immona immona
48
BLOG

Pieniądze ciekawsze od Tybetu

immona immona Polityka Obserwuj notkę 2



Dlaczego Chińczycy nie interesują się Tybetem?

Bo są zajęci zarabianiem pieniędzy.

Ucisk polityczny będzie dla ludności do zniesienia, jeśli będzie się im dobrze wiodło - Machiavelli albo to napisał, albo powinien był napisać. Owo "dobrze" nie musi oznaczać luksusów na miarę Pierwszego Świata - ważniejsze jest postrzegane stopniowe poprawianie swojej sytuacji, szansa na "dorobienie się", możliwość snucia realistycznych planów lepszej przyszłości dla siebie i rodziny. Większość politycznych protestów na dużą skalę zaczyna się od niezadowolenia na tle ekonomicznym, a potem rozlewa się na politykę. Na przykład jak się zaczynały polskie strajki antykomunistyczne? Czerwiec 56 - "załoga zakładu Cegielskiego (Hipolit Cegielski Poznań) zgłaszała pretensje w sprawie niesłusznie pobieranego przez trzy lata podatku od więcej zarabiających przodowników pracy i pracowników akordowych, co pozbawiło parę tysięcy pracowników ponad 11 mln. złotych [...] Tłem do zajść było panujące powszechnie wrażenie, że w latach 50. stopa życiowa była niższa niż przed wojną. ". Grudzień 70 - "Bezpośrednią przyczyną strajków i demonstracji była wprowadzona 12 grudnia podwyżka cen detalicznych mięsa, przetworów mięsnych oraz innych artykułów spożywczych." Czerwiec 76 - "Bezpośrednią przyczyną strajków było przemówienie premiera Piotra Jaroszewicza. Było ono transmitowane na żywo w radiu i telewizji 24 czerwca 1976 roku. W przemówieniu premiera informacja o podwyżkach nie padała wprost. Była ukryta zgodnie z wcześniejszymi zaleceniami Komitetu Centralnego. Podwyżki miały sięgnąć 70%". W 1980, "pierwsze strajki w Lublinie i Świdniku zapoczątkowujące erę Solidarności rozpoczęły się w Państwowych Zakładach Lotniczych w Świdniku na Wydziale Obróbki Mechanicznej 8 lipca 1980 roku a ich bezpośrednią przyczyną była podwyżka cen żywności. Robotnicy byli też niezadowoleni z warunków pracy i z istnienia uprzywilejowanych grup."

Przeciętny człowiek ma małą motywację do politycznych wystąpień, nawet jeśli nie podoba mu się ustrój i działania państwa. Materialny byt, którego problemy odczuwa się dotkliwiej, powoduje masowe protesty  znacznie łatwiej, a gdy człowiek poczuje się bezpiecznie w tym już istniejącym, wielkim proteście, dodaje do niego politykę - i czasem zmienia świat.

Ludności politycznie uciskanej albo należy dać bardzo absorbujące zajęcie - bogacenie się, albo, odwrotnie, wykończyć ich ekonomicznie do poziomu fizycznego zagłodzenia, ponieważ człowiek poświęcający wszystkie swoje siły na przeżycie kolejnego dnia i niedożywiony nie będzie miał siły na protest. Dlatego nie ma powstania antykomunistycznego w cierpiącej głód Korei Północnej, ani powstania przeciwko Mugabe w Zimbabwe. Palestyńczycy znajdują się w tym stanie pośrednim, gdy jest co jeść, ale poza tym jest frustrujący brak szans poprawy złej sytuacji materialnej - Izrael mógłby ich w przeszłości spacyfikować dając dostęp do bogacenia się, choć dziś jest na to za późno. Wracając do Tybetu, tam też jest wątek ekonomiczny: Tybet jest biedny. Chiny inwestują, zbudowały kolej, rzecz w tym, że na chińskich inwestycjach bogacą się głównie Chińczycy, a nie Tybetańczycy i to poczucie gospodarczego wykorzystania i nierówności dostarcza paliwa anty-chińskim uczuciom.

A sami Chińczycy? Nasza polska najnowsza fala emigracji stworzyła nowe słowo: funtoza. Jest to choroba, która dotyka niektórych ludzi, którzy nagle zaczynają zarabiać kwoty przedtem dla siebie niewyobrażalne, mogą sobie pozwolić na rzeczy, które były przedtem poza zasięgiem. Pieniądze stają się nagle tematem tak ekscytującym, że mało co poza nimi jest interesujące. Ile zarabiasz, ile płacisz za mieszkanie, ile masz oszczędności, co sobie kupiłeś - z dotkniętym funtozą człowiekiem trudno porozmawiać na inny temat; choroba ma też swoją amerykańską, starszą odmianę - dolarozę. Łatwo się z tego śmiać, jeśli samemu nie było się wystawionym na pokuszenie, a liczy się nie tyle sama kwota, ile zakres zmiany.

Chińczycy obecnie cierpią na zbiorową yuanozę. Wprowadzenie elementów wolnego rynku, odważniejszych niż w wielu bogatych krajach, zrodziło niesamowite fortuny - ale i robotnicy "wyzyskiwani" w fabrykach, imigranci z rejonów wiejskich, choć oni stracą zdrowie w tych fabrykach, mogą odkładać pieniądze na wyskztałcenie dzieci i mieć nadzieję na to, że ich dzieciom będzie znacznie lepiej: przy silnych więziach rodzinnych, jest to dostatecznie ekcytujące, żeby zaabsorbować całkowicie. A ci, którzy się w pełni załapali na pędzący pociąg gospodarki? Och. Żyję w miejscu, gdzie można niektórych z nich spotkać i nie obrażając wyjątków, zafascynowanie możliwościami, ekscytacja własną siłą nabywczą tak dalece prześcigają "zepsutą" pod tym względem, materialistyczną zachodnią młodzież, że ich brak zainteresowania polityką jest obezwładniająco autentyczny - nie wynikający ze strachu przed reżimem czy prania mózgu, ale z rzeczywistego pełnego zaabsorbowania czym innym - tak, jak człowieka zakochanego w najbardziej upojnej fazie zakochania mało co innego obchodzi.

Gdybyście mieli kiedykolwiek mieć własną dyktaturę, pamiętajcie: zagłodzić albo dać kasę, inaczej będą wam protestować.

immona
O mnie immona

Moja strona o Nowej Zelandii i prywatny blog: nz.pasnik.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka