Jan Pawlicki Jan Pawlicki
390
BLOG

Dezinformacje w sprawie śledztwa

Jan Pawlicki Jan Pawlicki Polityka Obserwuj notkę 12

Paweł Wroński we wczorajszej (26.04.2010) "Gazecie Wyborczej":  "Ekspert we mgleEdmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, leci we wtorek ponownie do Moskwy. Pytam: po co? (...) Przewodniczący Klich skrytykował fakt, że to Rosja prowadzi dochodzenie w sprawie wypadku i że jego ekspertów zmuszano do współpracy z prokuratorami. Pomińmy zasadę prawną, która nakazuje każdemu przedstawicielowi władzy współpracować z prokuraturą. Ale czy pan Klich nie został poinformowany jaka jest sytuacja i w jakim charakterze tam jedzie? Czy wiedział, że ma służyć fachową pomocą, a nie samodzielnie prowadzić dochodzenie?"

Trudno ciągle prostować zdumiewającą niekompetencję dziennikarzy, także tych, którzy zajmują się obronnością i powinnni wiedzieć o czym piszą. Zwłaszcza, jeżeli podważają kompetencje zawodowca. Otóż pan Klich nie ma "służyć fachową pomocą" prokuratorom prowadzącym śledztwo. Pan Edmund Klich stoi na czele Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego powołanej decyzją szefa MON do zbadania przyczyn katastrofy prezydenckiego tupolewa (niezależnie od tego jest na co dzień szefem Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przy Ministerstwie Infrastruktury, która zajmuje się badaniem wypadków lotniczych w lotnictwie cywilnym) Komisja MON powołana jest wyłącznie do zbadania przyczyn katastrofy z 10 kwietnia. Po zakończeniu prac zostanie rozwiązana. NIE PODLEGA prokuraturze. Podlega JEDYNIE szefowi MON. Działa to też w drugą stronę: prokuratura nie jest związana ustaleniami komisji. Komisja może na przykład sformułować zalecenie, by zmienić zły system szkolenia i złe procedury obowiązujące w lotnictwie wojskowym. Natomiast prokuratura może, ale nie musi na tej podstawie postawić zarzuty konkretnym osobom (odpowiedzialnym za stan rzeczy, który komisja zaleciła zmienić). I tyle. Dlatego w zupełności można zrozumieć poirytowanie Edmunda Klicha, gdy zmuszano go do współpracy z prokuratorami. To oni przekroczyli tu swoje kompetencje (albo ten, kto zmuszał) - na pewno nie on. To prokuratorzy poruszają się "we mgle" a nie Edmund Klich. Prokuratorzy nie mają prawa w jakikolwiek sposób wpływać na prace komisji, ukierunkowywać je, a już na pewno nie mogą wydawać jej szefowi żadnych poleceń! Dziwię się, że Paweł Wroński o tym nie wie...

Probem w tym, że komisje badające przyczyny wypadku są dwie. Polska i rosyjska. Ze strony rosyjskiej przyczyny katastrofy bada MAK, czyli Międzypaństwowy Komitet Awiacji Wspólnoty Niepodległych Państw, odpowiedink naszej Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych przy Ministerstwie Infrastruktury. Natomiast śledztwo prowadzi prokuratura rosyjska. Mamy więc analogiczną sytuację, jak po stronie polskiej. Śledztwo - prokuratura, badanie przyczyn katastrofy - MAK. Przy MAK akredytowani są polscy eksperci, w tym Edmund Klich. Mają jednak status obserwatorów, co wynika z niefortunnej zgody strony polskiej na powołanie komisji przez "państwo miejsca zdarzenia" na podstawie Aneksu 13. do konwencji chicagowskiej. Czyli, w tym przypadku, przez Rosję. Tymczasem Aneks 13. (który już można ściągnąć ze strony ULC) stanowi:

"5.1 Państwomiejsca zdarzenia, podejmuje badanie okoliczności wypadku i ponosi odpowiedzialność za prowadzenie takiego badania. Może ono jednak przekazać, w całości lub w części, prowadzenie badania innemu państwu na podstawie dwustronnej umowy. W każdym przypadku Państwo miejsca zdarzenia, powinno wykorzystać wszelkie dostępne środki pomocy w prowadzeniu tego badania."

"Polska prokuratura nie ma żadnych podstaw prawnych, by przejąć śledztwo od prokuratury rosyjskiej - powiedział TVN24 rzecznik prokuratora generalnego" I jeszcze:  "Nie będzie polsko-rosyjskiej komisji do Tu-154. Nie ma takiej prawnej możliwości - twierdzi Prokuratura Generalna. To odpowiedź na pytanie ministra sprawiedliwości, który pytał o możliwość powołania wspólnego polsko-rosyjskiego zespołu śledczego prowadzącego postępowanie w sprawie katastrofy w Smoleńsku." Oczywiście że nie ma takiej możliwości. Powinny się toczyć (tak jak się toczą) dwa śledztwa: osobno prokuratury polskiej i prokuratury rosyjskiej (polscy prokuratorzy uczestniczą w czynnościach prokuratorów rosyjskich). Natomiast komisja ekspertów powinna być JEDNA. Polsko-rosyjska (albo wyłącznie polska) To kwestia umowy międzyrządowej, którą powinien wynegocjować premier Tusk z premierem Putinem. Dokładnie tak, jak stanowi cytowany wcześniej Aneks 13., który zdecydowano się w tym przypadku zastosować.

Kończąc wątek zaniedbań strony polskiej w kwestii kontroli nad badaniem przyczyn katastrofy lotu PLF 101 (nie nad śledztwem!). Pisałem o tym dość szeroko w poprzednich wpisach. Moim zdaniem powino to wyglądać następująco:

1. Śledztwo powinny prowadzić, tak jak to się dzieje obecnie, niezależnie od siebie prokuratury polska i rosyjska.

2. Komisja badająca przyczyny katastrofy powinna być WSPÓLNA albo wyłącznie POLSKA. To znaczy w najgorszym razie powołana przez ekspertów MAK i KBWL LP, pod wspólnym przewodnictwem Tatiany Anodinej i Edmunda Klicha, a w najlepszym razie wyłącznie pod polskim kierownictwem, przy udziale Rosjan. Wtedy wszystko byłoby jasne i klarowne, a polscy eksperci nie byliby na szarym końcu w dostępie do materiałów  i dowodów rzeczowych - po ekspertach rosyjskich i naszych prokuratorach wojskowych.

W przypadku katastrofy białoruskiego Su-27 w Radomiu powołano wspólną komisję polsko-białoruską. Tym razem, biorąc pod uwagę znaczenie tej tragedii dla Polski (śmierć prezydenta) powinniśmy naciskać, by Rosjanie przekazali nam badanie przyczyn w całości a nie tylko w części (jak stanowi Aneks 13.)

Rzecznik rządu powiedział w sobotę, że Edmund Klich pisze dla premiera "listę rekomendacji, co do dalszych prac polskiej komisji i polskiej administracji, badającej przyczyny wypadku pod Smoleńskiem"(cyt. za PAP). RMF w poniedziałek: "Donald Tusk chce na piśmie dostać wytyczne, jakiej pomocy potrzebuje komisja  Edmunda Klicha, żeby przestała być traktowana przez Rosjan jak namolny petent"

Lepej późno niż wcale... Dlaczego premier nie uruchomił tego procesu już 10 kwietnia? Dlaczego dopiero pod koniec drugiego tygodnia od katastrofy premier prosi swojego urzędnika o rekomendacje w tej sprawie? I to dopiero pod wpływem emocjonalnej wypowiedzi tego człowieka w mediach? Efekty rządowego "pozbierania się" mamy poznać w środę. Na pewno nie poznamy jeszcze efektów samego śledztwa. Raczej dowiemy się, jak w końcu rząd zamierza je potraktować. Bo dotąd najwyraźniej nie wiedział.

Na tym kończę roztrząsanie zagadnienia, kto i w jaki sposób powininien badać przyczyny smoleńskiej katastrofy. Teraz będzie więcej o samych przyczynach (a także, tym razem OBIECUJĘ, o wiarygodności generała Czabana, który wczoraj u Tomasza Lisa mówił trochę co innego niż w zeszłym tygodniu u Moniki Olejnik)

Zrealizowałem dla telewizji Discovery dwa filmy dokumentalne o katastrofach lotniczych: "26 sekund - tragedia Kopernika" i „Lot numer 5055 – katastrofa w Lesie Kabackim”.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka