Jacek Tomczak Jacek Tomczak
122
BLOG

O frakcyjności i monolicie

Jacek Tomczak Jacek Tomczak Polityka Obserwuj notkę 0

1. Krzysztof Tyszka opublikował na swoim blogu (http://krzysztoft.salon24.pl/ - „Leninowski model partii i iluzje frakcyjności”) tekst na temat różnic w budowie struktur partyjnych PO i PiS, które według niego są wątpliwe i rzekome.

Przyznam, że sam ulegałem temu, co przedstawia on jako publicystyczne złudzenie i nie całkiem ulegać przestałem.

Prosty przykład - w długie czerwcowe popołudnie siadłem przed telewizorem, by obejrzeć kolejną odsłonę spektaklu, którego główny wątek stanowi konflikt między dwoma najważniejszymi formacjami politycznymi.

Najpierw zobaczyłem konferencję PiS, będącą pokazem serwilizmu Zbigniewa Ziobry wobec Jarosława Kaczyńskiego (w szczególnie wyrazisty sposób było to widać pod koniec, kiedy to nieznoszącym sprzeciwu gestem Kaczyński niemalże nakazał Ziobrze opuszczenie sali, a ten niczym – przepraszam za to nieco zwulgaryzowane porównanie – posłuszny piesek zastosował się do polecenia), następnie zaś obejrzałem wywiad z Januszem Palikotem, który w dyskusji o wyborczej porażce PO w Krakowie niezwykle ostro zaatakował Jarosława Gowina.

W swoim tekście Krzysztof dowodzi, iż różnice budowy struktur partyjnych są pozorne. Unaocznia on też fakt, że w istocie pomysły ani jednego ani drugiego spośród wspomnianych polityków PO nie są realizowane.

Nie sposób się z tą tezą nie zgodzić. Powstaje tylko pytanie, czy wynika to z faktu, że PO jest partią równie scentralizowaną i monolityczną, jak PiS (jak twierdzi Krzysztof), czy też z czegoś zupełnie innego.

Zasadniczo konserwatyści atakowali ustrój demokratyczny z dwóch stron.Jedni występowali przeciw demokracji, gdyż postrzegali ją jako ustrój, w którym (posłużę się metaforą Janusza Korwina-Mikke) „dwóch pijaków spod budki z piwem ma więcej głosów niż profesor uniwersytetu”. Innymi słowy, demokracja przedstawiała im się jako system, w którym rolę arbitra pełnią podatne na sugestie i nie mające pojęcia o rządzeniu państwem masy, co nieuchronnie skutkować musi kryzysami, prowadzącymi do osłabienia państwa.

Drudzy natomiast twierdzili, że „rządy mas” stanowią utopię, są niemożliwe do zrealizowania, a system demokratyczny stanowi jedynie parawan, za którym kryją się interesy elit, traktujących lud niezwykle instrumentalnie. Innymi słowy, demokracja nieuchronnie musi przerodzić się w ustrój oligarchiczny, w którym władza spoczywa w rękach niewielkiej grupy osób, podejmujących decyzje niejako „z tylnego siedzenia”.

Oczywiście, wymienione wyżej rodzaje krytyki demokracji wzajemnie się nie wykluczają.

Natomiast, w moim przekonaniu, problemem demokracji, z którą mamy do czynienia w dzisiejszej Polsce jest jeszcze co innego. Otóż, politycy działający w jej obrębie nie podejmują żadnych decyzji, zgodnie afirmując status quo. Wszelkie ich działania można określić jedynie jako podrygiwania, nie mające wielkiego wpływu na stan rzeczy i kształt politycznej rzeczywistości.

Problem nie leży więc w fakcie, że glosy nie są ważone (tzn. głos wspomnianego "pijaka" jest równie ważny jak głos "profesora"), ale liczone.

Oligarchia wprawdzie realizuje swoje interesy, co w sposób wyraźny widać było chociażby podczas tzw. afery Rywina, ale zastanawiałbym, czy w większym stopniu wpływa to na prowadzoną przez państwo politykę, czy też skutkuje „jedynie” osłabianiem państwa, wewnętrzną destrukcją, rozbijaniem od środka.

Najważniejszy wydaje się więc fakt awersji do podejmowania jakichkolwiek zdecydowanych decyzji.  

W świetle powyższego wydaje się, że nie tylko Gowin, czy Palikot nie artykułują postulatów, które następnie są realizowane. Również Donald Tusk i Jarosław Kaczyński jawią się jako politycy niezdolni do zmiany stanu rzeczy.  Cała polska polityka zdaje się w chwili obecnej polegać na utrwalaniu, połączonym z hegemonią estetyki, jako dominującego kryterium wartościującego.

Pisząc o budowie struktur partyjnych i domniemanych podziałach na frakcje nie możemy zakreślać ich w oparciu możliwość decydowania o polityce partii, gdyż polityka ta – jeśli nawet istnieje – jest bardzo mglista i trudno wyznaczyć jasne kierunki, w których zmierza. Jeśli więc chcemy dzielić partie na scentralizowane i zdecentralizowane, monolityczne i policentryczne, musimy brać pod uwagę również same wypowiedzi polityków.

Zgadzam się więc z Krzysztofem, że jeśli weźmiemy pod uwagę zdolność do realizowania postulatów Palikota i Gowina i porównamy ją – przykładowo – ze zdolnością Pawła Kowala i Zbigniewa Ziobry możemy nie dostrzec różnicy i postrzegać obie partie jako równie scentralizowane. Uważam natomiast, że wobec dojmującego deficytu jakichkolwiek ważnych decyzji możemy dokonać podziału w oparciu o – parafrazując jedno z haseł wyborczych – „słowa, nie czyny”. Wówczas Platforma, w której Palikot może otwarcie kłócić się z Piterą, czy Gowinem jest w znacznie większym stopniu partią frakcyjną, niż PiS, w którym nawet za drobne zastrzeżenia wobec polityki kierownictwa ich autorzy są zdecydowanie upominani.

Z czego wynika powyższy fakt?

Platon uważał, że polityka powinna być domeną filozofów. Adaptując jego teorię do czasów dzisiejszych stwierdzić należy, iż polityk, który potrafi coś poza uprawianiem polityki będzie politykiem znacznie lepszym, gdyż bardziej niezależnym w swoim działaniu. Dlaczego? Dlatego że jego sytuacja materialna nie jest zależna od szefa partii, który może go wystawić na listy w następnych wyborach lub nie. Wie, że jeśli zostanie wyeliminowany z życia politycznego będzie miał co robić. „Zawodowy polityk” musi być skrajnie serwilistyczny wobec swojego wodza, gdyż to od niego zależy jego przyszłość.

Niezależnie od olbrzymich wręcz różnic światopoglądowych, dzielących mnie z politykami PO (zarówno z Palikotem, jak i Gowinem) stwierdzić muszę, że w przeciwieństwie do większości najważniejszych polityków PiS nie są to „zawodowi politycy”.

                                             2.

Krzysztof zarysowuje w swoim tekście obraz kreowanej przez media antynomii miedzy „dobrą, frakcyjną Platformą”, a „złym, wodzowskim PiS”. Oczywiście, w wielu mediach taki obraz dominuje, tym niemniej niemała część publicystów (jak i wyborców) nie odrzucając podziału na „frakcyjną Platformę” i „wodzowski PiS” zupełnie inaczej go ocenia. Wynika to w moim przekonaniu z co najmniej trzech przyczyn (mogą, ale nie muszą się łączyć).

Po pierwsze, może to być efekt wiary w większą skuteczność zarządzania partią przez niekwestionowanego wodza i szybszy przebieg procesu decyzyjnego w obrębie takiej partii.

Po drugie, może to wynikać z popierania PiS tylko z uwagi na fakt, iż na jego czele stoi Kaczyński, co skutkuje afirmacją jego wodzowskiej pozycji.

Po trzecie, elektorat PiS w dużej części utożsamia się z tradycją piłsudczykowską, więc obraz wodza, jednoczącego wokół siebie zastępy zwolenników na pewno nie jest dla nich odpychający (trzeci argument wydaje się najmniej znaczący, gdyż implikuje skomplikowany, oparty choćby o czynniki historyczne proces decyzyjny przeciętnego wyborcy).   

Ma rację Krzysztof pisząc, iż niektóre media tworzą podział na z definicji zły „wodzowski PiS” i z definicji dobrą „frakcyjną Platformę”. Tym niemniej znaczna część wyborców kieruje się logiką dokładnie odwrotną – według nich to PiS jest „dobry”, bo jest partią typu wodzowskiego (antagoniści rzekliby, że leninowskiego), a Platforma jest „zła”, bo jest frakcyjna, czyli rozbita, niespójna i – w rezultacie – autodestrukcyjna z uwagi na wewnętrzne zantagonizowanie.

 

Reasumując, podział na „frakcyjną Platformę” i „monolityczny PiS” ma sens, jeśli uznamy zasadniczą w moim przekonaniu cechę polskiej polityki, wyrażającą się w niechęci do jakichkolwiek zdecydowanych posunięć, nakazującą tworzyć podziały w oparciu o werbalne deklaracje, a dochodząc do zbieżnych konkluzji dotyczących budowy struktur partyjnych zwolennicy PiS i PO odmiennie wartościują obydwa modele. Innymi słowy, Krzysztof dobrze dostrzega artykułowanie przez „salonowe” (używając terminologii Waldemara Łysiaka) media podziału, zapomina jednak dodać, że analogiczny podział tworzą organy medialne skoncentrowane wokół partii Kaczyńskiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka