Bekart Bekart
2557
BLOG

Komuniści i hipsterzy.

Bekart Bekart Polityka Obserwuj notkę 43

Cała akcja „szturanie Miecugowa”, dawanie odporu, głosy oburzenia, a także szybka i spontaniczna reakcja tłumu, który przepraszał za faszystę, szybciej niż zdążych powiedzieć „faszysta”, jest tak grubymi nićmi szyta, że analityczne jej rozpruwanie mija się z celem. Możnaby to uczynić lekko zaostrzonym patykiem, za pomoce dydaktyczne używając maskotek Disneya. „Myszka miki ma duża wina, i duuziee piniądze. Pies Pluto widzi wina myszka miki. Teraz Myszka Miki musi duuużo kłamać, a Pies Pluto nic nie może, bo jest psem, mówi po psiemu, nikt go nie rozumie. Siostrzeńcy Kaczora Donalda, nie wiedzą, że Myszka Miki kłamie, bo oglądają tylko Myszkę Miki, Psa Pluto dawno wycieli ze wszystkich bajek. Poza tym siostrzeńcy lubią Myszkę Miki, bo każdy lubi Myszkę Miki..” Możnaby to ciągnąć dalej, aż dzieci zasną, a i tak w środku, dla urozmaicenia, trzebaby dać ślub albo strzelaninę.

 

 

 

Nachalność i chamstwo mediów reżimowych, nie powinno nikogo dziwić. Propaganda, jeśli potraktować ją, jak każdą szkodliwą substancję, ma to do siebie, że organizm się do niej przyzwyczaja, co oznacza konieczność zwiększania dawek, a także zmianę sposobu przyjmowania na bardziej bezpośredni. Niby palimy sobie śmieszne papieroski, raz na jakiś czas wciągniemy kreseczkę, niby nic, a tu nagle, jebudu, heroina w żyłę. Osoba „czysta” narkomana nie zrozumie, tak ktoś, kto nie ogląda serialu „Moda na sukces”, nie zrozumie, że ,dla zagorzałego fana, siódmy ślub bohatera z własną matką, która w międzyczasie uległa czterem trepanacjom czaszki, była szamanką na Syberii, gdzie odkryła, że jest potomkiem susła, jest absolutnie logiczny, uzasadniony i mieści się w konwencji.

 

 

I ,w rzeczywistości, tylko o konwencję tu chodzi. Dla mnie jedynym, istotnym  czynnikiem, który odróżnia media III RP od komunistycznych, reżymowych mediów, jest fakt, że mediów III RP nie uważa się za media komunistyczne. My nie uważamy tych mediów za komunistyczne, ponieważ, uwaga, uwaga, ich twórcy powiedzieli nam, że nie są już komunistami. I my im wierzymy, albo, alternatywa chyba gorsza, nie wierzymy, ale udajemy, że wierzymy.

 

Wiem, że dla osób, które nie urodziły się wczoraj, to jest oczywiste. Skoro jednak jest oczywiste, to czemu służyć mają te, używane z lubością sformułowania zastępcze, w stylu „salon”, „media dominującego nurtu”, czy „media III RP” ( mówione z domyśleniem, że III RP to jest jakiś nie taki twór jak trzeba). Gdybyśmy mówili o mediach komunistycznych, to może nie powstawały by już teksty- produkcyjniaki, w stylu „narracja TVN, przywodzi na myśl najciemniejsze karty propagandy PRL”, bo jakby to brzmiało „narracja mediów komunistycznych przypomina czasy komunizmu.” Brzmiałoby bez sensu, tak jak bezsensem jest powiedzieć, że felietony Passenta wyglądają jakby były wyjęte z komunistycznej gadzinówki, bo one są wyjęte z komunistycznej gadzinówki.

 

 

Dlaczego, zamiast godzić się na podział przebiegający na lini „media głównego nurtu” i „media prawicowe” ( czyli oszołomskie, chore) nie możemy ,w naszych pojęciach, czynić zadość rzeczywistości, mówiąc o „mediach niezależnych”, „mediach komunistycznych” i „mediach, nad którymi, prawdopodobnie sprawują kontrolę komuniści”.

 

Wiem, że fani prawicowej światłości oburzą się na mnie, za to pogwałcenie subtelności, że nie odróżniam komunizmu od postkomunizmu, grupy interesu od formacji kulturowo-ideologicznej. Ja uważam moją reakcję za zdrową, bo jak mam gdzieś postmodernizm, to mam też gdzieś subtelne rozróżnienia na postmodernizm amerykański, kontynentalny i brytyjski. Jedno gówno, różne kible. Tak samo jest z komunistami, mam już gdziś ich osobiste dramaty, kto tam był i jest dla pieniędzy, kto z przekonania, kto został uwiedziony przez starszego pana, a kto jest starszym panem.

 

 

Sprawa jest prosta. Uznanie mediów III RP, za takie, które można traktować w miarę profesjonalnie, daje pole do popisu prawicowym publicystą. Teksty w stylu „to już jest przegięcie” zakładają bowiem, że te media poddane są jakimś standardom, bynajmniej nie komunistycznym, które poszczególne materiały przekraczają. Jeśli przyjmiemy, co wydaje się oczywiste, że standardów nie ma, to nie ma tak przegięcia. Jeśli uznamy, że kanibal jest normalnym człowiekiem, który, po prostu, miał jakiś epizod, to możemy bić na alarm, kiedy po zjedzeniu dziesięciu niemieckich turystek zje też jedenastą. Jeśli jednak kanibal jest kanibalem, a komunista jest komunistą, no to cóż, każdy ma swój modus operandi.

 

 

Wszystko to wynika z faktu, że wszyscy daliśmy się omamić i funkcjonujemy w modusie światłości, który narzucili komuniści. Zdanie „to są wszystko jedne kumunisty”, choć ma w sobie tyle prawdy, ile może mieć zdanie, składające się z pięciu słów, oznacza, że jesteśmy oszołomami. Jest to bowiem igranie z niebytem, zmierzanie do magicznej strefy „na prawo od Terlikowskiego”, która pochłania światło i, nawet jak przyjedzie telewizja, to w kamerze nas nie będzie widać.

 

Ja natomiast stawiam na zdrowy rozsądek. Od dawna jest tak, że w kulturze pojawiają się różne dziwne nurty, nikt natomiast nie chce się przyznawać do bycia ich częścią. Był egzystencjalizm bez egzystencjalistów, strukturalizm bez strukturalistów i postmodernizm bez postmodernistów. W Polsce mamy postkomunizm bez komunistów.

 

Bycie komunistą w III RP przypomina bycie hipsterem (proszę nie prosić bym wytłumaczył kim jest hipster). Największą porażką dla każdego hipstera, jest bycie uznawanym za hipstera. Najbardziej zajadli prześmiewcy hipsterstwa, to hipsterzy najwyższego lotu i największego kalibru. Mnie jednak ta dialektyka denerwuje. Rzecz jest prosta. Jeśli ktoś mówi jak komunista, myśli jak komunista, wygląda jak komunista, z komunistami się zadaje, komuniści go na świat powołali i wychowali, od komunistów bierze pieniądze, tylko sam o sobie mówi „nie jestem komunistą”, to nie wiem jak wielkiej i, wzorem doktora Plamy, bezwzględnej inteligencji, trzeba, żeby znaleźć dla niego alternatywne określenie.

 

Czy nie byłoby łatwiej, gdyby przy każdej informacji gazetowej, była ta prosta notka. Wyobraźmy to sobie:. Komentatorzy komunistycznych mediów twierdzą: „bla, bla, bla, bla…” Daniel Passent, komunista. Z kolei Grzegorz Miecugow, komunista, mówi „bla, bla,bla”, Monika Olejnik, komunistka, zwraca też uwagę na fakt, że „bla, bla,bla”. Zgodność wszystkich komunistów w tej kwestii, jest rzeczywiście godna zauważenia, tym bardziej, że poparli ją, chórem sprzeciwu, członkowie młodzieżówek komunistycznych, skupionych wokół Jerzego Owsiaka, komunisty i filantropa.

Bekart
O mnie Bekart

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka