Na moich oczach rodzi się NOWE !
Jak co roku, tak i w tym, postanowiliśmy przyjąć księdza po Kolędzie.
Ksiądz był uprzejmy uprzedzic o swojej wizycie z tygodniowym wyprzedzeniem, byliśmy więc przygotowani na spotkanie między 19,00 a 20,00.
Co prawda humor mi nie dopisywał , bo trzeci dzien z rzędu , leżałem w łozku z bez mała 40 stopniową gorączką i bardziej czekałem na zapowiedzianą również wizytę lekarza .
Jedyne ,co zaprzątało moją głowę ,to problem żeby obaj wizytujący nie weszli sobie w drogę.
Lekarz był pierwszy, co przyjąłem z ulgą .
Stół przykryty białym obrusem, świecznik i krucyfiks nie zrobił na nim większego wrazenia..
Co prawda wymieniliśmy się paroma żartami na temat mojego stanu zdrowia i przygotowanej dekoracji . Były to jednak żarty w stylu Monty Pythona, ten zaś rodzaj humoru działa na mnie ożywczo i kojąco.
Uprzedzony o mającej nastąpić wizycie księdza , doktor sprężał się jak mógł.
Dochodziła 19,30
Zrodził się dylemat : czy żona winna pójść do apteki po zapisane antybiotyki i leki przeciwgorączkowe ,czy też czekać cierpliwie na księdza.
Byłem przeciwny pozostawieniu mnie samego , mało, zagroziłem nie wpuszczeniem księdza co skutecznie ochłodziło zapędy mojej żony.
Pukanie do drzwi .
Są ministranci i śpiewają pod drzwiami kolędę , dostali po parę złotych od żony i na szczęście przestali śpiewać . Fałszowali niemiłosiernie.
Jeszcze chwila i wizyta księdza.
20,30 - minęło pół godziny od wizyty ministrantów i jestem trochę zły na sąsiadkę ,że zatrzymuje tyle czasu księdza .
Mieszkam na drugim piętrze . O której dotrze na czwarte jak tak się będzie „spieszył”, pomyslałem ?
Zona zakazała mi marudzić !
21,00 - Księdza dalej nie ma . Mówię do żony ,że to chyba już lekka przesada ze strony sąsiadów i księdza.Coś ta odważyłem się rzec o lekcewazeniu . Żona nie zwraca na mnie uwagi.
21,30. Zniknęli kolędnicy ministranci. Dotąd siedzieli na schodach na naszym półpiętrze . Gdzie się podziali żona nie wie, mnie gorączka nie spada ,apteki pozamykane ,księdza nie ma.
22,00 Na moją prośbę żona zwija dekorację . Postanawiamy ,że o tej porze nie otworzymy drzwi. Niepotrzebnie ! Nikt nie wie gdzie zniknął ksiądz.
Otóż wygląda na to że zrodziła się nowa tradycja. Od teraz od 2 piętra będą chodzić tylko ministranci.
Na to mi niestety wygląda.