jakubx jakubx
259
BLOG

Czekając na raport Sienkiewicza

jakubx jakubx Polityka Obserwuj notkę 1

W tym tygodniu minister spraw wewnętrznych ma opublikować raport w sprawie zamieszania dotyczącego putinowskiej gazrurki. Jego przygotowanie zlecił mu sam premier. Najpierw zadałem sobie pytanie: co tu raportować i analizować? Wszystko było widać jak na dłoni. Sprawa tak przecież wyrazista, dziejąca się na żywo i to w takim tempie, że wydarzenia tego nią dało się poddać obróbce propagandowej zapewniającej Tuskowi miękkie lądowanie. Jakże się myliłem.

W rządzie panuje bowiem przekonanie, że to właśnie brak czasu na reakcję po stronie premiera i jego popleczników był prawdziwym problemem w całym zdarzeniu, a nie to, że brakowało rozeznania w tym co o znaczeniu strategicznym dzieje się w państwie. Do wymodelowania czegokolwiek z bezkształtnej masy potrzeba przecież czasu, a nawet "Gazeta Wyborcza" nie jest cudotwórcą.

W tej sytuacji ostatnia nadzieja premiera w tzw. raporcie. Najpierw drobna uwaga: "raport" jest jakościowo innym dokumentem niż "raport zlecony przez premiera Tuska". W przypadku gazrurki mamy do czynienia z dokumentem tego drugiego rodzaju więc... fakty faktami, ale najważniejsze jest dobro premiera.

Treść raportu, teoretycznie, może pójść w dwóch przeciwnych kierunkach. Minister albo przełożony na język bardziej uczony to co zaobserwować można było w mediach - a to w zupełności materiał wystarczający do zrozumienia, że premier stanął na "grząskim gruncie rzeczy"; albo minister pokusi się o jeszcze większą uczoność by przedstawić to czego społeczeństwo nie zauważyło, a zauważyć powinno. Scenariusz pierwszy muszę z przykrością odrzucić, bo przyczyniłby się niechybnie do wysiudania znanego i lubianego premiera.

Raport może więc zawierać przesłanie następujące: [premier nie wiedział o planach biznesowych podległej mu spółki, to fakt, ale faktem bardziej doniosłym, a pomijanym przez oponentów jest to, że premier miał powód! Dał się już bowiem poznać jako osoba niezwykle silnie przyssana do sprawdzonej już idei niezależności, która pomyślnie przeszła fazę testów, co zostało potwierdzone przez naszych doradców, czyli "przyjaciół Moskali". Jej eksperymentalne zastosowanie wlało w nasze truchlejące serca nadzieję na lepszą przyszłość. Gwoli przypomnienia: najpierw była niezależność prokuratury - przyszła w samą porę, bo przed katastrofą smoleńską, dzięki czemu premier mógł pokazać społeczeństwu swoje bardziej atrakcyjne oblicze: objawił się nam najpierw Donald "Nic nie mogę" Tusk, a potem Donald "Ja nic nie wiem" Tusk. Na takiego Donalda czekała nie tylko opinia polska, ale też międzynarodowa. Skoro nowa twarz polskiego premiera spotkała się z bardzo życzliwym przyjęciem, w kierownictwie rządu zapadła decyzja o niezwłocznym rozszerzeniu idei niezależności na kolejne sfery życia politycznego. Przyszła kolej na "Polskie bezpieczeństwo narodowe/energetyczne".

Tylko wsteczniacy mogą dziś cynicznie wmawiać społeczeństwu, na użytek partyjny, że lepiej jest gdy premier wie. Otóż, nie jest! Nowoczesne myślenie zmusza nas do walki z polskimi mitami narodowymi i megalomanią, która nie raz już prowadziła nas na manowce! Credo premiera zamyka się w słowach: „im mniej wiem tym lepiej dla mnie...tzn. dla polskiego interesu narodowego".

Na zakończenie stwierdzić należy, że źródłem całego zamieszania nie jest bynajmniej rzekome potknięcie premiera, ale niezrozumienie przedstawionych wyżej podstawowych prawd przez jątrzącą opozycję i poddane jej siły ciemnogrodu].

jakubx
O mnie jakubx

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka