zaczynać od modlitwy i na modlitwie kończyć. A reszta sama się ułoży. I wcale nie sugeruję tu, że tej reszty ma nie być. Że mamy siedzieć na rękach, czy też klęczeć na kolanach cały czas. Królowi Dawidowi miecz nigdy nie zdążył zardzewieć. Chodzi mi jedynie o pewne relacje. O hierarchię wartości. O to, co jest najważniejsze.

O to, Kto jest najważniejszy.

Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą. Jeżeli Pan miasta nie ustrzeże, strażnik czuwa daremnie. Daremnym jest dla was wstawać przed świtem, wysiadywać do późna - dla was, którzy jecie chleb zapracowany ciężko; tyle daje On i we śnie tym, których miłuje.

Nazywam się Piotr Jaskiernia, mam 61 lat i od wielu lat mieszkam w Stanach. Z zawodu jestem "truckerem", kierowcą. Moim hobby jest apologetyka, a moją pasją nowa ewangelizacja. Zawsze szukam nowych dróg, by dotrzeć z Dobrą Nowiną do kolejnych osób, stąd moja obecność tutaj. AUDYCJE RADIOWE, PROGRAMY TV I ARTYKUŁY PRASOWE Z MOIM UDZIAŁEM: KLIK Moje FORUM: www.katolik.us Zapraszam. Kontakt.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka