Hyppio Hyppio
292
BLOG

Islam religą odrodzenia

Hyppio Hyppio Polityka Obserwuj notkę 0

„Zjednoczona Europa przeciwko islamskim ekstremistom: nie ma kapitulacji” z takim hasłem w Aarhus w Danii spotkali się na początku 2012 roku aktywiści walczący z islamizacją Europy. Pomimo „blamażu” jak to ujął brytyjski Guardian, akcja ta była kamieniem milowym w kwestii imigrantów z krajów Arabskich. Zawiązanie się ruchu walczącego w skali międzynarodowej o klasyczne postrzeganie naszego kontynentu nie mogło przejść niezauważone. Choć mainstream polityczny zachodnioeuropejski niechętnie przyznaje, że problem imigrantów arabskich istnieje to coraz większa liczba obywateli szuka jakiegoś rozwiązania, nie może więc dziwić fakt, że kolejne partie spoza układów rządzących coraz głośniej wskazują na pęczniejący konflikt. Najsłynniejszą ostatnio partią odwołującą się do nastrojów antyislamskich jest Front Narodowy z Marine Le Pen na czele, którą w wyborach prezydenckich poprało niemal 18 % wyborców, co dało jej 3 wynik. Dzięki takim wydarzeniom zaczyna być przełamywane tabu i poprawność polityczna, która nie pozwalała prowadzić dyskusji na temat szkodliwości imigracji Arabów dla gospodarki, kultury oraz bezpieczeństwa wewnętrznego. Należy zadać sobie pytanie, w jaki sposób pojawiła się ta paląca kwestia? Lata ’70 XX wieku to problem wielu dużych zakładów Europy Zachodniej. Wzrost kosztów produkcji oraz brak rąk do pracy spowodował problemy na niespotykaną skalę, który postanowiono rozwiązać dzięki imigrantom. W fabrykach włókienniczych we Francji zaczęto zatrudniać tanią siłę roboczą głównie z Afryki, większość stanowili muzułmanie z byłych kolonii francuskich. Takie samo rozwiązanie zastosowano w przypadku angielskich zakładów i niemieckich kopalni. Niestety nierentowne spółki, które miały upaść i tak padły ofiarą gospodarki wolnorynkowej a setki tysięcy „nowych” pracowników pozostało bez środków do życia.Pomysł, który miał zapewnić skrzydła społeczeństwu w postaci taniej siły roboczej, zapewniającej utrzymanie starzejącym się obywatelom, stał się kulą u nogi ciągnącą finanse publiczne ku dnu. Jednakowoż największe zagrożenie wytwarza się na polu kulturowym. Zaczynają się kończyć taryfy ulgowe, które nowi obywatele otrzymali na początku, zaczyna również zanikać wiara w możliwość asymilacji. Jednak jak można w ogóle myśleć o asymilacji, gdy przybysze specjalnie ogradzają się od społeczeństwa tworząc swoje getta, które z czasem zaczynają się rozrastać w dzielnice bezprawia niemalże wyłączone spod jurysdykcji władz. Jest to swoista rekolonizacja, takie sformułowanie oddaje również psychologiczny aspekt tej sytuacji. Większość ludzi czuje swoisty dług wobec przybyszy a ich pobłażliwe traktowanie jest oparte na podwalinach poczucia winy za lata wyzysku kolonialnego oraz rasizmu. Nie działa to jednak w drugą stronę, nie ma wdzięczności ze strony obdarowanych. Przykładem może być każdy kraj europejski, wszelka, choć drobna krytyka odbierana jest, jako atak na religię muzułmańską – wtedy następuje czas na palenie flag tych zbrodniczych krajów jak Szwecja, która w taki bezpardonowy sposób łamie wolność religijną. Wolność pojmowaną przez muzułman w swoisty sposób a mianowicie „my jesteśmy mniejszością, nie możecie nas dyskryminować, ale wy jesteście w większości, więc my mamy prawo atakować was”, coraz liczniejsze ataki na innowierców, jakich doświadczyła w ostatnich czasach Marsylia czy Bonn są najdobitniejszymi przykładami walki z niewiernymi. By zrozumieć skalę zagrożenia należy spojrzeć, co się dzieje w krajach gdzie to islam jest religią dominującą a chrześcijaństwo mniejszością, dochodzi tam do regularnych pogromów wyznawców Chrystusa, czy to w Egipcie, czy to w Nigerii, samo udanie się do kościoła jest uznawane za obrazę Allaha. Zadziwiające jest fakt, że największym faktycznym sojusznikiem dla skrajnych wyznawców islamu jest Unia Europejska. Wystarczy przypomnieć sobie reakcję dużej ilości posłów w Parlamencie Europejskim po tym jak Szwajcarzy w wyniku referendum sprzeciwili się budowie minaretów. Mowy, w których uznano to racjonalne posunięcie za atak na wolność wyznania i demokrację najdobitniej ukazały, że dla politycznej poprawności można zapomnieć o racji stanu. Wiąże się to z brakiem trzeźwego spojrzenia na świat i z bezkrytycznym oddaniem się ideologii egalitarnej, której nie ma możliwości zastosowania w tym przypadku, gdyż imigranci nie uznają Europejczyków za równych sobie a jedynie za nieświadomą bałwochwalską masę. Polska na razie dzięki swojej słabości ekonomicznej nie jest celem wypraw ludności islamskiej z Afryki i Azji, ale jak długo ten stan potrwa? Wydaje nam się nieprawdopodobne, że może to spotkać nas, ciągle słyszę opinie typu „my im się nie damy”, ale czy tak samo nie mogliby powiedzieć dumni potomkowie Wikingów lub Germanie? Nie sądzę, by komukolwiek, tuż po II Wojnie Światowej, taka sytuacja, jaka jest teraz w Niemczech mogła się wydać realna, a jednak. Moim marzeniem też jest by każdy, kto się nie zgadza z takim stanem rzeczy wyrażał swoją dezaprobatę głośno i dobitnie nie obawiając się krytyki ze strony lewicowych działaczy. Wszystkie slogany o multikulturowości i tolerancji w tym przypadku są chybione, gdyż agresja imigrantów arabskich przybrała niespotykaną dotąd skale i twierdzenie, że jest to normalny stan rzeczy, który wzbogaca europejską kulturę jest tak prawdziwe jak twierdzenie, iż kulturkampf w czasie zaboru wzbogacał kulturę polską.

 

Hyppio.

 

Hyppio
O mnie Hyppio

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka