Ponowny wybór prezydenta Dudy oznacza domknięcie procesu destrukcji polskiego państwa realizowanego konsekwentnie przez rządy Zjednoczonej Prawicy. Nastąpi całkowita "falandyzacja" prawa, rozmontowane zostaną ostatnie, już nieliczne bezpieczniki demokratyczne, i ostateczny triumf osiągnie mentalne i intelektualne skundlenie debaty publicznej. Nienawiść zasiewana i użyźniana konsekwentnie przez PiS uzyska status normy obyczajowej. Putinizacjia Polski wejdzie w nowy etap.
Na arenie międzynarodowej reputacja i znaczenie Polski skutecznie marginalizowane nieodpowiedzialną i niedojrzałą polityką rządu polskiego znajdą się na dnie. Prawdopodobna wygrana Joe Bidena w wyborach prezydenckich w USA zakończy erę poklepywania po plecach przez mającego sympatie autokratyczne Trumpa. Demokraci nie będą mieli żadnych skrupułów przed lekceważeniem całkowicie od nich zależnej i wyalienowanej w Europie pisowskiej władzy. Nie pomoże prowadzona na kolanach polityka. USA kierują się własnym interesem tak czy inaczej, ale obecnie merdających ogonem pisowców głaskają po głowie, po zmianie gospodarza Białego Domu nie będzie już takich gestów. PiS będzie miał wybór - albo obrazić się na wszystkich i doprowadzić kraj do katastrofy, albo ulec całkowitej metamorfozie i zamienić się w normalną konserwatywną partię, co z przyczyn psychologicznych dla tej formacji wydaje się nie do osiągnięcia.
Ta nieuchronna smuta może zostać jeszcze zatrzymana, ale wymagałoby to zmiany na stanowisku prezydenta RP.
W takim wariancie PiS będzie miał dwa wyjścia. Pierwsze to wojna z Prezydentem skutkująca licznymi vetami i faktycznym paraliżem ustawodawczym. Drugie wyjście to radykalna zmiana w tej formacji i wyprowadzenie na jej czoło centrystów w rodzaju Porozumienia, którzy mają pewne szanse na wprowadzenie minimalnych standardów do przestrzeni ustawodawczej, tak, żeby uzyskiwać poparcie dla swoich ustaw wśród części opozycji.
Jest to szansa na naprawę procesu legislacyjnego, który za czasów PiS osiągnął kompletne dno i stał się parodią siebie samego.
Wygrana Trzaskowskiego pozwoli ponadto wprowadzić bezpiecznik, jedyny który może powstrzymać władzę przed wprowadzeniem w Polsce autokracji. Cała reszta konstytucyjnych bezpieczników została już niemal zdemontowana.
A wszyscy przecież powinniśmy się zgodzić z Jarosławem Kaczyńskim, który niespełna dekadę temu tak oto przemawiał: "Jeśli jakaś władza ma wszystkie stanowiska w państwie, najróżniejszego rodzaju - a po strasznej katastrofie nastąpiła przecież szybka obsada różnych stanowisk, także pozarządowych - jeżeli do tego ma prezydenta, jeśli do tego ma jeszcze poparcie potężnych mediów, które nie zauważają jej błędów, które w jednych oczach widzą źdźbło a w innych belki nie widzą - żeby się odwołać do Ewangelii - to wtedy z naszą demokracją może być naprawdę bardzo niedobrze. Nie doprowadzajmy do takiej sytuacji".
Ze smutkiem - etyka i uczciwość uległy erozji pod wpływem najstarszego zawodu świata: politycznej prostytucji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka