W dniu wczorajszym rozgorzała dyskusja na temat miejsca, z którego prezes Kaczyński wygłosił Odezwę do przyjaciół Rosjan. Rózne były typy. Jedni, jak blogerka weronka upierali się, ze pan prezes urządził studio w swojej villi na Zoliborzu, inni obstawiali jeden z warszawskich antykwariatów, albo salon Desy. Zachwycano się gustownym umeblowaniem, zamiłowaniem do muzyki Chopina i rosyjskiego czaju w porcelanie Rosenthala.
A rzeczywistość okazała się prozaiczna. Prezesa nagrano w miejscu, które widać ponizej.
Tak na mój gust, jeśli chciałby pokazać, ze czyta ksiązki, powinien udać się do "Barbarzyńcy".