Horatius Horatius
223
BLOG

I used to believe in Harvey Dent

Horatius Horatius Kultura Obserwuj notkę 1

Stało się!!! Byłem na nowym Batmanie i mogę śmiało stwierdzić, że to jeden z najlepszych filmów jakie w życiu widziałem. (Nie czytać jeśli się jeszcze nie widziało „The Dark Knight Rises!)

 
Zwykle tak bywa z trylogiami, że każda kolejna część jest coraz gorsza. W tym wypadku jest wręcz przeciwnie – każda jest coraz lepsza. Nawiązania do komiksów (nie tylko „Knightfall”, ale również „No Man’s Land”) robią wrażenie na każdym fanie Człowieka-Nietoperza, a gra aktorska, efekty specjalne i nagłe zwroty akcji wciskają w fotel.
 
Najnowszy Batman nie jest jednak typowym kinem akcji. Czasem bywa, że popkultura kryje w sobie jakieś drugie dno, do którego trzeba się przebić przez cieknący po ekranie plastik i spektakularne popisy pirotechników. W tym wypadku przesłanie filmu wychodzi jednak z ekranu i wdziera się wręcz do naszych umysłów. Bo „Mroczny Rycerz Powstaje” nie jest tylko barwnym opisem zmagań między dwoma facetami w maskach, ale również głębszą refleksją na temat otaczającej nas rzeczywistości.
 
Drugi film trylogii był studium upadku i szaleństwa. We freudowski sposób pokazywał jak można zniszczyć idealistę i doprowadzić całe miasto do paniki. Dowodził, że każdy z nas może zostać obrażonym na cały świat psychopatą, a społeczeństwa mogą zmienić się w przerażoną hordę. A jednak film dawał też dużo nadziei. Eksperyment społeczny Jokera się nie powiódł, a Batman i Gordon zdołali ukryć przed światem jego szatański plan. „The Dark Knight Rises” odwołuje się do tych wydarzeń.
 
I obala mit. Mit sprawiedliwości budowanej na kłamstwie. Nolan przekonuje, że żaden trwały ład społeczny i polityczny nie może być budowany na fałszu. W przeciwnym razie łatwo go obalić i zabrać ludziom wiarę w jego sens. Ostatnia część trylogii jest też analizą zbrojnego przewrotu. Analogie do Wielkiej Rewolucji Francuskiej wręcz uderzają. (Sam reżyser przyznaje, że odwoływał się do Wielkiej Rewolucji i II wojny światowej.) Najbardziej wymowne są oczywiście tyrady Bane’a i rewolucyjny trybunał na którym zasiada… Jonathan Crane. Szaleniec. Czy można stworzyć lepszą alegorię rewolucji?
 
Nolan przekonuje, że rewolta może nas dopaść w każdej chwili. Mieszkańcy Gotham żyli sobie beztrosko plotąc w kółko o pokoju i rozpływając się w konsumpcji. A później przychodzi rewolucja i odbiera bogaczom wszystko. Z życiem włącznie. Początkowo w filmie dopatrywałem się apoteozy biedoty, typowo lewicowego kultu proletariatu, który przedstawiała retoryka Bane’a i postawa Seliny.* Dopiero później dotarło do mnie, że to element nalonowskiego studium rewolucji. Od czasów starożytnej Grecji tyranię budowano w oparciu o biedotę. (Później nazwano ją proletariatem.) To właśnie ludzie, którzy nie mają nic do stracenia są najlepszymi szermierzami rewolucji, trybami systemu, który ich bez wątpienia pasożytniczo wykorzystuje, ale któremu są mu nieludzko lojalnymi. Bo zawdzięczającymi mu wszystko. Mechanizmów rewolucji Nolan obnaża bardzo dużo, jak np. chaos aksjologiczny. Nazywając dobro złem, a zło dobrem, Bane jest w stanie legitymizować swoją władzę. Opiera ją na strachu, przemocy i aparacie represji, ale twierdzi jednocześnie, że jest wyzwolicielem. Czyni mieszkańców Gotham zakładnikami we własnym mieście, a jednak mówi o wolności i sprawiedliwości. Bane druzgocze stare tablice wprowadzając nowy ład. Odkrywa drugą twarz Denta burząc ancien régime i na jego ruinach budując tyranię. Bastylią staje się więzienie Blackgate, a wyzwoleni z niego przestępcy zasilają szeregi „nowej armii” więżąc dawnych stróżów prawa. Odwrócenie biegunów – plus staje się minusem, a minus plusem.
 
W jednej z niezliczonych recenzji jakie pojawiły się w Internecie autor stwierdził, że Nolan zadaje pytanie o to jak wygląda Ameryka po 11 września. Żyjemy w czasach konfliktów asymetrycznych i terroryzmu. Bane był bez wątpienia terrorystą, ale takim, jaki już nie występuje. On nie chciał dokonać jednostkowego aktu przemocy, który zdezorganizuje społeczeństwo (jak robił to Joker). To terrorysta-państwowiec, który wykreował własne feudum odrywając wyspę od Stanów Zjednoczonych i czyniąc bezsilnymi instytucje jednego z (wciąż!) najpotężniejszych państw na świecie. Także zabawa z bombą jądrową przywodzi na myśl zimnowojenne lęki, czy obawy przed dostaniem się w łapy terrorystów broni atomowej, jak w „Sumie wszystkich strachów”. Tym samym Człowiek, Który Złamał Nietoperza staje trochę pomiędzy „nowym” a „starym”. Czy to nie jest zastanawiające? Przecież post-postmodernizm ma być zdaniem niektórych powrotem do źródeł, do takich kategorii jak np. naród. Czemu nie miałby być powrotem do „starych”, klasowych rewolucji, które pacyfikują nie kulturę, a politykę? Niezawodnie zamknęłyby one rozpieszczony czas postmodernizmu na takiej samej zasadzie, co rewolucja Bane’a zakończyła wygodną epokę Harveya Denta.
 
______________
 
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura