Konrad Pisarski Konrad Pisarski
1164
BLOG

O Andrzeju Trzebińskim słów kilka

Konrad Pisarski Konrad Pisarski Polityka Obserwuj notkę 3

Za sobą właśnie mam lekturę antologii felietonów i esejów literackich Andrzeja Trzebińskiego pt. "Aby podnieść różę". Teksty tego przedstawiciela pokolenia Kolumbów, pokolenia Bojarskiego, Baczyńskiego, traktują o szeroko pojętej kulturze, kulturze narodu, kulturze imperialnej.

Trzebińskiego próbowałem czytać już w liceum. Nie mogłem, był wtedy dla mnie za trudny. Książka leżała u mnie na półce, marnowała się. Ostatnio już znieść tego nie mogłem. Łaknąłem mocnych, konkretnych treści. Stanowczych postulatów, jakby nieobecnych w postmodernistycznym, demoliberalnym rozmamłaniu. Pragnąłem czytać o postulatach czynu, mocy i optymizmu.

Skąd wiedzieć mogłem, że akurat Trzebiński da mi takie wzniosłe, lecz jednocześnie zdyscyplinowane, przeżycia intelektualne? O Trzebińskim już czytałem w opracowaniach. Miałem więc zarys jego twórczości, jego poglądów. Co więcej, dowiedziałem się też co nieco o jego życiorysie. Pięknym życiorysie, zmuszającym wręcz do zainteresowania się tą nietuzinkową postacią. Życiorys, no właśnie...

Andrzej Trzebiński urodził się w roku 1922 w Radogoszczy, nieopodal Łomży. Jeszcze jako mały chłopiec przenosi się wraz z rodziną do Warszawy, kończy liceum im. Czackiego. Wybuch wojny nie pozwolił mu na podjęcie studiów uniwersyteckich, dopiero podczas okupacji zaczyna studia polonistyczne na tajnym Uniwersytecie Warszawskim. Nie jest jednak wyizolowany z okupacyjnego życia - pracuje, wykonując zresztą wiele profesji, wiąże się ze środowiskiem Konfederacji Narodu, pisując do wydawanego przez Konfederację pisma "Sztuka i Naród", którego zresztą zostaje redaktorem naczelnym. "Sztuka i Naród" było pierwszym regularnie wychodzącym pismem literackim okupowanej Polski, najdłużej też się ukazującym. Motto pisma: "Artysta jest organizatorem wyobraźni zbiorowej", zaczerpnięte z Norwida, oddawało doskonale ducha i wolę periodyku. O tej woli pragnę dziś przypomnieć.

Treścią szkiców literackich Trzebińskiego jest pewien program, choć precyzyjniej było by rzec zarys programu, wołanie o stworzenie pełnego i dojrzałego programu dla polskiej kultury. Pierwszym elementem tego przekazu jest krytyka głównych nurtów literackich dwudziestolecia międzywojennego, a w całej sile Skamandra. Duch literacki Polski międzywojennej ujmuje autor w słowach "Polska fantastyczna". Nie idzie tu bynajmniej o "fantastyczność" jako coś cudownego, wspaniałego. Raczej idzie o "fantastyczność" jako coś nie z tej ziemi, coś oderwanego od rzeczywistości. Skojarzenia ze Stanisławem Brzozowskim mogą nasunąć się same. W istocie, Trzebiński Brzozowskiego czytał, cenił go wielce. Wydać się może to zadziwiające, ale jednak. Tak więc postawa twórcza Skamandra jest tu atakowana jako przejaw oderwania od istotnych, życiowych spraw narodu, społeczeństwa. Sztuka skamandrytów nie jest ani protestem społecznym ani też próbą stworzenia jakiegoś programu dla polskiej kultury. "Programowa bezprogramowość" mówi tu sama za siebie, wszak było to hasło grupy Tuwima, Słonimskiego i Iwaszkiewicza. Żarcik, krotochwila, indyferentyzm społeczny - oto sztuka Skamandra.

Trzebiński już nie utożsamia się z pokoleniem literackim międzywojnia. Jest on już, jako młody chłopak, przedstawicielem pokolenia wojennego, ukutego w walce i doświadczonego wrogą przemocą, wobec której moralnym obowiązkiem jest się przeciwstawić. Temu pokoleniu Trzebiński stawia cele. Głównym celem jest wytworzenie naszej prawdziwiej uniwersalnej kultury polskiej, uniwersalnej o tyle, że będącej w stanie do przyjęcia, do "podpisania się" dla narodów Europy Środkowo- Wschodniej. Kultury, sztuki wychodzącej poza indywidualny dramat narodu polskiego, poza symbolikę czysto polską i zrozumiałą tylko dla Polaka. Polska w takim ujęciu stać by się miała ośrodkiem promieniowania chrześcijańskiego uniwersalizmu. Uniwersalizm jest tu pojęciem kluczowym. Jest on dążeniem do znalezienia najodpowiedniejszych proporcji między totalizmem a indywidualizmem, odrzuceniem spojrzenia biegunowego, lecz próbą wniknięcia w niezmiernie skomplikowane zależności między tymi dwoma pojęciami i osiągnięcia niejako złotego środka, odpowiedniego dla każdej nacji.

Tu dochodzimy do zasadniczej myśli Andrzeja Trzebińskiego - myśli o imperializmie kulturowym. Powiedzieliśmy o krytyce postawy odejścia od żywotnych spraw narodu, ale także o skupianiu się na tylko li własnym doświadczeniu wspólnotowym. Dojdzie tu jeszcze krytyka postawy artysty poświęcającego się bez reszty własnym przeżyciom emocjonalnym czy intelektualnym. W świetle tych idei imperializm kulturowy Trzebińskiego jest postawą wychodzenia na zewnątrz, poszerzania pola twórczości, zdobywania nowych połaci przestrzeni kultury. Konsekwentnie układa się to wszystko w jeden zarys programu. Artysta musi odrzucić absolutnie polski opłotek, zdobyć się na poruszanie tematów uniwersalnych, szczególnie uniwersalnych dla narodów Europy Środkowej - wyrażać będzie nie subiektywną ideę naszej polskiej polityki, lecz ducha słowiańszczyzny; musi przyjąć postawę realistyczną wobec otaczającej go rzeczywistości, a więc próbować odpowiadać na kwestie społeczeństwa, temat powinien brać z życia. Jego sztuka winna mówić o wyzwaniach narodów a być jednocześnie zrozumiałą dla nie-Polaków. Artysta winien tworzyć - o tym mówi przecież motto "Sztuki i Narodu". Gdyż tworzy w ten sposób rzeczywistość poprzez akt kreacji. Oddaje to doskonale ten fragment: "Walka z Polską«fantastyczną» nie wystarcza. Potrzebny jeszcze mit kultury imperialnej. Mit wielkiej historii: ogień, który zapala sumienia, oczyszczając je z małości. Myśli te powstawały właśnie w tym klimacie gorejącym, ale i oczyszczającym zarazem - klimacie kultury imperialnej wraz z jej wielkimi mitami-zadaniami: przebudowania polskiego snobizmu na polską samodzielność, polskiego importu na polski eksport, polskiego subiektywizmu i pamiętnikarstwa, w którym pokutuje romantyczny postulat wyrażania własnej duszy, na obiektywizm, w którym wyraża się męski, dojrzały, z tomizmu wyrastający postulat tworzenia - kreowania."[1]

Andrzej Trzebiński zarysował ducha polskiej kultury zdobywczej. Krytykował odrzucenie absolutne siły, wręcz przeciwnie - afirmował ją. Wołał też o stworzenie po wojnie szerokiego, szczegółowego planu rozwoju polskiej kultury, bez pustych haseł, lecz pełnego czynu, pełnego woli mocy. Jego koncepcje imperializmu kulturalnego znakomicie współgrały z politycznymi koncepcjami Konfederacji Narodu - koncepcjami Imperium Zachodniosłowiańskiego. Program był więc spójny!

Dzieła swego Trzebiński nie zdołał ukończyć. Przeciw niemieckiemu barbarzyństwu Polacy strzelali diamentami. Trzebiński był takim diamentem. Zginął rozstrzelany na ul. Wareckiej w Warszawie - w wyniku bestialskiej akcji odwetowej Niemców, dnia 12 listopada 1943 roku. Legenda głosi, że w chwili śmierci miał zagipsowane usta.

Obecnie, w obliczu demoliberalizmu i postmodernizmu, w obliczu miałkości i wtórności naszej kultury, zadaniem naszym jest dać nowy impuls dla naszej kultury narodowej. Nie możemy sobie pozwolić na importowanie zdegenerowanych motywów ze sztuki zachodnioeuropejskiej, gdzie świętości już nie ma, a liczy się pieniądz. Nie możemy się też jednak zamykać w sobie i tworzyć sztuki tylko dla nas. Musimy tworzyć sztukę odważną, piękną, uniwersalną, mocną. Czy mamy podstawy do takich działań? Tak, dorobek Andrzeja Trzebińskiego jest tu doskonałym punktem wyjścia. Jest pewnym wskazaniem na drogi, którymi sztuka polska winna pójść.

 

[1] A. Trzebiński, W klimacie kultury imperialnej, [w:] Aby podnieść różę, M. Urbanowski (opr.), Warszawa 1999, s. 70-71.

Zbuntowany i starający się twardo stąpać po ziemi. Nie wiem, jak ja to godzę. Jestem barwiarzem Polskiej Korporacji Akademickiej Aquilonia założonej w Warszawie w 1915r.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka