immona immona
92
BLOG

Aborcja: o co tak naprawdę chodzi?

immona immona Polityka Obserwuj notkę 26
Dyskusja o aborcji jest bez sensu, bo w grę wchodzi przekonanie o tym, "od kiedy jest to człowiek" i o ile dyskutanci z obu stron zgadzają się co do tego, że człowieka - jak już jest - nie należy zabijać, nie ma i nie będzie zgody co do tego, od kiedy jest to człowiek.

Jest jednak coś jeszcze, co do czego wszyscy się zgadzają: że aborcja jest czymś ostatecznym, czego ogólnie należy unikać, ponieważ - zostawiając na chwilę kwestie moralne - jest to silna ingerencja w organizm, jak wszystkie operacje tego typu związana z niebezpieczeństwem skutków ubocznych, błędów lekarskich i kosztowna. Najbardziej gorliwi zwolennicy prawa do aborcji zgadzają się, że lepiej, żeby kobieta nie zaszła w ciążę, niż żeby zaszła i ją usunęła. Poza skrajnymi przypadkami, jak enerdowskie sportsmenki, które zachodziły w ciążę i ją usuwały po to, żeby skorzystać z pojawiającej się na początku ciąży poprawy formy, nikt nie chce mieć aborcji ani nie życzy tego innym.

Ponieważ ludzie będą uprawiać seks i nic ich przed tym nie powstrzyma, do problemu niechcianych dzieci  można podejść od dwóch stron: ułatwienia dostępu do antykoncepcji i wiedzy o niej (w Polsce wśród ludu mocno się trzymają anachroniczne mity takie jak ten, że przy pierwszym stosunku nie można zajść w ciążę albo że stosunek przerywany zapewnia ochronę przed ciążą - Terlikowski nie do końca ma rację, że każda kobieta świadomie decyduje, bo w praktyce za często ludzie niedoinformowani podejmują "świadomą" decyzję okazującą się być inną, niż myśleli) oraz zapewnienia matce czy rodzinie takiej pomocy - głównie finansowej, bo zwykle o to chodzi - żeby pojawienie się dziecka nie było tragedią życiową. Wszelka dyskusja powinna odbywać się w tym szerszym kontekście, ale tak się nie dzieje. Dlaczego? Otóż aborcja jest w Polsce przede wszystkim jednym z narzędzi walki ideologicznej dwóch światopoglądów. Zarówno prawicy, jak i lewicy chodzi o  odniesienie zwycięstwa nad przeciwnikiem bardziej dla samego triumfu niż z rzeczywistej troski o nie narodzone dzieci czy kobiety w trudnej sytuacji. Widać to po dyskusjach, w których dominuje nienawiść do drugiej strony, a mało jest wspólnego zastanawiania się nad tym, co można zrobić, żeby do sytuacji rozważania usunięcia ciąży dochodziło jak najrzadziej. Powinni się tym przejmować zwłaszcza obrońcy życia, bo w praktyce kobieta prawie zawsze może wyjechać za granicę i wykonać zabieg tam. To, że być może się ciężko zapożyczy i że nie splami zabiegiem świętej polskiej ziemi - nie uratuje, powtarzam, nie uratuje płodu.

To oczywiście nie odpowiada na pytanie "a jakie powinny być rozwiązania prawne w Polsce", ale celem tego wpisu nie jest opowiedzenie się za jakimś rozwiązaniem, tylko zaapelowanie o inną atmosferę dyskusji, które, pesymistycznie przewiduję, i tak będzie bezowocne.
immona
O mnie immona

Moja strona o Nowej Zelandii i prywatny blog: nz.pasnik.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka