Poseł Celiński i filozofka Środa przeciwni są powstańczym inscenizacjom. Dzieci z bronią na ulicach Warszawy, jakieś barykady? A po co to to?
Co innego takie na przykład tęczowe manifestacje, gejowskie parady, albo marsze żywych. Czy one wzbudzą niechęć posła i filozofki? Nie wzbudzą. Bo to są przykłady dobrej aktywności, postępowej aktywności, a nie wstecznej, reakcyjnej i za przeproszeniem powstańczej. Powstanie wszak było klęską, co przypomniał ostatnio minister spraw zagranicznych naszego nieszczęśliwego kraju. Po co czcić, przypominać i odtwarzać klęskę? Logiczne, nie?
Jakiś burmistrz chce nawet sądzić.
Nie najeźdźców, niemieckich pacyfikatorów Powstania, nigdy nie osądzonych za ludobójstwo - Reinefartha i von dem Bacha, ale przywódców Powstania Warszawskiego!
I to jest właściwa postawa.
Czekam więc na kolejny artykuł Gazety Wyborczej o czarnych kartach Powstania Warszawskiego.
I o faszystach z AK.