catoMaior catoMaior
303
BLOG

Nie pluj, nie zostaniesz opluty (cz. I)

catoMaior catoMaior Rozmaitości Obserwuj notkę 3

 

 

Wyrażam   głębokie współczucie wdowom, sierotom i wszystkim bliskim smoleńskich ofiar, albowiem wierzę, że ujrzawszy i usłyszawszy makowską wersję katastrofy mogą czuć się oplute, upokorzone, stłamszone, skopane i bezradne. Odczuwam ten sam ból i bezradność i łączę się z nimi w żalu.
 Ale tylko z nimi, bo ich ból i rozpacz, upokorzenie i bezradność są szczere i autentyczne.
                Nie poczuwam się natomiast w najmniejszym stopniu do solidarności z czeredą nekrofili, różnego rodzaju niewydarzonych politycznych półgłówków, posłówgłupotków, tabloidalnych ćwierćcelebrytów i mediomatołów zawodzących w słowach pełnych obłudy i hipokryzji nad urażoną dumą narodową, strzykających jeszcze gęstszym niż dotychczas  jadem i żółcią w kierunku rządu Rzeczpospolitej i jego premiera.
Dlaczego Anodina napluła nam w twarz?
  Jeśli fakty przedstawione na moskiewskiej konferencji są prawdziwe, a żaden z wypowiadających się ekspertów nie usiłował ich podważać, to jedyną sensacją (dla mnie), odsłaniającą nieuchronność katastrofy, było ujawnienie błędu załogi w ustawieniu tak ważnego przyrządu jak wysokościomierz ciśnieniowy (baryczny). Mając taką wiedzę, widzimy, że katastrofy nie można było uniknąć, można było co najwyżej jej zapobiec podejmując decyzję odwrotu znad Smoleńska w momencie, kiedy jeszcze mogła być wykonalna.
 Poza tym momentem w prezentacji Morozowa i Anodiny nie byłoby dla mnie nic  zaskakującego, gdyby nie dwa złowrogie momenty. Jeden to psychologiczna analiza nastroju wśród załogi i drugi analiza krwi gen Błasika.
 Po co im to było? Czy to są naprawdę przyczyny techniczne katastrofy?
 Czy też perfidna sugestia, że samolot był pilotowany przez grupę zdeterminowanych, bezwolnych mięczaków dowodzonych przez podchmielonego generała?
 Rosja, to taki kraj, gdzie nic się nie dzieje tak ot, samo z siebie. W polityce nie ma ani krzty przypadkowości, a o to dba niezmiennie ta sama od czasów Iwana Groźnego oprycznina mająca do dyspozycji wszelkie środki ochrony imperialnych interesów, łacznie z licencją na zabijanie nie tylko niebezpiecznych (oni to sami oceniaja) ludzi, ale i niebezpiecznych myśli.
 Oprycznina nigdy nie ułaskawi i nigdy nie daruje wyroku wydanego na kogoś, kto podniósł rękę: na majestat imperatora, na dumę narodową Wielkorusów, na integralność terytorialną Rassyji.
 Kiedyś, do czasu, gdy rosyjskie imperium nosiło nazwę Cesarstwo Rosyjskie, Królestwo Polskie, Wielkie Księstwo Fińskie etc. a następnie Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, wyrok za zdradę rosyjskiego interesu albo za zadanie mu krwawego ciosu, mógł być tylko jeden. To się zmieniło, czego dowodem jest choćby to, że pozostają przy życiu tacy zdrajcy imperium, jak Gorbaczow, Jaruzelski, Kwaśniewski, Szuszkiewicz czy Saakaszwilli. Pomysł, że Lech Kaczyński, schodzący ze sceny politycznej, bez najmniejszych szans na reelekcję, ze swoimi karykaturalnymi wyskokami i podskokami, otrzymał wyrok śmierci od opryczniny, mógł się zrodzić tylko w chorej wyobraźni, a jeśli się rzeczywiście zrodził, to z dużym prawdopodobieństwem można odgadnąć w czyjej.
 Oprycznina musiała zmienić styl i metody, od kiedy Rosja, czując na plecach oddech Chin, rozpoczęła swój długi marsz na Zachód.
 Na trasie, jak zawsze od wieków, znajduje się Polska. Dzięki polityce Tuska i Sikorskiego władcy Rosji przekonali się, że Polsza to jednak nie kurica a zagranica, z którą należy się liczyć i traktować poważnie.(cdn)
catoMaior
O mnie catoMaior

zwietrzały entuzjasta, pełen niewiarygodnych paradoksów, o poglądach socjalliberalnych, których jestem gotów bronić i z których jestem dumny. Altruista. Ateista.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości