isztar isztar
349
BLOG

Koniec zabawy z Frauenfußballem

isztar isztar Rozmaitości Obserwuj notkę 2

 

Ośmiornica Ophira stwierdziła dzisiaj, że małże ze słoika z niemiecką flagą smakują lepiej niźli te ze słoika z japońską. Innymi słowy, że Niemki wygrają w meczu z Japonkami. Takiego newsa można było dziś przeczytać na portalu Samsunga MSN. O pozostałych pięciu ośmiornicach (oraz dwóch słoniach...), które także przejęły schedę po ośmiornicu Paulu i które trudnią się obecnie – w wolnych chwilach – obstawianiem wyników meczy, portal MSN już się nie zająknął. Zapewne miały inne zdanie na temat małży. (Nie wiem, jak to robią słonie, ale pewnie nie z małżami).

 

W każdym razie, Niemki odpadły właśnie przed jakąś godziną z Mistrzostw Świata w kobiecym futbolu, przegrywając w meczu z Japonią 0:1. Trochę mi ich było szkoda, choć właściwie po namyśle stwierdzam, że same się prosiły. Nie wiem, jak pozostałe mecze. W każdym razie w dzisiejszym się nie spisały. Podania jakieś takie w kosmos, do ptaków przelatujących mimochodem nad stadionem, ewentualnie do Japonek. Te, co podawały, nawet nie zastanawiały się, czy ktoś to podanie odbierze. Te, które mogłyby odebrać, nawet nie zwracały uwagi, że jakaś piłka gdzieś tu niedaleko przelatuje. Parę razy było bardzo niebezpiecznie pod ich bramką. Drużyna bardziej kumata od japońskiej wbiłaby im nie jedną, ale minimum cztery bramki.

 

Wreszcie gdzieś tak w 108. minucie Karina (?!) Maruyama dłuuugim ślizgiem wyprzedziła Bartusiak i piłka pod przedziwnym kątem znalazła się w bramce Nadine Angerer. 

 

Dostawszy w ten sposób w łeb, niemiecka drużyna udowodniła nagle, że jak chce, to potrafi strzelać po pięć razy na minutę na bramkę Japonek. Niestety, wszystkie te próby spełzły na niczym, piłka nie trafiała w miejsce przeznaczenia, na zmianę wybijana i łapana przez bardzo szybką japońską bramkarkę o wyglądzie małego, rozczochranego jeżozwierza, która zawsze pojawiała się tam, gdzie należało.

 

No, cóż… Trochę żal. Nie, żebym była jakośtam przywiązana do niemieckiej drużyny kobiet – o wiele więcej ciepłych uczuć kieruję w stronę „jedenastki Jogiego” Löwa, grającej tak, że aż miło popatrzeć, z sensem i doskonałą koordynacją, porozumiewającą się bezbłędnie, szczególnie, odkąd w drużynie nie ma Ballacka, ekhm… Niemkom daleko jeszcze do ich odpowiedników.

 

A jednak zawsze jest to przykre, kiedy drużyna gospodarzy odpada z zawodów. Brrr… właśnie, to mi przypomina, że za rok Euro ma się odbyć w… no nieważne.

 

PS. O ile, oczywiście, zdążą otworzyć stadiony, a Donald Tusk nie zdąży ich zamknąć.

isztar
O mnie isztar

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości