OPOWIEM o pewnym "polonijnym przedpołudniu". Trafił się wyjątkowo dzień - prawie dla wszystkich z klanu - WOLNY, i pojawiła się perspektywa spędzenia go "W PROFILU " rodzinnym" . Wyjazd w słoneczno-śnieżną naturę po wspólnym obiedzie, a wcześniej - rano i przed południem- zaplanowaliśmy wspólne sprzątanie (także śniegu w ogródku, przygotowywanie ziemi "pod kwiaty"). W imprezie ma miejsce dobrowolny udział wszystkich trzech pokoleń.
W międzyczasie, gdzieś po 10. 00 , zarządziliśmy wspólne Śniadanie, (dla niektórych oczywiście to juz drugie, a dla "feriowych delikwentów" PIERWSZE - no dobra, zasłużyli). Ze względu na obecność "Nestorów " puściliśmy Polonie, której AUDYCJA "Pytanie na Śniadanie" nam trochę towarzyszy a nawet się wpisuje w atmosferę pracowitego ranka i przedpołudnia (co raz to jakiś nowy temat, raz domowy, gospodarczy, raz "kulturalny" , raz o modelkach....). Co chwila jakiś wywiad, raz ciekawa osoba, raz mniej, czasem ktos sie zatrzyma na chwile przed ekranem, czasem na chwile przysiadzie.
Gdy nakrywamy do (I a jednocześnie II) Śniadania, częściowo już na zewnątrz, w słońcu i z oszałamiającym widokiem na "Berge", przyszyli sąsiedzi z niedaleka, aby się z nami "powymieniać" na kłącza i CEBULKI kwiatów. Chodziło im o sztuki z zeszłorocznego "polskiego klombika" naszej Nestorki, jakieś malwy, łubin, a najbardziej wpadła im w oko PIWONIA. (wszystko co było na "polskim klombie" dostaliśmy od Rodziny z "Polonii" , tej prawdziwej, czyli PL). Pytają się tez o nieznana im akurat nasza macierzankę, proponują nam fragmenty swych krzewów (bierzemy ich niezwykle maliny i Weigelie). Dosiadają się na chwile....Przedpołudniowa sielanka w słońcu, przy kawie (super ciasto Nestorki, lub biały ser, upieczony przez Nia chleb domowy i miód...) . Nastrój "międzynarodowy". Nestorzy zasiedli w prawym rogu, aby nie byc "na owiewie i miec "z trochę bardziej z bliska" "Śniadaniowe Wywiady Polonii". My tez od czasu do czasu zerkamy na ekran. Właśnie wprowadzili Pospieszalskiego i Szczukę.
Zaczął się wywiad, zrobiliśmy trochę głośniej ze względu na Seniorów.
Sąsiedzi się pytają: "kto to?" ,
My: "znana feministka i publicysta - moderator o konserwatywnych poglądach".
Oni: "to u WAS jeszcze wolno ich zapraszać do mediów"?
My: "O tak, mamy społeczeństwo o zróżnicowanych poglądach... " . U nas media wychodzą na przeciw WSZYSTKIM...
Oni: "Jak to możliwe?"
My: "U nas panuje KULTURA WYMIANY POGLĄDÓW. Jesteśmy z tego dumni".
Pijemy kawe. Tłumaczymy znajomym, dlaczego się śmieje jedno z Nestorów: Na samym wstępie Pospieszalski poprawił bowiem Kazimierę Szczukę, gdy ona się wyraziła "Pani Historyk"; Uważał, ze stosownie do odgrywanej przez siebie roli, powinna ona używać określenia "HISTORYCZKA"....
Trochę rozmawiamy, trochę podsłuchujemy. Ten wywiad ma jednak bardzo dziwny "WYDŹWIĘK" i to dosłownie: Dominuje NON-STOP skrzeczący, agresywny ton, jak ZŁOŚLIWA, MONOTONNA PILA przecinający każdą probe wypowiedzi Pospieszalskiego. Nie wiadomo o co chodzi, de facto nie ma rozmowy, bo Pospieszalski nie jest w stanie sformułować żadnego zdania w całości:
NIEUSTANNE, AGRESYWNE ZAKRZYKIWANIE KAZDEGO JEGO SŁOWA ZE STRONY PANI SZCZUKI, KTÓRA SIĘ ZACHŁYSTUJE SWOIM OSTRO BRZĘCZĄCYM, a jednoczesnie SZCZEKAJĄCYM TONEM.SYTUACJA SIE ROBI NIE DO ZNIESIENIA.
Próbujemy zagadać, odwrócić uwagę, ale nie da się:WSZYSCY PATRZĄ JAK ZAHIPNOTYZOWANI W EKRAN, w miotające pogardę oblicze pani Feministki. JEJ SKRZECZĄCY, NATARCZYWY GŁOS DOMINUJE ATMOSFERĘ MILEGO ŚNIADANIA. Pospieszalski wyraża swe zaskoczenie: nie wiedział, ze przyszedł tu do studia aby wysłuchać wykładu pani Szczuki ( o rozmowie nie ma mowy).
SZCZUKA WKŁADA PALCE DO UST, KRECI GŁOWĄ NA BOKI I BRZĘCZY :BRY BRY BRY BRRRRRRRRRR BRY. ZNAJOMI RYKNĘLI ŚMIECHEM. NESTOR GWAŁTOWNIE WYŁĄCZYŁ "TELEKLAPE". NA TARASIE ZAŻENOWANIE.
Znajomi próbują ratować sytuacje:
"Nie przejmujcie sie, TO WŁAŚNIE ICH METODY. A jak niedawno w Brukseli zakrzykiwali Orbana, albo parę lat wcześniej jak przyjechali " w goście a w zasadzie na inspekcje do Klausa" to co, myślicie ze to inaczej się odbiera? Tyle ze u nas wypuszczają do mediów "trochę spokojniejszych". Ha ha ha. No ale macie "babkę" z głowy (dosłownie: "z oczu"). Juz jej nikt nigdzie nie zaprosi".
Milczymy. Ale Nestor się nagle wyrwał: "A ona u nas zawsze taka niewyparzona, od lat".
Znajomi: "Niemożliwe? U nas ktoś tak nieopanowany ( nie mówiąc o braku znajomości elementarnych zasad zachowania) od razu by wyleciał już po takim 1. wyskoku, Dziwne, dziwne. No cóż, co kraj to obyczaj."
EFEKT: NA PEWNO NA DŁUGO NIE WŁĄCZYMY POLONII PRZED POŁUDNIEM. ODECHCIAŁO SIĘ NAM.