Jan Pawlicki Jan Pawlicki
739
BLOG

Precedens: katastrofa lotu Flash Airlines 604

Jan Pawlicki Jan Pawlicki Polityka Obserwuj notkę 8

Czy strona polska mogła w całości przejąć badanie przyczyn wypadku prezydenckiego tupolewa, albo przynajmniej wywalczyć szerszy udział w pracach Międzypaństwowego Komitetu Awiacji Wspólnoty Niepodległych Państw? To pytanie zadają sobie dziś dziennikarze i opinia publiczna. Szef powołanej przez ministra Bogdana Klicha komisji badającej przyczyny wypadku jednoznacznie stwierdził, że istniała furtka pozwalająca na takie rozwiązanie problemu.

Ekspert zawodowo związany z badaniem wypadków lotniczych wskazał mi przykład podobnego rozwiązania w przeszłości. Chodzi o katastofę lotu Flash Airlines 604, do której doszło 3 stycznia 2004 roku u wybrzeży Egiptu. Boeing 737 wpadł wówczas do Morza Czerwonego krótko po starcie z lotniska w Szarm el-Szejk. Do katastrofy doszło na terytorium Egiptu, także linie lotnicze były przedsiębiorstwem egipskim. Mimo to badanie przyczyn wypadku w znacznym stopniu przejęli... Francuzi. Dlaczego? Otóż samolot leciał do Paryża, a na pokładzie było 139 obywateli francuskich. Wszyscy zginęli.

Mój informator wyjaśnia:

"Aneks 13. do Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym dotyczy badania wypadków i poważnych incydentów CYWILNYCH statków powietrznych użytkowanych przez umawiające się strony (sygnatariuszy Konwencji). Zgodnie z artykułem 26. Konwencji, Państwo w którego przestrzeni powietrznej wydarzył się taki wypadek (swojego lub obcego statku powietrznego) wdraża dochodzenie w celu określenia przyczyn i zaleceń profilaktycznych. Aneks szczegółowo określa również prawa innych państw do udziału w prowadzonym dochodzeniu. Dotyczy to między innymi państwa producenta statku powietrznego, państwa rejestracji i państwa użytkownika. Zgodnie z Aneksem 13. państwa te mogą wyznaczyć akredytowanych przedstawicieli, którzy mogą brać udział w badaniu. Całością takiego badania kieruje wyznaczony przez państwo podejmujące badanie (zgodnie z przytoczonym wcześniej art. 26 Konwencji) inspektor prowadzący (investigator in charge - IIC). Akredytowani przedstawiciele innych państw podlegają przede wszystkim IIC i bez jego zgody nie mogą ujawniać żadnych informacji uzyskanych w trakcie badania. Po zakończeniu badania państwa które zgłosiły akredytowanych przedstawicieli otrzymują do zapoznania oraz wniesienia uwag projekt raportu końcowego - mają na to 60 dni od jego otrzymania."

Mój komentarz: Konwencja  została w tym przypadku zastosowana dlatego, że obie strony się na to zgodziły. Jednak Konwencja reguluje zasady obowiązujące w lotnictwie cywilnym. Pod Smoleńskiem rozbiła się maszyna wojskowa. Niedawno mieliśmy do czynienia z badaniem przyczyn katastrofy białoruskiego Su-27 w Radomiu. Analogiczna sytuacja: maszyna wojskowa rozbiła się na terytorium obcego państwa. Co wobec tego zrobiono? Cytat za RMF: "Polski MON nie ujawnił treści raportu opracowanego przez wspólną polską-białoruską komisję ds. badania przyczyn wypadku. Według rzecznika resortu Roberta Rochowicza, zgodnie z międzynarodową umową  wyniki raportu może przedstawić jedynie strona białoruska". A więc w tym przypadku nie zdano się całkowicie na zasady wynikające wprost z  Konwencji i  Aneksu 13... O jakiego rodzaju umowę może zatem chodzić?

Ekspert: "W zakresie badania wypadków statków powietrznych nie będących cywilnymi statkami powietrznymi badanie mogą regulować inne umowy. Między Polską a Federacją Rosyjską istnieje od 1993 roku porozumienie o badaniu wypadków statków powietrznych zaistniałych na terenie drugiego państwa. Opisuje ono dość ogólnie zasady badania ze szczególnym uwzględnieniem braku dostępu do informacji objętych klauzulami tajności (co jest chyba zupełnie zrozumiałe). Badanie zgodnie z Aneksem 13. nie zawiera żadnych wskazówek co do dostępu do informacji tajnych, gdyż takich w lotnictwie cywilnym, opierającym swoje działanie na opublikowanych międzynarodowych standardach, nie ma. Uznanie przez inne państwo, że badanie wypadku obcego WOJSKOWEGO statku powietrznego będzie prowadzone zgodnie z Aneksem 13. może, ale nie musi spowodować, że np. dysponent statku powietrznego (w tym przypadku Polska - przyp. JP) udostępni do badania wszystkie niezbędne albo żądane informacje bo... to nie był cywilny statek powietrzny. W takim przypadku obydwa państwa muszą się w tym zakresie umówić."

Czyżby na tym tle wyłaniał się prawdziwy powód podróży ministra Klicha do Moskwy? Po prostu i tak trzeba zawrzeć ze stroną rosyjską jakieś porozumienie, bo Konwencja i Aneks 13. wszystkiego w tym przypadku nie regulują.

Ekspert: "Jeżeli dane państwo nie może podjąć badania zgodnie z 26 art. Konwencji (z różnych przyczyn, np. braku specjalistów lub możliwości finansowych) może poprosić np. państwo producenta lub państwo operatora o pomoc w tym zakresie i ew. przejęcie badania. Takie przypadki maja miejsce choćby przy katastrofach samolotów pasażerskich które wydarzyły się w krajach trzeciego świata. Komisjami, które w znacznym stopniu uczestniczą (lub przejmują badanie wypadków) poza granicami swojego kraju to komisja francuska (katastrofa samolotu Flash Airlines 604 w sobotę 3 stycznia 2004) i amerykańska. Państwa te przejmują również wtedy większość obciążeń finansowych związanych z badaniem.

W przygotowanym przez Komisję Europejską projekcie unijnego rozporządzenia o badaniu wypadków lotniczych istnieje również możliwość przekazania takiego badania innemu państwu na zasadzie wzajemnej umowy. To, czy ta umowa musi być zawarta przed czy po wypadku nie ma znaczenia bo jest to tylko wola umawiających się stron co do tego kto ma badać wypadek."

Ponawiam moje pytanie z wcześniejszego wpisu: czy premier Donald Tusk miał świadomość tych wszystkich niuansów gdy jechał na spotkanie z Putinem do Smoleńska wieczorem 10 kwietnia? Czy minister Klich i minister Grabarczyk poinformowali go o tym wszystkim? Czy zamówili odpowiednie ekspertyzy prawne, które dałyby premierowi argumenty do ręki i pozwoliłyby inaczej sformułować zasady rządzące śledztwem w sprawie przyczyn jednej z największych tragedii w powojennej historii Polski? Dlaczego śmierć 139 obywateli Francji, pasażerów lotu Flash Airlines 604, była wystarczającym bodźcem dla władz tego kraju, by na miejsce wysłać "batyskaf, okręt wyposażony w specjalny sonar, statek pomocniczy, samolot i helikopter a także grupę 16 nurków" (Wikipedia) w jednym celu: przejęcia kontroli nad badaniem przyczyn wypadku? Dlaczego śmierć w katastrofie lotu PLF 101 prezydenta, szefa NBP, IPN, BBN, parlamentarzystów i innych obywateli RP na terytorium Rosji nie spowodowała równie zdecydowanej reakcji polskich władz?

Ps. pytania do generała Czabana - innym razem.

Zrealizowałem dla telewizji Discovery dwa filmy dokumentalne o katastrofach lotniczych: "26 sekund - tragedia Kopernika" i „Lot numer 5055 – katastrofa w Lesie Kabackim”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka