Nie chwalę za wejście smoka na salon 24, albowiem ideologię wyłożoną w stenogramie przemówienia zamieszczonego w S24 jako pierwszy wpis na blogu uznaję za nieadekwatną do wyzwań XXI wieku. Może to by było i dobre, gdybyśmy cofnęli się do wieku dziewiętnastego. W większości podzielam tu krytyczne uwagi Norberta Maliszewskiego i Marka Migalskiego.
Nie dlatego chwalę, że choćby wspomniany Marek Migalski pochwalił Bronisława Komorowskiego, bo za to akurat należy się przygana blogerowi. Od momentu złożenia słynnej przysięgi, w której znalazło się słowo „dobrość”, mające tak istotne znaczenie dla Antoniego Macierewicza, Bronisław Komorowskizostał prezydentem państwa uosabiającym majestat Najjaśniejszej Rzeczpospolitej i z tego tytułu należy mu się poważny szacunek, bez względu na to jakie wpadki i potknięcia zaliczył i zaliczy pełniąc ten urząd, a nie konfidencjonalna pochwała.
Za wpadki – krytyka.
Chwalę, bo potrafił się pokazać z jak najlepszej strony po raz pierwszy od czasu słynnego błogosławieństwa udzielonego Zbigniewu Ziobru. Wówczas wykazał się postawą godną męża stanu, dalekowzrocznością. Bo przecież kiedyś, a prawdopodobnie w dziewięćdziesiątą rocznicę urodzin patrona, nastąpi namaszczenie tego cherubina, słusznie cieszącego się sympatią Jadwigi Staniszkis, na następcę premiera – prezesa. Wtenczas z pewnością poczujemy się pewniej, kiedy perspektywa objęcia jakiejś wysokiej godności partyjnej, a może – państwowej, zaistnieje na rzecz polityka o międzynarodowym stażu, posiadającego języki obce, niż by miała zagrozić ze strony zdolnego samouka, ale odbywającego staż czeladniczy li tylko z błogosławieństwem Ojca Dyrektora.
Tym razem Jarosław Kaczyński pokazał klasę jako głowa rodziny dotkniętej niczym biblijny Hiob najstraszniejszym doświadczeniem, jakie tylko można sobie wyobrazić. Wyraził to w krótkich, dosadnych słowach (cyt. za Wirtualną Polską):
- Powtarzam, wszystkie te opowieści, że Marta Kaczyńska będzie przywódcą młodych, itd., to są wyssane z palca opowieści ludzi głęboko zdemoralizowanych, którzy nie potrafią w ogóle inaczej myśleć, tylko w kategoriach takiej niezbyt ładnej polityki - podkreślił. Według niego, Marta Kaczyńska chce się obecnie zająć dziećmi. - Natomiast co będzie robiła, kiedy te dzieci, także młodsza córka pójdzie do szkoły, to zobaczymy - dodał. Prezes PiS podkreślił, że wciąganie jej do życia publicznego "wskazuje na pewien mankament naszego życia medialnego".
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Opowiesci-o-mojej-bratanicy-Marcie-sa-bajka,wid,13152603,wiadomosc.html?ticaid=1bd3e
Czyn tym większego godny podziwu, że pokusa kontynuacji jazdy sprawdzonej w wyborach prezydenckich, omal nie zakończonej pełnym sukcesem, była nadzwyczaj zachęcająca, więc dobrowolna rezygnacja z tego niewątpliwego atutu, jakim by mogła stać się w kampanii wyborczej opromieniona tragicznym doświadczeniem córka świętej pamięci pary prezydenckiej, musi budzić szacunek i uznanie.
A Marcie Kaczyńskiej, którą już raz (w komentarzu u kajzera) przestrzegałem słowami kardynała Richelieu przed sforą prawdziwych i fałszywych „przyjaciół”, życzę, aby pozostała taka, jak bohaterka tej cudnej pieśni grupy Czerwony Tulipan - niezauważalna!
Z wyjątkiem blogosfery, ma się rozumieć!
P.S. Recepta na wklejanie filmu do notek – nie działa niestety, więc spróbuję do komentarza.