katolikom nie mieści się w głowach, że ktoś może być niewierzący.
jest to dla nich zjawisko niewytłumaczalne na bazie ich idei czyli cud,
ale o cudzie ateizmu mówili by chyba jako o cudzie negatywnym albo ujemnym.
nie jest to odosobniona sytuacja w sensie socjologicznym, bo na przykład
zapobiegliwym nie mieści się w głowach, że ktoś może być biedny
czyli dla nich jest to cud biedy, a dla pijaków jest niewyobrażalne,
że ktoś nie pije piwa czyli jest to cud abstynencji.
czy katolicy zaczą się kiedyś modlić do ateistów?