Zupełnie przypadkiem trafiłem w TV na audycję poświęconą emigracji po 68 roku. Ładną polszczyzną wypowiadali się w niej ludzie którzy przed laty opuścili Polskę i w tych wypowiedziach nie dało się odczuć jakiegoś szczególnego żalu a już tym bardziej nienawiści za to co się stało.
Tym bardziej zmroziła mnie wypowiedż jednej z pań która przywołała dyskusję w jakiej brała udział protestując m.innymi przeciwko określeniu "polskie obozy koncentracyjne". Otóż jej interlokutor powiedział; "gdybym miał ostatni nabój w lufie i przed sobą Polaka i Niemca, to zastrzelił bym Polaka"
Trudno chyba znależć lepszy wzorzec krystalicznej nienawiści. Można się tylko domyślać że tego pana spotkała niewyobrażalna tragedia i to ze strony Polaków. Ale czy istnieje taka krzywda która usprawiedliwia stosowanie kryterium odpowiedzialności zbiorowej? Znam wiele osób które doświadczyły strasznych nieszczęść ale nigdy od nich nie usłyszałem czegoś takiego w odniesieniu do Niemców, Rosjan, Ukraińców lub Żydów.
Dziwi to tym bardziej że naród który sam protestuje nawet wobec domniemaniu odpowiedzialności zbiorowej wobec nich, sam ją stosuje wobec innych.