Konrad Pisarski Konrad Pisarski
75
BLOG

O prawicy

Konrad Pisarski Konrad Pisarski Polityka Obserwuj notkę 0
Dziś okazję miałem przeczytać artykuł Roberta Krasowskiego o prawicy. Przy całym dystansie, jakim darzę „Dziennik”, mając w świadomości zwrot ideowy, jaki ten tytuł prasowy dokonał pewien czas temu, nie mogę przyznać p. Krasowskiemu po części racji. Zasadniczą tezą tego artykułu jest stwierdzenie, że polska prawica współczesna bardziej kładzie nacisk na idealistyczne wartości, aniżeli na interes narodowy. Tu się zgadzam z autorem, w innych miejscach już nie. Ale dziś rozwinę, to z czym się zgadzam. W istocie, częstokroć słyszymy z ust prawicowych polityków, myślicieli czy też innych działaczy, że nasze odwieczne wartości są bezustannie niszczone, opluwane i spychane na margines dyskursu publicznego. A zatem musimy ich bronić. Musimy bronić, okopać się w szańcach, nie pozwolić na zalew zachodniej zgnilizny. Bez przerwy prawica grzmi o homoseksualistach, agresywnie wdzierających się do naszej sfery, o rozwiązłości obyczajowej, o feministkach etc. Wszystko fajnie, z konserwatywnego punktu widzenia, niemniej to pokrzykiwanie słyszymy ciągle i tylko. Otóż faktem jest, że mało kto na prawej stronie barykady zastanawia się nad wizją dalszego rozwoju Polski i uczynienia z niej mocarstwa, a przecież to właśnie prawica jest naturalnie predestynowana do takich kierunków. Co więcej, pryncypialność spraw obyczajowych w myśleniu prawicowym przekłada się na myślenie geopolityczne. Niedawno miałem okazję przeczytać wywód, że skoro stara Europa jest do reszty przeżarta liberalizmem i niemocą, to Polska powinna się zwrócić ku Rosji, jako ostoi tradycyjnych wartości, a celem prawicy w Polsce powinno być zawiązanie strategicznego sojuszu z Rosją. Nie miejsce tu na polemikę z tym poglądem. Wracając do wątku mocarstwowości, to jeszcze raz mówię, że mało kto zadaje sobie trud wypracowania jakiejś koncepcji imperialnej dla naszego państwa i narodu. Taka koncepcja wiąże się z modernizacją Polski oraz stworzeniem nowej idei dla prawicy. O tych dwu rzeczach napiszę wkrótce. Ale o prawicy. Wypadałoby dać jakiś bilans środowisk prawicowych w Polsce (nie tylko partii). Najpierw słabe strony. Otóż prawica w Polsce w takim czy innym stopniu jest obciążona dziedzictwem Narodowej Demokracji. To co było niegdyś olbrzymią siłą polskiego nacjonalizmu, jest udręką obecnie. Program Narodowej Demokracji z przełomu XIX i XX wieku był aktualny w sytuacji, gdy nie mieliśmy państwa, nasze ziemie zamieszkiwało wiele mniejszości narodowych, a uświadomioną politycznie część społeczeństwa stanowiły tylko inteligencja i szlachta. Obecnie mamy państwo, lud jest świadomy swej tożsamości narodowej, nie mamy konfliktów etnicznych. A zatem cele stronnictwa Romana Dmowskiego zostały właściwie zrealizowane i chwała za to endekom! Dodatkowo dochodzi jeszcze pewne nastawienie w sferze aktywności i dynamiki intelektualnej. Endecja zostawiła po sobie dwie brzydkie i śmierdzące rzeczy. Antysemityzm i syndrom oblężonej twierdzy. Antysemityzm, który nie przybrał w Polsce oblicza rasowego, był wyrazem walki żywiołu polskiego z żydowskim w sferze ekonomicznej i kulturowej. I tak można go uzasadniać. Wielka szkoda, że nie przyjął się w doktrynie polskiego dojrzałego nacjonalizmu program asymilacji tej grupy. Co ciekawe wczesny nacjonalizm był przyjaźniej nastawiony do Żydów. Druga rzecz jest jeszcze poważniejsza. Dzisiejsza prawica dostała w spadku od narodowców, w szczególności tych wczesnych skłonność do zamykania się i opierania swej działalności na obronie. Ciągle słyszymy: obrona, obrona. Nasze twierdze, ostatnie szańce wartości, musimy bronić, nie możemy ustąpić ani na krok, nie oddamy ani guzika, ani pętelki itd., itp. W słowniku prawicy nie istnieją słowa: atak, ekspansja, inwazja, podbój. Stanisław Cat-Mackiewicz w swojej „Historji Polski od 11 listopada 1918 do 17 września 1939” nakreślił porównanie Dmowskiego właśnie do twierdzy, Piłsudskiego do zagonu kawalerii. I tu jest sedno! Obrona była uzasadniona w momentach ucisku ze strony zaborców i dla ratowania resztek Polskości. Ale to się już skończyło… I jeszcze jedno. Ludzie. Ludzie prawicy, przejawiający nierzadko lenistwo intelektualne, bierność, mentalność starych smędzących kawalerów, co im się w życiu nie udało. Powtarzane są stare, wytarte schematy, powtarzane te same idee, w prawicowcach tkwi to rozpamiętywanie pamiątek, muzealnych eksponatów i wzdychanie, jak to wspaniale drzewiej bywało. Dochodzi przy tym niechęć do nowinek, tych technicznych, jak i myślowych. Nic nowego nie powstaje, mało kogo obchodzi szukanie nowych form wyrazu. Mało tego. W prawicowcach siedzi jakaś nieufność wobec innych, węszenie wszędzie spisków, złej woli, wrogich zamiarów. Brakuje po prostu optymizmu, radości, wspaniałomyślności. Dodać można jeszcze wiele. Uwielbienie Rosji, kurczowe trzymanie się poważnego tonu, hermetyczność doktryny, niespójność, zamknięcie na świat (i lęk przed nim), ograniczanie się tylko do własnych środowisk. Ale nie miejsce na szczegółowe wyliczanie. Omówiłem tylko te wady, które uważam za najważniejsze. Doprawdy przypomina się krytyka prowadzona przez Stanisława Brzozowskiego, odrzuconego przez prawicę (niesłusznie) i zawłaszczonego przez Krytykę Polityczną (jeszcze bardziej niesłusznie). Ale dość tych żali. Pomówmy o czymś wesołym. O mocnych stronach. Przede wszystkim należy dać na plus dla prawicy wyśmienity potencjał intelektualny. Artykuły pisane przez ludzi prawicy – szczególnie tych młodych – reprezentują wysoki poziom. Prawicowcy posiadają nierzadko dużą wiedzę oraz ideowość. Wielu jest gotowych oddać życie za idee. Wielu na serio bierze postawy życiowe identyfikowane z konserwatyzmem. Są ofiarni, bardzo pragną działać w pełni, aktywnie. Ponadto prawica ma tradycje. Tuż przed chwilą skrytykowałem niektóre aspekty tych tradycji. Ale nie całą tradycję. Wiele elementów jest wciąż aktualnych i potrzebnych. Poza tym tradycje są częstokroć chlubne i dające oparcie. Lewica ma mimo wszystko mniejsze tradycje i mniej chwalebne. Dodać należy też warunki kulturowe i społeczne. Obecnie żyjemy w epoce postmodernizmu. Ale to się kiedyś skończy. Ludzie znów zapragną zdyscyplinowanych form. Zapragną czegoś więcej, czegoś bardziej autentycznego, niż sztuka bez wyrazu, bez świętości, bez zasad. Ponadto społeczeństwo się bogaci, w końcu zapragnie czegoś więcej, niż tylko polski „opłotek”. Zapragnie pójść dalej, zdobyć nowe połacie przestrzenie aktywności. Lewica nie ma rozwiązania tej kwestii. Prawica może ten problem rozwiązać. Wycofa się też powoli pokolenie skażone PRL-em. Niedługo mało kto, będzie pamiętał o kartkach, opresyjnej władzy czy duchocie. Podsumowując. Przed prawicą stoją niezłe perspektywy. Potrzeba jednak kilka rzeczy. Po pierwsze, idei. Nowej idei. Nie można tępo powielać wzorców z przeszłości, nieaktualnych, obciążonych przykrymi wpadkami, nierzadko złą sławą. Odwołujmy się do pozytywnych wzorców. Trzeba szukać nowych form, nowych doktryn, odpowiedzi na współczesne pytania. I najważniejsze – potrzeba jasno wytkniętego celu. Potrzeba czegoś, za co w ogień by się poszło. Co by rozpaliło umysły i serca młodych. Co wprowadziłoby w konsternację cały establishment. Tak by ludzie zadawali sobie pytania, by ich to nurtowało. Spoliczkujmy establishment nową wizją. Wizją odważną, obliczoną na pokolenia, dającą wręcz mistyczne perspektywy, przełamującą miałkość, marazm, bylejakość. Wyzwalającą inwencję i przezwyciężąjącą naszą niemoc. Wizją nowoczesną i świeżą jak wiosna, jak młodość. Bo to młodzi zmieniają świat. Po drugie, przełamania paradygmatu obronnego. Si vis pacem, para bellum. Chcesz pokoju, szykuj wojnę. Potrzeba nam odrzucenia lęku. Atakują nas? Nachalną propagandą? Zatem my zaatakujmy! To my mamy zdobywać nowe pola, nowe przestrzenie, spychać przeciwnika na margines. To do nas ma należeć przyszłość. I tyczy się to zarówno kwestii obyczajowych, jak i geopolitycznych. Nie bójmy się układać planów samodzielnej polityki zagranicznej, własnych koncepcji ładu światowego. Nie słuchajmy się nikogo. I jeszcze jedno. Więcej wspaniałomyślności. Więcej otwartości i uśmiechu. Cieszmy się z naszego patriotyzmu, pragnijmy sukcesu. Nie patrzmy na wszystkich wilkiem. Każdy, kto nie uznaje podłości, hipokryzji , anarchii, kocha ojczyznę i wolność jest naszym potencjalnym sojusznikiem. Prawico! Przyszłość należy do nas!

Zbuntowany i starający się twardo stąpać po ziemi. Nie wiem, jak ja to godzę. Jestem barwiarzem Polskiej Korporacji Akademickiej Aquilonia założonej w Warszawie w 1915r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka