Panuje obiegowa opinia o sympatii, dużym kredycie zaufania i generalnie wielkiemu sentymentowi dla polskiego munduru. Z pewnością takie uczucia nie są obce jakiejś części społeczeństwa. Pytanie tylko jak dużej? - obawiam się że niezbyt dużej.
Lata relatywizowania wszelkich wartosci i wyszydzania patriotyzmu zrobiły swoje. Dodajmy do tego stan wojenny i rok 1970. Wydarzenia te nie przynoszą chluby naszemu wojsku. Jakoś nie słyszałem żeby jakiś oficer odmówił strzelania do robotników , obrócił lufę w drugą stronę, albo wręcz honorowo palnął sobie w łeb.
Jest to całkiem spora łyżka dziegciu psujaca zadowolenie że podobno jesteśmy osiemnastą potęgą militarną na świecie. Na wartość armii jak wiadomo składa się uzbrojenie i morale żołnierzy. Czy armia silna technicznie a nie mająca woli walki jest coś warta? Czy żołnierz który uważa że polskość to nienormalność nas obroni?
Z tą siłą też bym nie przesadzał. Nasza armia jest armią "kadrową" ; na jednego generała przypada ok. 800 żołnierzy - powiedzmy batalion, z tego szeregowców ok. 500. Generałów mamy trzy razy więcej niż amerykanie którzy mają 1,5mln armię. Co do sprzetu to też wolałbym aby wizytówką armii były rakiety i samoloty a nie pokazane na defiladzie quady. Mają one pewnie większą siłę ognia niż deskorolki czy hulajnogi jednak to było trochę niepoważne. Mamy do pokonania wieloletnie zaniedbania i przezwyciężenie wręcz demontażu naszej armii. I to w czasie kiedy armia rosyjska planuje powołanie samych jednostek powietrzno-desantowych w liczbie prawie równej naszej armii.
Na koniec chcę jednak życzyć naszym żołnierzom aby znali i byli świadomi odpowiedzialności, aby byli prfesjonalistami, aby pojęcie honoru nie było im obce a tradycja patriotyczna wspierała ich poczynania