– Bardzo trudno jest powiedzieć jak silne będą w przyszłości związki między chrześcijaństwem, a polskimi obywatelami. Tego nie wiemy. – mówił podczas debaty prof. Strzembosz.
Pytanie, które mi się tu nasunęło brzmi następująco: czy prelegent przewiduje proces dechrystianizacji narodu polskiego, a jeżeli tak, to po kiego diabła zaprasza go do swojego pałacu abp. G. Ryś, metropolita łódzki.
Wypowiedzi Strzembosza należałoby przeciwstawić taką oto: należy czynić wszystko, by naród polski pozostawał jak najdłużej narodem chrześcijańskim, gdyż leży to w jego żywotnym interesie.
Będzie to dla niego naturalną obroną przeciwko potencjalnym zagrożeniom, jak np. laicyzacji w duchu zgniłego zachodu oraz penetracji Polski przez islam w razie skierowania nań większej fali uchodźców z krajów Lewantu.
Ale Strzembosz za tym nie jest, a kim jest ideowo doprawdy nie wiem.
Strzembosza pamiętam z czasów studiów na KUL-u. Zapamiętałem go jak człowieka nijakiego ideologicznie, miękkiego, w przeciwieństwie do Chrzanowskiego – jednoznacznie narodowca. Tym niemniej zawsze z dużym zainteresowaniem uczestniczyłem w spotkaniach, w których był główną postacią.
Niestety, tym razem w Łodzi było to niewykonalne. Dzień przed debatą okazało się, że Kościół łódzki pod rządami abp. Rysia obrał nową formułę i jest to formuła zamknięcia się w wąskim gronie aktualnej elity, którą stanowią wyłącznie aktualnie będący u władzy. Debata bezpośrednio była dostępna dla osób, którym abp. łódzki G. Ryś raczył wysłać zaproszenia. Reszta mogła się obyć... Mogła co prawda oglądać ten event przez internet, co dla wielu oznacza wydanie sporej sumki. Zatem Kościół zaczyna działać w nowej formule, tj. odpłatnych imprez patriotyczno-duszpasterskich.
Abp. Rysiowi, o ile mi wolno, radziłbym poniechania kroczenia tą drogą. Wierni Kościoła łódzkiego nie tego oczekują.
