ironiczny anglosas ironiczny anglosas
592
BLOG

Tytuł ocenzurowany.

ironiczny anglosas ironiczny anglosas Polityka Obserwuj notkę 12

Do tego burdelu trafiłam po długich staraniach. Ten burdel był reklamowany jako jeden z najlepszych. By się tu dostać musiałam spełnić szereg wymogów. Spełniłam wszystkie. Kosztowało mnie to utratę całego majątku jaki odziedziczyłam. W zamian miałam obiecane dużo więcej. Miałam być w tym burdelu bardzo ważną osobą, miałam tu współdecydować o kluczowych sprawach.
Pierwszy dzień pracy był super. Niebieskie flagi z gwiazdkami, wieczorem sztuczne ognie. A ile ludzi przyszło !!!
Na drugi dzień obudziłam się na dużym kacu. Ale dalej było fajnie. Po południu przynieśli butelkę dobrego szampana, dalej było jeszcze fajniej. Przynieśli jeszcze 2 butelki. Potem kazali rozłożyć szeroko nogi. No to rozłożyłam. Jak mogłam najwięcej.
Następnego dnia znalazłam jakieś pieniądze na nocnej szafce. Trochę tego było. Poszłam na zakupy. Kupiłam co nieco by się umalować, by nie myśleli że jestem jakiś zaścianek, by nie myśleli że jestem jakaś Polska Be. Przy okazji coś na poprawę humoru do lodówki kupiłam.
Przyszli wieczorem, całe szczęście w lodówce było. Popiliśmy trochę. Potem znowu kazali nogi rozłożyć szeroko. No to rozłożyłam. Jak mogłam najwięcej.
Rano trochę kac. Na nocnej szafce znowu jakieś pieniądze. Na zakupach postanowiłam że biorę się za siebie. Dość przyjemności. Od jutra zaczynam pracować. Od jutra zajmę bardzo ważne miejsce w tym burdelu. Nie odpuszczę, tyle się starałam by tu trafić. Koniec i kropka!
Wieczorem znowu kazali rozłożyć nogi. Rozłożyłam jak mogłam najszerzej.
Rano na szafce znowu były pieniądze. Tyle że w południe przyszła burdel mama i zabrała z tego 80%.
No i rozkładałam nogi każdego wieczora najszerzej jak potrafiłam, i każdego południa przychodziła burdel mama i zabierała większość pieniędzy z szafki nocnej. Dużo dla mnie nie zostawało, ale na kosmetyki czy coś do lodówki zawsze mogłam za to coś kupić. Któregoś dnia postanowiłam zapytać co z moją obiecaną pracą, kiedy zacznę pracować. Nie było za bardzo z kim gadać ale ci których pytałam, to mówili że dobrze pracuję...
No to pracowałam do dziś jak mogłam najlepiej. Ale coś się dziś stało złego. Burdel mama wtargała kanister z benzyną na ostatnie piętro na którym mieszkała. Rozlała i podpaliła. Burdel płonie. Burdel mama w oknie wrzeszczy by nie uciekać, by zostać, by być z nią solidarnym. Kilka dziewczyn po cichu zaczęło się pakować. Ja nie wiem co robić. No co ja mam robić? Mam uciekać??? Czemu milczysz?  Mówiłeś że jesteś blogerem...
Aha. Teraz już wiem, ty tylko opisujesz. Ale mówiłeś że otwierasz innym oczy, otwierasz tym pisaniem, i że tym pomagasz zrozumieć... Ale mnie pomożesz...? ... Napiszesz o mnie?  ...Cudownie!  ...Nie, nie będę uciekała . Zostaję.  Musisz już iść? ... Jak mam na imię ?  A jakie jest twoje?  ... Gregory?  Ładne :)  Moje jest Czecia .  Nie, nie Czesia !
Moje imię Czecia !!!       CZECIA ERPE !!!

Pod oknem płonącego burdelu wysłuchał i spisał opowieść  :

Grzegorz Jarzębski.
Mam facebooka. Znaleźć mnie można a nawet zaprzyjaznić  *  tu :
https://www.facebook.com/grzegorz.jastrzebski.7739

a

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka