hipokrytes hipokrytes
240
BLOG

Strefa kibica

hipokrytes hipokrytes Rozmaitości Obserwuj notkę 0
Nie kibic, od zaangażowanego kibica, w przededniu EURO 2012, różni się tym czym abstynent w środku hucznej imprezy od jej pozostałych uczestników. Zabawa się rozpoczęła, entuzjazm rośnie, trzeźwość ocen ulega śmiałej transformacji, a ten kto nie płynie z falą jest uważany za malkontenta. Trzymając się powyższej metafory, jestem ledwie po dwóch piwkach czyli gotów na sportowe emocje, lecz daleki od pomroczności jasnej wynikającej z piłkarskiego orgazmu. Idealny stan, by w miarę chłodnym okiem rozejrzeć się dookoła.

Jeszcze dwa miesiące temu dominowało powątpiewanie w piłkarskie atuty naszej drużyny. Perspektywy sukcesu oceniano bardzo ostrożnie. Tylko najwięksi optymiści liczyli na coś więcej niż standardowy pakiet trzech meczów w fazie rozgrywek grupowych (mecz otwarcia, o wszystko i o honor). W międzyczasie polskie orły rozegrały trzy baaardzo przeciętne spotkania z najsłabszymi przeciwnikami jakich trenerowi Smudzie udało się znaleźć, ale jak widać to wystarczyło by rozniecić oczekiwania kibiców. Zawodowi komentatorzy cytują statystki, emocjonując się rekordową ilością meczów bez porażki, zapominając o miernej kondycji rywali. Różowe okulary to obowiązkowe wyposażenie kibica, więc samo wyjście z grupy mało kogo już dziś satysfakcjonuje. Upijamy się więc entuzjazmem coraz bardziej, a szanse na kaca giganta rosną. Cóż, podobno wiara czyni cuda. Będzie okazja, sprawdzić prawdziwość tej sentencji w praktyce. Jakby co, w trosce o poprawę samopoczucia rodaków, po mistrzostwach, drużyna Smudy zafunduje nam kolejną błyskotliwą passę zwycięstw z przeciwnikami klasy San Marino, Malta czy Luksemburg.

Piłkarski entuzjazm objawia się specyficzną formą kibicowskiego patriotyzmu. Trwa licytacja, kto więcej chorągiewek zainstaluje na samochodzie, kto dokładniej wymaluje sobie facjatę, kto założy bardziej groteskowy cylinder, czapeczkę z rogami etc. Hit „Koko Euro spoko” wprost idealnie wpisuje się w tą przaśną estetykę. Nie rozumiem więc, skąd ta fala krytyki? Co ciekawe, ów infantylny patriotyzm bardzo chętnie demonstrują także ci, dla których mówienie o suwerenności to relikt zaścianka, nie przystający do wizerunku światłego Europejczyka. Ci, dla których patriotyzm, na co dzień jest zbędnym balastem. Bo nawiązuje do historii, a więc przegranych powstań i klęsk, jest patetyczny, koturnowy, pełen cierpiętnictwa i bohaterszczyzny, a w ogóle to kojarzy się z PiS, więc generalnie kicha i wstyd. Dla mnie natomiast synonimem obciachu jest właśnie ta odpustowa wersja patriotyzmu, sprowadzona do dziecinnych gadżetów, w których lubują się kibice piłkarscy. I choć będę trzymał kciuki za polską drużynę, nie ustroję się w żadne szaliczki (w lato!), koszulki, flagi i trąbki.

W tym kontekście, szczególnie zabawnie wygląda udowadnianie samym sobie polskości naszych orłów. Sporego zamieszania narobił tu Jan Tomaszewski, próbuje się więc zadać kłam jego krzywdzącym enuncjacjom. I tak, biedny Ludovic Obraniak chcąc zrzucić brzemię farbowanego lisa, zmuszony jest popisywać się swoją świeżo nabytą polszczyzną, składając jednocześnie płomienne deklaracje miłości wobec odzyskanej ojczyzny. Tempo jego przyspieszonej edukacji wskazuje, że lekcje które pobierał mogły wyglądać tak;)
 


Jak powszechnie wiadomo, każdy doskonale się zna na futbolu (ja również). Przystępuję więc do typowania wyniku najbliższego meczu Polaków. Polska – Grecja, porządek 0:0, ewentualnie 1:1, w każdym bądź razie remis. 

Hipokrytes

hipokrytes
O mnie hipokrytes

Kiedy słucham polityków trafia mnie szlag! Zamiast kląć przed telewizorem, napiszę co o tym myślę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości