Jaćwing Jaćwing
1358
BLOG

"Reset" za naszymi plecami. Amerykanie przenoszą Patrioty.

Jaćwing Jaćwing Polityka Obserwuj notkę 13

Gdy na początku roku prasę obiegła informacja, że amerykańska bateria rakiet Patriot będzie stacjonowała nie w podwarszawskiej Wesołej, lecz w położonym blisko rosyjskiej granicy Morągu, wielu analityków miało z pewnością zdziwione miny. Czyżby Amerykanie celowo chcieli drażnić Rosjan na polskie życzenie? Racje sceptycznych wobec tej koncepcji obserwatorów globalnych gierek znów są na wierzchu. Jak donosi "Polityka", na początku października w Waszyngtonie, podczas rozmów pomiędzy ministrem obrony Bogdanem Klichem, a sekretarzem obrony USA Robertem Gatesem polskie władze zostały poinformowane o zmianie lokalizacji stacjonowania rakiet.  Trzecia rotacja zakończyć się ma w Toruniu, a według oficajlnych komunikatów przeprowadzka związana jest ze zmianą cyklu szkoleniowego żołnierzy (w Toruniu działa Centrum Szkolenia Artylerii i Uzbrojenia). 

Nikt z ekspertów zajmujących się obronnością nie wątpłił, iż umieszczenie baterii Patriot w Morągu miało jedynie polityczne znaczenie. Stacjonujące przez miesiąc w każdym kwartale (z uwagi na koszty Amerykanie łączyliu rotacje - ostatni i pierwszy miesiąc z kwartału)  Patrioty wraz z ok. 120 osobową obsługą techniczną były nawet nieuzbrojone.  Miałem okazję odwiedzić amerykańskich żołnierzy z drugiej zmiany.  Korzystali oni z lipcowych upałów, szykując się na wycieczki pod Grunwald, rejs kanałem elbląsko-mazurskim i zwiedzanie (chyba) Warszawy. Amerykański oficer swój pobyt w Polsce określił jako "wakacje", porównując  go ze swoją służbą w Niemczech czy okresowo w Izraelu,  pełną ćwiczeń i szkoleń. Zajęcie miała jedynie obsługa klimatyzacji całej baterii i generatorów (bateria to nie tylko same rakiety, lecz także ok. 20 różnego przeznaczenia wozów). Co mnie szczególnie zadziwiło, Amerykanie narzekali na słaby kontakt z polskimi żołnierzami, po częśc spowodowany trudnościami językowymi (to jak mieli się szkolić ci nasi żołnierze?), a po części brakiem kontaktów po godzinach służby.

Wróćmy jednak do tematu. Sam fakt o poinformowaniu nas o  dotyczącej bezpośrednio Polski zmianie, daje nam i naszym partnerom wyobrażenie o znaczeniu polskiego do rządu dla amerykańskiej administracji.  Z drugiej strony, Amerykanie byli pewnie, że ani premier, ani prezydent nie będą przeciwko ocieplaniu stosunków z Moskwą. Tym bardziej taka decyzja powinna być więc przedmiotem polsko-amerykańskiego konsensusu. Powinna, ale nie w przypadku, gdy Amerykanie chcieli zademonstrować swój pogląd na relacje z Warszawą i ocenić w ten sposób politykę zagraniczną rządu D. Tuska, realizowaną przez samozwańczego eksperta od relacji transatlantyckich, chwalącego się najlepszymi ze wszystkich polskich polityków relacjami z Waszyngtonem - Radka Sikorskiego.  Po policzku w twarz z ogłoszeniem rezygnacji z projektu MD, rząd D. Tuska ochoczo nadstawił drugi.  Teraz "klepią" nas Amerykanie, może po to, byśmy otrząsnęli się po "policzkach" Rosjan związanych ze śledztwem smoleńskim i niemiecko-rosyjską rurą?  Czas, aby ktoś na poważnie pochylił się nad geostrategicznym położeniu RP. Jakich mamy przyjaciół - widzimy po faktach.

Nowego kontekstu nabiera także "wsparcie", jakiego amerykańscy żołnierzy mają udzielić naszym w prowincji Ghazni.  Okazane przez R. Gatesa polityczne lekceważenie Polski, łącząc z widocznym znakiem, że nawet w kwestiach militarnych nie możemy być samodzielnym ważnym podmiotem-partnerem,  są rzeczywiście mocno pesymistyczne.

Na marginesie można tylko wspomnieć, iż polski rząd sam zobowiązał się zapewnić amerykańskim żołnierzom bazę noclegową, wydając wiele milonów złotych na remont prawie zupełnie już opuszczonych koszar w Morągu (strona amerykańska wcale nie oczekiwała takiego wsparcia). Teraz czas na wydawanie pieniędzy w Toruniu.

Jaćwing
O mnie Jaćwing

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka