Marcin Horała Marcin Horała
245
BLOG

Polskie "swing"powiaty

Marcin Horała Marcin Horała Polityka Obserwuj notkę 1

 Dzięki niedawnym wyborom prezydenta USA zaznajomiliśmy się nieco ze specyfiką tamtejszego systemu wyborczego. Należy do niej skupienie się całej kampanii na „swing states” (zwanych również „battleground states”).

 

To wynik działania systemu elektorskiego – liczy się nie kto zdobędzie najwięcej głosów w skali państwa, tylko kto wygra wystarczająco dużo stanów. Tym samym mamy niejako oddzielne wybory w okręgach, którymi są stany.

To dobry materiał do obserwacji w kontekście toczącej się dyskusji nad wprowadzeniem w Polsce jednomandatowych okręgów wyborczych. Możemy zaobserwować, jak taki system działa – a jednym z jego efektów jest koncentracja na kilku okręgach „swingujących”. W optyce kandydatów czy partii nie ma sensu marnować sił i środków na okręgi, w których albo i tak wygrana jest niemal pewna – albo z góry pewna jest porażka. Uwaga wszystkich koncentruje się na okręgach, gdzie poparcie dla głównych konkurentów jest zbliżone. Mówiąc kolokwialnie: jest się o co bić. Tak to również wygląda w Wielkiej Brytanii gdzie uwaga partii skupia się na „marginal seats” – okręgach gdzie niewiele zabrakło do konkurenta więc warto pokusić się o odebranie mu mandatu, lub takich gdzie wprawdzie mamy swojego deputowanego, ale czuje on oddech konkurencji na plecach i okręgu trzeba aktywnie bronić.

Spróbowałem przenieść te doświadczenia na grunt polski i sprawdzić gdzie są polskie „swing” powiaty. Takie, w których toczyłaby się realna walka o zwycięstwo, gdybyśmy wprowadzili system brytyjski. Zazwyczaj za takie okręgi uważa się te z różnicą poniżej 5% pomiędzy zwycięzcą a najgroźniejszym konkurentem (dla uproszczenia przyjąłem, że okręgi w wyborach jednomandatowych odpowiadałyby powiatom, bazowałem na wynikach wyborów do Sejmu w 2011 roku).

Takich powiatów o zbliżonym poparciu jest przede wszystkim bardzo mało. Podział na południowo-wschodnią i prowincjonalną Polskę moherów i północno-zachodnią i miejską Polskę lemingów jest tak wyraźny, że powiatów wahających się jest zaledwie 48 (czyli 1/8 wszystkich). W pozostałych zasadniczo wybory kończyłyby się z chwilą wskazania przez premiera Tuska lub prezesa Kaczyńskiego kandydata skazanego na sukces.

A gdzie znajdują się nasze „swing” powiaty? Tu znów bez zdziwień.

Po pierwsze, rozsiane są wzdłuż granicy pomiędzy kongresówką a zaborem niemieckim i ziemiami odzyskanymi (a więc tam, gdzie przebiega granica między polską lemingów i moherów). To na przykład powiaty: piski, iławski, włocławski ziemski, rypiński, wieluński czy wieruszowski.

Po drugie, są to miasta na terenie pisowskiej polski południowo-wschodnie.j gdzie położenie działa na wzmocnienie PiS, ale charakter miejski na wzmocnienie PO, w rezultacie nawzajem się równoważąc. To Chełm, Krosno, Lublin, Rzeszów, Tarnów i Radom.

Po trzecie, są to powiaty będące przedmieściami wielkich metropolii Warszawy i Krakowa. Miasta te są na tyle duże, że pomimo iż leżą na terenie moherowym same opanowane są przez lemingi. Poprzez wyprowadzanie się tychże na przedmieścia promieniują na okoliczne powiaty, wytwarzając w nich względną równowagę dwóch największych partii. Tak jest na przykład w powiecie nowodworskim czy wielickim.

Po czwarte mamy zamieszanie w kilku powiatach bardzo specyficznych demograficznie: np. zamieszkiwanym przez duży blok mniejszości białoruskiej powiecie hajnowskim czy powiatach zagłębia miedziowego.

Właściwie jedyna niespodzianka to cztery powiaty ziemskie na kielecczyźnie, które powinny być bezpiecznie PiSowskie a są konkurencyjne – to chyba wynik strat po śmierci niezwykle popularnego w regionie śp. Przemysława Gosiewskiego oraz wyjątkowo mocnego lokalnie PSL-u.

Wniosek, który powinniśmy wziąć pod uwagę zastanawiając się nad zmianą ordynacji na jednomandatową – wyniki wyborów w takiej ordynacji są bardzo przewidywalne.

Tekst ukazał się wcześniej na portalu Stefczyk.info

Z wykształcenia prawnik i politolog. Z zawodu specjalista organizacji zarządzania procesowego i zarządzania projektami. Z zamiłowania samorządowiec i publicysta. Radny miasta Gdyni, ekspert Fundacji Republikańskiej, przewodniczący Zarządu Powiatowego PiS w Gdyni. Zamierzam kandydować na urząd prezydenta miasta Gdyni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka