Vitus Vitus
465
BLOG

Wyklęty symBolek

Vitus Vitus Polityka Obserwuj notkę 5

Pamiętnik znaleziony pod styropianem (fragmenty).

...Kamieniem węgielnym III RP była bujda, że upadł komunizm i dokonano udanej transformacji ustrojowej. Jej bohater, mit i symbol to JA, bo zasłużyłem się tym, że zniszczyłem Solidarność, a potem stanąłem na czele kastrata, który dogadał się z komunistami w Magdalence...

...Urodziłem się na zadupiu. Bieda piszczała, że aż uszy puchły. Za mądry nie byłem, ale to co miałem pod czachą wystarczyło, by skończyc zawodówkę i załapać się na fuchę w PGR. Potem była wojsko, gdzie oficer polityczny odkrył mój prawdziwy talent i zapisał na kurs zakładania kabli - bardzo mnie to zelektryzowało. Zdałem z wyróżnieniem, bo kablowałem na potęgę, nawet w ramach prac domowych. Kapitan gratulował, a nawet obalił ze mną litra czystej - nieco podchmielony chwalił się swoimi zasługami w SMIERSZ, a na koniec obiecał kontakt  w cywilu. Po odbyciu służby wrócilem do mojej wiochy. I żyłbym tam szczęśliwie, gdyby nie ta Wandzia, którą zbajerowałem, no i zaszła w ciążę. Żenić się z bidulą, czyli wpaść z deszczu pod rynnę nie miałem zamiaru, rozwinąłem więc żagle i popłynąłem tam, gdzie szerokie morze... wypadło na Gdańsk . Trafem załapalem się na fuchę w stoczni, gdzie bumelowałem jako elektryk, a na boku handlowałem kablami. Nie powiem, miałem farta. Poznałem Danusię i urodził się Boguś. Lekko nie było. Lubiłem wypić i pohulać, a to kosztowało. Danusia była bez pracy. I wtedy, pojawił się kapitan...

...Prawda jest taka, przecież to mój pamiętnik, a nie wersja oficjalna dla mediów, że w wojsku ujawnił się mój talent - miałem gadanę i dobrze grałem w rosyjskie warcaby. Przeszedłem intensywne przeszkolenie w ośrodku dla wsiowych. Do domu wróciłem dla zmyły. Nieco sobie popuściłem, ale kapitan czuwał. Podjechali nocą gazikiem. Rano byłem już w Gdańsku i zostałem skierowany do roboty w stoczni. Zadanie było dość proste – mieć oczy i uszy otwarte, ale zbytnio się nie wychylać. W 1970 załapałem się do komitetu strajkowego. Wtedy zainteresowała się mną SB. Aresztowali, przycisnęli i zaproponowali współpracę – podpisałem, bo taki był rozkaz. To początek mojej legendy i teczki TW Bolek...

Tłuków z SB użyto do śledzenia ‘mącicieli’ i oczyszczenia mojej drogi do przywództwa. Nie mogłem znieść tych smutasów – śmierdzieli tanim alkoholem i przepoconą bielizną – ale służba nie drużba. Nabijałem się z nich, co jakiś czas, by sobie ulżyć, co wpędzało ich w grobowy nastrój. Po czasie zrobilo mi się ich żal, więc nieco popiliśmy i  zyskałem nowych kolesi, co zaowocowało kilka lat poźniej. W 1976 dałem zwolnić się ze stoczni, by uwiarygodnić Lecha, jako bojownika, który wyrwał się ze szponów SB...

...zmieniałem miejsca pracy, jak rękawiczki. Zakłady ZREMB i Elektromontaż stały się przyczółkami budowy mojej wiarygodności. Zacząłem uczestniczyć w uroczystościach upamiętniających grudzień 1970, co bylo pomyslem mojego sąsiada Szczepańskiego – podobno utopił się w Wełtawie, kiedy lód byl na metr gruby. Znowu te SB, mówiłem że debile. Chodziłem co rok, i nic. Mialem wtedy problemy z WZZW. Próbowałem włączyć się w ich tworzenie, ale na przeszkodzie zawsze stał  ten Gwiazda (nie dawał mi wejść na zebrania w jego mieszkaniu) - chyba coś wyniuchał, bo uznał moją aktywność za typową formę aktywizacji prowokatora. Miałem już wtedy swoje wtyczki – to oni sprawili, że zacząłem systematycznie uczestniczyć w pracach KZ WZZ. W1979 ‘zauważono’ moją obecność, bo zatrzymano mnie podczas próby złożenia wieńca - tym razem chłopaki z SB stanęli na wysokości zadania. Reklamą tego wydarzenia zajęli się towarzysze z KOR-u. To dość mocno podbudowało moją wiarygodność...

...W 1980 poszło, jak z górki. 14 sierpnia rozpoczął się strajk. Dostałem cynka i już o 10 rano kolesie przerzucili mnie na teren stoczni. Potem był wózek, płomienne przemowy trybuna ludu itd. itp... Dzięki moim wtyczkom i robocie kolesi z SB i KOR-u, stałem się wodzem. Trzydziestego sierpnia 1980 roku podpisałem porozumienie z władzą co do powstania WZZ. Potem stanąłem na czele Solidarności, co zapoczątkowało jej koniec. Już 30 marca 1981 dogadalem się Rakowskim  i odwołałem strajk generalny, co było sprzeczne ze statusem KK, ale JA miałem to wszystko gdzieś, bo za mną stała ‘ciemna strona mocy’. Tym samym dałem kolesiom czas na dopracowanie ostatecznej przewałki..

...Potem był stan wojenny i przeszkolenie w Arłamowie. Nie powiem, dobra wyżerka i trunki. To, że wtedy generał nazwał mnie drobnym żulikiem i cwaniakiem, rozbawiło mnie do łez, bo zawsze lubiłem poczucie humoru mojego przełożonego – nawet teraz, po jego śmierci...

...30 września 1986, wbrew statusowi – a kto mi wtedy mógł podskoczyć, kiedy wszyscy robili w portki, bo kolesie stali za mną murem – powołałemTymczasową Radę NSZZ Solidarność razem z moimi kolesiami: Bogusiem Borusewiczem, Zbysiem Bujakiem, Władkiem Frasyniukiem, Tadkiem Jedynakiem, Bogusiem Lisem, Jasiem Pałubickim i Józkiem Piniorem. Jednym słowem spuściłem ruch solidarności 10-ciu mln Polaków, jak wodę w klozecie...

...rozmowy w Magdalence i Okrągły stół, to już tylko bajka dla ubogich, by poczuli swoją ważność...

...Bolek był tylko marionetką, przykrywką, która miała – i nadal odwraca uwagę – od prawdziwej roli, jaka przyszło mi odegrać podczas pierestojki. Zrobił swoje. Dzięki niemu, nie tylko struktury Solidarności zostały rozpracowane, a potencjalni przywódzcy odsunięci, zmarginalizowani, albo wyeliminowani, ale przetarł drogę do władzy i pozycji, która pozwoliła moim mocodawcom na przejście suchą nogą na drugą stronę ciemnej mocy... Właścieciele sami się uwłaścili...

...A tak szczerze: zazdroszczę Kaczorowi, że może zrobić, to co mi tylko się marzyło...

Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka