Konrad Pisarski Konrad Pisarski
60
BLOG

O, jakże pragnę powiewu świeżości!

Konrad Pisarski Konrad Pisarski Polityka Obserwuj notkę 0

Na początek błahostka. Wczoraj kumpel mój dobry Łukasz dał mi płytkę z Rzeczypospolitej z marszami Wojska Polskiego. Oprócz samych marszy były tam prezentacje z dziejów oręża polskiego. Niby nic... A jednak! Te skoczne i piękne melodie nasuwają na myśl wspaniałe tradycje polskiej armii, która - oprócz napoleońskiej - jako jedyna podbiła Moskwę. Melodie pełne dumy i ułańskiej zawadiackości. O tak, zawadiackości. Takiej bezczelnej, za nic mającej zgniłe konwenanse i uległość. Ceniącej twardy, męski marsz, wierność, honor i niepodległość, jako najpiękniejsze dobro! Ceniącej to co autentyczne.

Jednak obecnie, nad czym ubolewam, takich wartości, nie dość że establiszment, to jeszcze państwo nie promuje, nie gloryfikuje. I nie chodzi mi tu o żaden tam głupi i ohydny szowinizm. Tylko samą radość z polskości. Radość z naszego kraju, z naszej armii. Mało tego - my tak naprawdę nie stawiamy sobie żadnych dalekosiężnych celów. Jak mamy stać się wielkimi, jak mamy autentycznie zadziwić świat. Tak aby nas szanowano i żaden Polak nie czuł wstydu za granicą. Tak aby pozostał po nas widoczny ślad. Nie planujemy, jak zdobyć sobie mamy szacunek i poważanie. Dziwimy się, jak Rosja nam grozi, dziwimy, jak USA traktuje niczym piąte koło u wozu. Ja się nie dziwię.

Bo jak inaczej, jak nie z politowaniem, traktować państwo, naród, który nie potrafi wykrzesać z siebie autentycznej dumy, który nie potrafi walczyć o swoje? Jasne, ktoś rzeknie: żeby walczyć o swoje, trzeba mieć czym. Ale cały dowcip (choć nie jest to zabawne) polega na tym, że my nie staramy się o wypracowanie środków do walki. A takich środków nie wypracuje się samymi instrumentami ekonomicznymi, czy dyplomatycznymi. Są one ważne, lecz konieczny jest też duch w narodzie.

Tymczasem zewsząd dobiegają nas głosy o nowy patriotyzm. Ja zadam pytanie - jaki? Czy ma być to znowu patriotyzm trumien, grobów i płaczu. Rzecz jasna uważam, że bohaterów trzeba czcić i pamiętać o tym, ale nie stwarzać z tego zasadniczego paradygmatu patriotyzmu. Poza tym w Polsce występuje jeszcze jeden negatywny symptom - patriotą się jest wtedy, gdy jest jakaś uroczystość. Na co dzień zaś nie jesteśmy patriotami. Nie pracujemy z poczuciem, że robimy dla lepszej i silnej Polski. Zdarza się nam wstydzić się swej polskości za granicą. I tu jest wyzwanie.

Jakiego patriotyzmu nie chcę? Nie chcę patriotyzmu nudnego - to na pewno. Nie chcę też patriotyzmu płaczliwego, patriotyzmu słabeuszy, których wszyscy naokoło biją i z nich szydzą. Nie chcę patriotyzmu miałkiego, rozwodnionego. Nie chcę patriotyzmu defensywnego, ugodowego. Nie chcę banalnego.

Jakiego chcę? Chcę patriotyzmu siły i dumy. Chcę patriotyzmu ekspansywnego, młodzieńczego. Z szeroką wizją i obietnicą wielkich czynów. Obiecującego, że przyszłość należy do nas.

Gdzie tkwi problem? Rzeczywistość, jak zwykle, jest wieloczynnikowa. Po pierwsze, w środkach masowego przekazu panuje swoisty wstręt do takich, nazwijmy je, mocnych i konkretnych postaw. Dodatkowo wiele osób usiłujących uchodzić za autorytety nogami i rękoma próbuje Polakom wybić z głowy marzenia, czy wizje wielkości i splendoru. Straszy się nacjonalizmem i, co musi za tym iść, zbrodniami i innymi. Do tego stopnia, że Wyborcza zamieszcza tekst usiłujący, godnymi pożałowania metodami, udowodnić, że patriotyzm = rasizm. Komu na tym zależy?

Ponadto ani lewica, ani prawica nie przedstawia żadnej pozytywnej wizji. Współczesna neoendecja (wybacz Krzysztofie) sprowadza w większości przypadków patriotyzm do syndromu oblężonej twierdzy. Mamy się bronić, bo naokoło sami wrogowie. I spotkałem się też z głosami, że myślenie imperialne to piłsudczyzna. I co z tego!? A ja się wychowałem w piłsudczykowskim domu i akurat potrafię łączyć te dwie tradycje. W tradycji kadrowej imponuje mi właśnie ten rozmach. Dodać należy jeszcze zapomnianego (celowo) Andrzeja Trzebińskiego. Ten to miał pomysł! Ale nadal w środowiskach narodowych pokutuje to ciasne etnocentryczne myślenie.

Naokoło sami wrogowie?... Si vis pacem para bellum. Więc na wroga! Kto tu ma mieć inicjatywę? My czy oni? Zaciśnijmy wreszcie pięści! To nie inni mają nas bić, tylko my innych. I nie patrzmy się na opinię "wpływowych" kręgów. Ja pragnę wreszcie czuć, że uczestniczymy razem w tworzeniu historii. Chciałbym wreszcie z poczuciem siły przejść się Krakowskim Przedmieściem tonącym w bieli i czerwieni.

Niech nastanie wiosna polskiego patriotyzmu, niech nastanie poczucie wielkiego celu. Niech nastanie Wielka Polska! A jaka ona będzie - od marzeń zacznijmy, potem przejdziemy bezwzględnie do czynów.

 

Zbuntowany i starający się twardo stąpać po ziemi. Nie wiem, jak ja to godzę. Jestem barwiarzem Polskiej Korporacji Akademickiej Aquilonia założonej w Warszawie w 1915r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka