Jakub Lubelski Jakub Lubelski
89
BLOG

Czy ratowanie świata to zajęcie dla wariatów?

Jakub Lubelski Jakub Lubelski Polityka Obserwuj notkę 2

 

No i znów przychodzi się do czegoś przyznać. Podobno ludzie poważni nie powinni robić wielu rzeczy, a już z całą pewnością nie powinni oglądać amerykańskich superprodukcji. Jak by to ujął niejeden strażnik cnoty inteligenta – czy czytelnik Platona może...? Otóż może i robi to. I czerpie z tego różnorakie korzyści. Bywa, że pożyteczne. Zresztą po słynnym wystąpieniu Krzysztofa Zanussiego w programie Moniki Olejnik, w którym reżyser opowiadał o zaangażowaniu Dody Elektrody do swojego ostatniego filmu – „Pani Dorotka zachowuje się bardzo profesjonalnie, zna narzędzie pracy...” – podział na kulturę salonu i ludową masówkę może być kłopotliwy. Bez względu na klasyfikacje, ostatnio miałem okazję oglądnąć kilka hollywodzkich produkcji, w których główne role odtwarzane były przez światowych celebrytów. „Australia” z Nicole Kidman, „Dzień, w którym zatrzymał się świat” z Keanu Reeves`em oraz „W sieci kłamstw” z Leonardo Di Caprio. No pełen mainstream, aż się słodko robi.
 
Zazwyczaj filmy tego rodzaju traktuje się z przymrużeniem oka, jako propozycje dla nieszczególnie wymagającej publiczności, stanowiące propozycje mniej lub bardziej udanej rozrywki. Propozycje możliwości spędzenia miłego wieczoru bez gwarancji szczególnych przeżyć estetycznych, nie mówiąc już o intelektualnych. Bywa jednak tak, że kultura masowa kryje w sobie coś ważnego. Odzwierciedla najskrytsze pragnienia i lęki zbiorowości ludzkich. Takie podejrzenie zachodzi tym szczególniej, jeśli losowo wybrane produkcje, zdają się dotykać tego samego lęku.
W pierwszym filmie, Jennifer Connelly wciela się w doktor Helen Benson, która poznaje Klaatu (Keanu Reeves) - kosmitę usiłującego ostrzec Ziemian przed katastrofą. Gdy władze USA odmawiają Klaatu spotkania i traktują go jak wroga, Helen i jej pasierb wyczuwają, że nie ma on złych zamiarów i postanawiają przekonać przybysza, że Ziemianie zasługują na to, by ich ocalić. Jest to możliwe, za cenę całkowitej zmiany stylu życia. Jeśli chcemy przetrwać, musimy zrezygnować z wszelkich pożytków współczesnej cywilizacji i energii.
 
W przepięknej, filmowej wizytówce Australii natomiast, mąż Lady Sary Ashley (Nicole Kidman) już od roku mieszka w Australii i próbuje rozwiązać problemy finansowe sprzedając „ranczo" Faraday Downs. Zaniepokojona nieobecnością męża żona, wyrusza w podróż do północnej Australii. Na miejscu wita ją tajemniczy poganiacz bydła. Pod opiekę Sary trafi mały Nullah - pół-aborygen, który sprawi, że Lady Ashley całkowicie zmieni spojrzenie na świat. Po wykryciu zmowy prowadzącego ranczo z miejscowym magnatem, Sara poprowadzi z poganiaczem półtora tysiąca sztuk bydła przez malowniczy, niebezpieczny teren. Ich tropem podąży dziadek chłopca, tajemniczy szaman, King George. Obok wątku II wojny światowej, romansu oglądamy również starcie nowoczesnej cywilizacji białych, którzy dokonują kolonizacji ziemi z pozoru prymitywnych aborygenów. Na końcu okazuje się, że wiedza i technika Europejczyków w porównaniu z praktykami i zasadami autochtonów wydają się absurdalne, nieraz nieskuteczne i najzwyczajniej w świecie głupie.
 
W trzeciej z kolei produkcji, Russel Crowe wciela się w postać skłonnego do intryg szefa CIA, który wraz z agentem Rogerem Ferrisem (Di Caprio) zastawia pułapkę na jednego z najniebezpieczniejszych liderów Al-Kaidy. Rozpuszczają plotkę, że zamachowiec współpracuje z Amerykanami. Gdy CIA dowiaduje się, że wysoki rangą członek organizacji terrorystycznej Al-Kaida planuje zamachy przeciwko USA, werbuje byłego, rannego kiedyś w Iraku dziennikarza i wysyła go na Bliski Wschód w celu namierzenia podejrzanego. Agent wyrusza do Jordanii, gdzie wraz z szefem tamtejszego wywiadu próbują ująć terrorystę. Film rozpoczyna się od rozmowy, w której porównuje się metody walki ludzi zachodu i Arabów. My, używający e-maila i przywiązani do osiągnięć techniki jesteśmy bezbronni. Arabowie, przekazujący sobie informacje ustnie i biegający w wąskich ulicach, tkwiący nijako w przednowoczesności stanowią dla nas nieporównanie większe zagrożenie. Nie mamy szans dowiedzieć się o nich niczego. Oni o nas tak.
                       
Wszystkie te filmy, dotykają problemu rozwoju zachodniej cywilizacji. Czy nasze osiągnięcia, wynalazki, stanowią rzeczywiście postęp? Po oglądnięciu produkcji z Di Caprio czy Nicole Kidman wydaje się, że wybraliśmy po prostu jedną z możliwych dróg cywilizacyjnego rozwoju. Jednak alternatywa – albo aborygen albo szklany biurowiec – wydaje się fałszywa. I z całą pewnością nie mamy tu do czynienia z pochwałą rousseausowskiego dzikusa. W cywilizacji, w której jest namysł nad celem życia i sensem relacji międzyludzkich jak i pozaludzkich, także istnieje potencjał do rozwoju. Czy nasza droga postępu jest najlepsza? Dzisiejsze kino masowe mówi nam: na pewno rozwój zachodniej cywilizacji stanowi zagrożenie dla naszego dalszego istnienia.
 
Istnieje przekonanie, że fraza o ratowaniu świata przystoi tylko i wyłącznie świeżo wybranej miss world. Każda piękność, jeśli nie za cały świat, to przynajmniej zabiera się za Afrykę lub lasy tropikalne. Słowa o tym, że człowiek zatruwa, niszczy i doprowadza do powolnego upadku planetę ziemię przypisujemy eko-wariatom, „zielonym” świrom przypinającym się do drzew i wieszającym na dymiących kominach alarmistyczne hasła. W dyskusjach polityków, w kwestii globalnego ocieplenia od Vaclava Klausa po Ala Gore`a słyszymy praktycznie pełne spektrum opinii. Jeśli nie traktować ich z uprzedzeniami, to każda na swój sposób brzmi zdroworozsądkowo. Pytanie o ludzkość z prawicą się nie kojarzy. Jednak prawicowiec powinien móc nie tylko segregować śmieci, oszczędzać wodę i naprawdę miłować papużki kakadu. Powinien także móc – nie zważając, że zostanie zaraz przydzielony do odpowiedniej grupy wariatów – stawiać pytanie zarówno o przyszłość wspólnot narodowych ale i o przyszłość naszej planety. Dlaczego nie mówi o tym „Pani Dorotka?”
 
 

Komentarz opublikowany na stronie "Teologii Politycznej".

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka