Jadowitym piórem Jadowitym piórem
317
BLOG

Pląsy wokół przewodniczącego

Jadowitym piórem Jadowitym piórem Polityka Obserwuj notkę 0

Podniebienie posiadam, rzekłbym, chłopskie. Na próżno więc mlaszczę jęzorem w jamie gębowej, skoro wysublimowanych kubków smakowych poskąpiła mi natura. Podobnie zresztą obeszła się z pozostałymi sensorami mojej tuszy. Najpewniej z tej właśnie przyczyny nie potrafię, jak czyni to Turzański obok (vide: "Szmaterlok"), delektować się kunsztem politycznym władającej Tarnowskimi Górami koalicji.

Powiem więcej. Nawet jeśli okazała się skuteczna, taktyka, jaką posłużyli się rządzący w celu zachowania funkcji przewodniczącego Rady Miejskiej w rękach Stanisława Kowolika (PiS), wydaje mi się paskudna. A, co gorsza, w strategii owej wyczuwam polityczne przemęczenie.

Nie znaczy to, że podzielam zdanie opozycji. Postawione Kowolikowi zarzuty zakrawają bowiem na polityczną poezję, na dodatek prowincjonalną i mało wyrafinowaną (zainteresowanych odsyłam do oryginału – ostatniego wpisu na blogu radnego Śnietki Janusza Tadeusza). W litanii pretensji jedna wszak zwraca moją uwagę: podejrzenie wykorzystania pełnionego przez siebie urzędu do osiągnięcia prywatnej korzyści.

W przypadku osoby publicznej sprawa jest niebagatelna i zasługuje na poważniejsze potraktowanie niźli fortel polityczny, do którego przecież uciekli się koalicjanci. Zastosowanie taktycznej sztuczki, polegającej na ogłoszeniu przerwy w obradach Rady Miejskiej, podczas której zwolennicy Kowolika czmychnęli z ratusza i tym samym uniemożliwili głosowanie, można potraktować jako odmowę wyjaśnienia lub wręcz potwierdzenie zarzutu.

Lekceważące wrażenie sprawia również nieobecność na sesji, w całości poświęconej jego osobie, najbardziej zainteresowanego – przewodniczącego Rady. Czyżby Stanisławowi Kowolikowi zabrakło odwagi, by stanąć oko w oko z radnymi i odpowiedzieć na pytanie w sprawie mieszkania TBS przydzielonego rzekomo z pominięciem procedur?

Nie będzie odkryciem Ameryki stwierdzenie, że piastujący najwyższe godności (a w gminie jest nią właśnie urząd przewodniczącego Rady), muszą liczyć się z najrozmaitszymi podejrzeniami. Choćby jednak były to insynuacje fantastyczne, rozsądny polityk nie może pozwolić sobie na ignorowanie opinii publicznej (nawet jeśli ta akurat smaży tors na plaży).

Cóż mi zatem po wdzięku, z jakim pląsają miejskie koterie i artyzmie kolejnych etapów rozgrywek „na górze”, skoro – jako podatnik i wyborca – jestem traktowany przedmiotowo? Miast rozkoszowania się finezją posunięć politycznych, wolałbym przecież konkretną informację (w tym wypadku o przyznaniu mieszkania na preferencyjnych zasadach).

Dopiero wtedy będę potrafił samodzielnie ocenić ewentualną postawę przewodniczącego i jako obywatel wyciągnąć stosowne wnioski, gdy przyjdzie na to czas. Liczę więc, że Stanisław Kowolik i spółka nie pozostawią opinii publicznej w błogiej niewiedzy, która dla nich może okazać się katastrofalna w skutkach.

Kamil Łysik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka