izabella izabella
3975
BLOG

Polecam arcyciekawy artykuł z "Rzeczpospolitej" w/s Olewnika

izabella izabella Polityka Obserwuj notkę 8

Prokurator, biznesmen i bandyci

Mariusz Kowalewski , Robert Socha26-10-2009, ostatnia aktualizacja 26-10-2009 07:22

Kim jest człowiek, któremu Piotr Jasiński ujawnił sekrety śledztwa w sprawie porwania?

Prokuratora Jasińskiego z Olsztyna chwalono za postępy w śledztwie dotyczącym porwania Krzysztofa Olewnika.

To właśnie olsztyńscy śledczy zajmowali się tą sprawą, gdy w nocy z 27 na 28 października 2006 roku w miejscowości Różan pod Ciechanowem specjalna grupa policjantów z CBŚ wykopała w lesie zawinięte w siatkę zwłoki mężczyzny. Dzień później laboratorium kryminalistyczne potwierdziło, że szczątki należą do porwanego w 2001 roku Krzysztofa.

Zbigniew Kozłowski, zastępca prokuratora okręgowego w Olsztynie, szef grupy śledczej, mówił w mediach: – Wiemy, kto brał udział w porwaniu, wiemy, kto zabił Krzysztofa Olewnika. Wiemy, kto był mózgiem całej grupy.

Tyle że – jak ustaliliśmy – jeszcze przed przekazaniem sprawy z warszawskiej prokuratury do Olsztyna zatrzymano już herszta grupy porywaczy Wojciecha Franiewskiego (zmarł potem w areszcie) oraz Sławomira Kościuka (także zmarł później w więzieniu), który pomagał zabić uprowadzonego syna Włodzimierza Olewnika.

W dodatku okazało się, że prokurator Jasiński miał drugie, ciemne oblicze...

 

Wpadka na drutach

 

W 2006 roku specjalna grupa funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego z Olsztyna pod nadzorem Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku prowadziła śledztwo wobec jednego z olsztyńskich biznesmenów Wojciecha K. Przedsiębiorca miał założone podsłuchy.

CBŚ nagrała m.in. tajemniczego rozmówcę, który informował biznesmena o tym, co dzieje się w prokuraturze. Człowiek ten rozmawiał przez telefon zakupiony na początku 2006 r. przez firmę Comtrans (założoną przez znajomego podsłuchiwanego biznesmena). W kolejnych rozmowach tajemniczy rozmówca się przedstawił. Okazał się nim olsztyński prokurator Piotr Jasiński.

“Rz” dotarła do stenogramów rozmów zarejestrowanych przez CBŚ.

Wynika z nich, że Wojciech K. szczególnie interesował się sprawą Olewnika. Jasiński prowadził ją od lipca 2006 roku. Kiedy w maju 2006 roku zapadła decyzja o przekazaniu akt sprawy Olewnika do Olsztyna, Jasiński zadzwonił do biznesmena i poinformował go: – Mamy tę sprawę.

Później wielokrotnie zdradzał mu szczegóły śledztwa.

W jednej z ostatnich podsłuchanych rozmów Wojciech K. zadzwonił do Jasińskiego, by ten podjechał do niego do domu. – Jest tu kilka czeków do podpisania – powiedział.

 

Znajomi Wojciecha K.

 

Wojciech K., który wypytywał prokuratora Jasińskiego, to szanowany na Warmii i Mazurach przedsiębiorca. Ale jego nazwisko znaleźliśmy m.in. w aktach zabójstwa groźnego olsztyńskiego gangstera.

W 1995 roku w Olsztynie zastrzelono Dariusza R., bandytę kierującego jedną z grup przestępczych z Warmii i Mazur. Prokuratorom nie udało się nigdy znaleźć jego zabójców. Za to przy okazji tej sprawy śledczy szczegółowo opisali gangi działające na terenie Olsztyna w latach 90.

Jednym z nich kierował zastrzelony Dariusz R. “Zajmował się wraz z innymi ochroną agencji towarzyskich, rewindykacją długów i innych należności na koszt wierzycieli” – piszą prokuratorzy i zaznaczają: “Równocześnie na terenie Olsztyna prowadziła i prowadzi działalność o podobnym charakterze grupa, której przewodzą Wojciech K. i Zdzisław K., a w skład której wchodzą Piotr M., Rafał M., Andrzej i Jarosław R., Tomasz Z., Radosław P. i Paweł P.”.

Śledczy wskazują, że obie grupy powstały z jednej, której na początku lat 90. przewodził Wojciech K.

“Rz” dotarła także do policyjnych dokumentów i zeznań świadków, które potwierdzają powiązania Wojciecha K. ze światkiem przestępczym.

Wynika z nich, że bliskim kolegą dzisiejszego biznesmena był Zdzisław K. ps. Bocian – karany za kradzież i rozbój z gwałtem.

Zdzisław K. zeznał: “Przez okres ok. 2 lat grałem z kolegami w trzy karty. W ramach tych gier zarobiłem znaczną ilość pieniędzy. W trzy karty grałem z Piotrem M., a także Darkiem i Krzysztofem R. Chcę powiedzieć, że najczęściej przebywałem wśród następujących osób: Stanisław K., Wojciech K., Rafał M., Andrzej R., Artur G., Piotr M.

Wymieniony przez “Bociana” Stanisław K. na początku lat 90. prowadził w Olsztynie agencję towarzyską Lovestory. W prokuraturze mówił: “Kilka lat temu doszło do nieporozumienia pomiędzy Zdzisławem K. a grupą R. Była jakaś bójka w lokalu Joker. Wiem, że z jednej strony był Wojciech K. i Zdzisław K., a z drugiej grupa R. Nie wiem, o co im poszło, ale wydaje się, że o pieniądze, lecz bliżej nie wiem. Mogło też chodzić o to, kto ma dominować w Olsztynie”.

“Cały zatarg ze Zdzisławem K. rozpoczął się dwa – trzy lata temu. Wtedy K. i Wojciech K., Rafał M., Grzegorz G. i bracia R. postanowili zlikwidować w Olsztynie wszystkie agencje towarzyskie i założyć jedną, będącą ich własnością. Jedną z metod likwidacji agencji było zastraszanie pracujących tam dziewczyn” – mówił z kolei podczas przesłuchania Krzysztof R.

Przedsiębiorcę bardzo interesowała sprawa Olewnika. Jasiński prowadził ją od lipca 2006 r.

Sam Wojciech K. przesłuchany w 1995 roku przyznał się do znajomości ze Zdzisławem K., Dariuszem R., Piotrem M., Andrzejem i Jarosławem R. oraz Rafałem M. i Pawłem P.

Zdzisław K. ps. Bocian przepadł bez wieści w 1995 roku. Piotr M. i Jarosław R. odsiadują dziś wyrok za prowadzenie grupy przestępczej i sprzedaż narkotyków. Dodatkowo M. odsiaduje wyrok za porwania dla okupu.

 

Biznesmen “przewodzący grupie”

 

Wojciech K. zaczął inwestować w różne firmy od branży chemicznej przez spożywczą po budowlaną. Jego aktywa warte są dziś kilkaset milionów złotych. Paweł P. ma własne firmy. Jest też wspólnikiem Wojciecha K.

Śledztwo w sprawie zabójstwa Dariusza R. umorzono. Prowadzący je prokuratorzy stwierdzili m.in., że Wojciech K. “przewodzi” grupie przestępczej. Ale w tej sprawie postępowania nie wszczęli. Dlaczego?

Zapytaliśmy o to Piotra Miszczaka, naczelnika V wydziału śledczego Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. To tam znajdują się dziś akta zabójstwa Dariusza R. – Faktycznie nie było takiego śledztwa – mówi tylko Miszczak.

– A jak przez śledczych został określony Wojciech K.? – dopytujemy.

– K. to szanowany biznesmen – odpowiada prokurator Miszczak. Dopiero naciskany przyznaje, że w decyzji o umorzeniu śledztwa dotyczącego zabójstwa Dariusza R. “szanowany biznesmen” określony został jako szef grupy przestępczej.

Co ciekawe, dwa umorzone śledztwa w sprawie zabójstwa Dariusza R. prowadzili prok. Janusz Płoński i prok. Zbigniew Kozłowski – ten sam, który od 2006 roku nadzorował w Olsztynie śledztwo w sprawie porwania Olewnika.

Więcej o dzisiejszym biznesmenie z Olsztyna mówi Jarosław S. pseudonim Masa, najważniejszy świadek koronny w Polsce.

W 2001 roku był przesłuchiwany w olsztyńskiej prokuraturze w sprawie zabójstwa Dariusza R. – Wojciech K. mieszka w domu na górce nad jeziorem nieopodal lasu. Jak się jedzie do Olsztyna od strony Warszawy, trzeba minąć w Olsztynie po prawej stronie Hotel Park, następnie jechać do centrum i tam na skrzyżowaniu ze światłami skręcić w lewo. Dalej jedzie się drogą asfaltową przez las i zjeżdża się w polną drogę. Tak jakby się zawracało do centrum Olsztyna – mówi nam “Masa”. – Wojciech K. był rezydentem Pruszkowa w Olsztynie. Bardzo niebezpieczny człowiek.

 

Porwanie czy porachunki

 

Informacje o Wojciechu K. pojawiają się też w innych aktach śledztw.

To sprawy związane z falą porwań dla okupu w Olsztynie na przełomie lat 1999 i 2000. Bandyci porywali biznesmenów albo członków ich rodzin i żądali za uwolnienie pieniędzy.

W Olsztynie porwaniami zajmowali się Piotr M. – znajomy Wojciecha K., Grzegorz M. ps. Predator, Norbert S. ps. Monstrum oraz Marek G. ps. Mózg.

Wojciech K. był jednym z poszkodowanych biznesmenów. Uprowadzono mu syna.

Schwytani bandyci przedstawiali jednak sprawę w sądzie w zupełnie innym świetle.

– Wojciech K. był winny pieniądze za transport tira papierosów, które przewieźliśmy mu do Niemiec – mówił Mariusz Ch. ps. Świniak. Papierosy do Niemiec dla K. miał przewieźć Grzegorz M. “Predator”.

Ale sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonego. Nie zainteresowały one też prokuratury.

Ciekawie wygląda również historia śledztwa olsztyńskich porwań. Postępowanie prowadził początkowo duet śledczych Paweł Łobacz i Arkadiusz Szwedowski. To oni dokonali pierwszych zatrzymań. I to oni zaczęli przygotowywać pisanie aktu oskarżenia.

Ale decyzją Jana Przybyłka, wtedy i dziś prokuratora okręgowego w Olsztynie, akta zostały im odebrane i przekazane Piotrowi Jasińskiemu.

Dalsza historia jest już znana. Jasiński został w kraju obwołany specjalistą od porwań, mimo że w śledztwie zrobił niewiele. Widać to, gdy przegląda się akta olsztyńskich porwań.

Ale ich poza nami nikt nie czytał. Nawet były prokurator krajowy i były szef MSWiA Janusz Kaczmarek, który w swojej ostatniej książce o porwaniach wychwala Piotra Jasińskiego.

– Miałem analizę akt i akt oskarżenia. Akt głównych nie czytałem – przyznaje “Rz” Kaczmarek.

W 2002 r. po fali olsztyńskich porwań Wojciech K. razem z innymi biznesmenami założył w Olsztynie Warmińsko-Mazurskie Stowarzyszenie na rzecz Bezpieczeństwa.

W stowarzyszeniu jest kilkanaście osób ze świata biznesu Warmii i Mazur. Honorowym prezesem został Wojciech Brochwicz, były wiceminister MSWiA.

Na organizowane przez stowarzyszenia konferencje przyjeżdżali gen. Sławomir Petelicki, były dowódca GROM, i Janusz Kaczmarek. Związany z nim był też detektyw Krzysztof Rutkowski – odpowiadał za bezpieczeństwo jego członków.

Z dokumentów KRS stowarzyszenia wynika, że jego członkowie zapraszali np. na Wigilię prokuratora okręgowego Jana Przybyłka i prokuratora Piotra Jasińskiego. Stowarzyszenie wpłacało też darowizny dla olsztyńskiej policji: w 2003 i 2004 roku po 8 tys. zł.

W sprawozdaniach można wyczytać, że stowarzyszeniu zależało na “dalszym budowaniu dobrej relacji z prokuratorem okręgowym, szefami policji i prezesem sądu”.

 

Olewnik szuka pomocy w Olsztynie

 

To właśnie do tego stowarzyszenia w 2004 roku zgłosił się Włodzimierz Olewnik, ojciec porwanego w 2001 r. Krzysztofa. Szukał pomocy.

Włodzimierz Olewnik nie pamięta dziś dokładnie, kto skierował go do Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia na rzecz Bezpieczeństwa. Raz mówi, że przeczytał o nim w gazecie, innym razem, że dowiedział się od Brochwicza, a jeszcze innym, że od swojego mecenasa Bogdana Borkowskiego.

Pewne jest jedno: – Przedstawiciele stowarzyszenia kontaktowali się ze mną, by przekazać sprawę Olewnika do Olsztyna – mówi “Rz” Kaczmarek.

Jedną z pierwszych osób, które w stowarzyszeniu poznał Olewnik, był Wojciech K. Biznesmen bardzo interesował się porwaniem Krzysztofa. Olewnikom obiecał pomoc. – Bardzo dobrze wypowiadał się o prokuratorze Jasińskim – mówi dziś mec. Bogdan Borkowski, pełnomocnik Olewnika.

 

Dziwne decyzje prokuratora

 

Jeszcze w 2006 roku Włodzimierz Olewnik założył w Olsztynie fundację nazwaną imieniem jego syna. Miała zajmować się pomocą osobom, których bliscy zostali porwani. Fundacja mieściła się w tych samych pokojach, w których działa stowarzyszenie. Jesienią 2008 roku Olewnik przeniósł fundację do Płocka. Nasze pytania o powody takiej decyzji zostały bez odpowiedzi.

Rodzina Olewników, która od 2004 roku zabiegała, by śledztwo w sprawie uprowadzenia Krzysztofa przenieść do olsztyńskiej prokuratury, dziś o prokuratorze Jasińskim nie wypowiada się już w superlatywach. Mają pretensję, że prowadząc śledztwo, podjął kilka dziwnych decyzji.

Najpierw umorzył zarzuty udziału w grupie porywaczy Eugeniuszowi D. ps. Gienek. Kiedy rodzina Olewnika złożyła zażalenie, Jasiński przekonał ich do wycofania pisma. “Gienek” to przestępca z Sierpca. Znajomy miejscowego działacza SLD Grzegorza K. To ten polityk poznał Olewnika z “Gienkiem”. Zapewniał biznesmena, że D. pomoże odnaleźć porwanego syna.

Jak wynika z akt sprawy porwania Krzysztofa, “Gienek” rzeczywiście znał Wojciecha Franiewskiego – szefa porywaczy. Ale Olewnikom nie pomógł. Wyłudził tylko od rodziny 180 tys. zł. Przy przekazaniu pieniędzy dla “Gienka” zawsze obecny był działacz SLD.

“Gienek” znał też Andrzeja Króla, ps. Gruby. On również pod pozorem pomocy wyłudził pieniądze od rodziny porwanego Krzysztofa.

“Grubego” do biznesmena przyprowadzili ludzie Krzysztofa Rutkowskiego. Sam detektyw podczas przesłuchania w sprawie Olewnika twierdził, że “Grubego” nie zna.

Piotr Jasiński badał też nieprawidłowości w śledztwie w sprawie Olewnika. Przez pół roku nie wykonał żadnych czynności

Tymczasem jeszcze jesienią 2006 roku do prokuratora Jasińskiego zadzwonił detektyw z Hamburga, który chciał przekazać materiały o powiązaniach “Grubego” z Rutkowskim. Ale Jasiński zignorował rozmowę z detektywem. Nigdy go nie przesłuchał. Sprawa wyszła na jaw wiosną 2008 roku, kiedy rozżalony detektyw z Niemiec opisał całe zdarzenie w skardze do ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego.

Również dziwną decyzję Jasiński podjął w sprawie działacza SLD, który poznał Włodzimierza Olewnika z “Gienkiem”. Postawiono mu tylko zarzut nielegalnego posiadania amunicji. Sprawa ta nie miała związku z porwaniem, ale Jasiński nie wyłączył tego wątku do odrębnego śledztwa. Zrobił to dopiero wtedy, kiedy Grzegorz K. zapoznał się z całymi aktami porwania Olewnika. Jasiński uznał też, że za porwaniem stała tylko banda Wojciecha Franiewskiego.

 

Śledztwo po śledztwie

 

W 2007 roku ówczesny prokurator okręgowy w Olsztynie Cezary Kamiński kazał Jasińskiemu wszcząć śledztwo w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu dotyczącym porwania Olewnika. Ten przez prawie pół roku nie wykonał w tej sprawie żadnych czynności. – Przyszedł do szefa i oświadczył, że jest zmęczony. Chce, by tę sprawę wziął kto inny – opowiada jeden z olsztyńskich śledczych.

Kaczmarek: – To zachowanie Jasińskiego jest bardzo dziwne. Z punktu widzenia prokuratorskiego to postępowanie było ważniejsze od tego pierwszego.

W maju 2008 roku śledztwo zostało przekazane do Gdańska. Jak się dowiedzieliśmy, kilka dni temu tamtejsi śledczy ściągnęli z Olsztyna akta zabójstwa Dariusza R. Z Białegostoku wzięli akta sprawy korupcji w olsztyńskiej prokuraturze.

Wobec Jasińskiego toczy się postępowanie dyscyplinarne m.in. za sprawę Olewnika. Prokurator nie chce rozmawiać z “Rz”. – Do czasu zakończenia postępowania dyscyplinarnego nie będę się wypowiadał – ucina

http://www.rp.pl/artykul/382968_Prokurator__biznesmen__i_bandyci.html

izabella
O mnie izabella

Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem komunistą. Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem związkowcem. Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po katolików, nie protestowałem. Nie byłem katolikiem. Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było. Pastor Martin Niemöller, 1942, Dachau. „Als die Nazis die Kommunisten holten, habe ich geschwiegen, ich war ja kein Kommunist. Als sie die Sozialdemokraten einsperrten, habe ich geschwiegen, ich war ja kein Sozialdemokrat. Als sie die Gewerkschafter holten, habe ich geschwiegen, ich war ja kein Gewerkschafter. Als sie mich holten, gab es keinen mehr,der protestieren konnte.“

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka