Dziś wyszedłem na Krakowskie Przedmieście, aby rozpoznać teren przed jutrzejszą wizytą o 23:00.
Ku mojemu zdziwieniu, wokół krzyża było niewiele starszych osób oraz wielu gapiów z aparatami fotograficznymi w różnym wieku. Ulicą przelewał się tłum śmiejących się przechodniów i zaintrygowanych zamorskich turystów. Też przyszedłem w tym tłumie.
Stojąc na koszu na śmieci robiłem zdjęcie aparatem Amerykanki, która mówiła, że jak opowie w domu bez zdjęcia, nikt nie uwierzy, że w Polsce, w centralnym miejscu przebywa grupka fanatyków i terroryzuje umysły innych.
Ludzie chodzili po przeciwnej stronie Krakowskiego Przedmieścia. Grupka zgromadziła się wokół poustawianych na chodniku świeczek, powkładanych bez składu i ładu fotografii poległych funkcjonariuszy PiS.
Można ich spotkać w pierwszych ławkach i w pierwszym rzędzie pielgrzymki. Ulubieńcy księży...
Wyzywali, ubliżali innym, złorzeczyli, pałali nienawiścią...
Do krzyża przybili blaszane zdjęcia niektórych ofiar katastrofy, jak kiedyś Górale na Gubałówce przybijali blaszki do świeżozakupionej ciupagi. Sami się poprzebierali i obwiesili artefaktami jak Michael Jackson.
Podobno się modlili, ale nie była to modlitwa jaką znam – rozmowa z Bogiem. Były to słowa wypowiadane w szaleńczym transie.
Poznosili stołeczki, worki, plastikowe płaszcze, i mnóstwo dużych butelek z wodą jako zapasy...
Ludzie przyjmowali ich przyjaźnie, nie wchodzili w dysputy, bo leciały inwektywy "ty ubeku", "ty komuchu", "czerwony". Inni woleli stać kilkanaście metrów dalej, przyjmując hepening z uśmiechem.
********************************************************************************************************************
W pewnym momencie znalazłem się wśród nich. Opluwali jakiegoś starszego pana, który chciła przywołać ich do porządku, że to wstyd dla Polski... Wyciągnąłem telefon, wcisnąłem dyktafon. Nagrałem 19 minut bredni.