Janek z HongKong Janek z HongKong
235
BLOG

Nieważne jaki, byle Janusz! Jak NP pokochała RPP!

Janek z HongKong Janek z HongKong Polityka Obserwuj notkę 4

Z szacunku dla samego siebie, nie będę się wdawał w wykłady na temat konserwatyzmu i liberalizmu, bo do zrozumienia absurdalnej postawy wyborców NP, nie trzeba Wikipedii, wystarczy sciaga.pl.

Pisałem o tym niepokojącym zjawisku na długo przed wynikiem wyborów, który największym pesymistom opuścił szczęki. Na wstępie, „chcę powiedzieć” (dostosowuje się do nowomowy, mimo wszystko chciałbym przeżyć), że od nikogo i nigdy nie wymagam niczego więcej poza myśleniem. Powodów, żeby nie poprzeć PiS można znaleźć sporo i logicznie je uzasadnić, dlatego nikt pozostający przy rozumie nie będzie wymagał od liberalnego konserwatysty, popierania partii o zabarwieniu, nazwijmy to społecznym/opiekuńczym. Liberał i konserwatysta, który mówi PiS stanowcze nie, jest dla mnie człowiekiem pryncypialnym, chociaż w zastanych realiach taka postawa jest tylko gestem, manifestacją, niczym więcej. Natomiast tego co się stało, a już wiadomo, że stało się na pewno, bo fakt ten potwierdza sam Janusz Korwin Mikke i wiele wypowiedzi zwolenników na jego blogu, rozumem wyjaśnić się nie da. Dotąd uważałem zwolenników JKM za elitarną grupę złożoną z indywidualności, ale ta indywidualność miała pewne cechy wspólne, co charakteryzuje każdą formację polityczną. Do cech wspólnych zaliczałem nie tylko wyznawane wartości i tutaj nigdy nie miałem wątpliwości, jakim wartościom hołduje JKM, ale dodawałem cechy osobnicze: inteligencję, logikę w postępowaniu. Z przykrością stwierdzam, że nie jakiś tam margines, co jest normalne, ale znaczący odsetek zwolenników Nowej Prawicy i JKM, okazał się zwykłym stadem, reagującym na impuls. 

Z szacunku dla samego siebie, nie będę się wdawał w wykłady na temat konserwatyzmu i liberalizmu, bo do zrozumienia absurdalnej postawy wyborców NP, nie trzeba Wikipedii, wystarczy sciaga.pl. Z pozycji konserwatywnego liberała, nie da się w żaden racjonalny sposób uzasadnić poparcia modelowego tworu lewackiego, esbeckiego (Jerzy Urban, Olechowski w roli mecenasów) i w końcu systemowego, jakim jest Lepper dla „inteligencji”, pajac z Biłgoraja. Wszyscy mówią o zaskoczeniu, największych porażkach i największym zwycięstwach. Właściwie dołączam się do głównego nurtu komentarzy, wiele więcej wymyślić się nie da, ale na tym torcie ulepionym z tandety widzą wisienkę NP, która jest dla mnie największą i osobistą porażką, ponieważ wielu ludzi z tego środowiska znam i szanuję. Kolejny raz się okazuje, że w każdym zbiorze, choćby nawet zbudowanym z indywidualności znajdzie się stado, bezmyślne, reagujące instynktownie, hasłowo, emocjonalnie. Trzeba najpierw pożegnać się z rozumem, by potem dojść do takich wniosków jak „antysystemowość” partii Palikota. Gotów byłbym wybaczyć wiele, to, że za impulsem „trafki na legalu” poszło stado, że wystarczył formalny wymóg „nie banda czworga”, by zapomniało stado o więcej Unii w Polsce, „homosiu”, upośledzonym umysłowo, facecie bez ptaka i złodziejach na listach Palikotach. Ale tego, że stado uznało popisowy numer esbecki i salonowy, za twór antysystemowy pojąć nie mogę. 

Być może są jacyś wielcy dialektycy, którzy potrafią ubrać w intelektualny bełkot, ten oczywisty blamaż części „liberalnych konserwatystów”, ja takich zdolności nie mam. Gdybym nawet miał, nie podjąłbym się parszywego zadania, ponieważ skojarzenie tkwi we mnie brutalne. Trzeba być idiotą nie konserwatystą i liberałem, albo V kolumną, żeby poprzeć lewacką formację stworzoną przez i na potrzeby systemu. Doszukiwanie się w tym logiki, czy nawet ekscentryczności jest rozpaczliwym alibi. Więcej konsekwencji byłoby w głosie oddanym na Napieralskiego, którego najpierw system wbił na pal, a teraz grilluje na wolnym ogniu. Te głosy, części NP i UPR również, niczego i niestety jak zwykle, nie rozstrzygnęły, ale wymiar symboliczny aktu mnie przygnębił najbardziej. W czasach, w których trudno o jakąkolwiek kotwicę normalności, na kompletnym haju odpłynął jeden z przyczółków. Absolutna kompromitacja, z tej prostej przyczyny, że nie mówimy o incydentach, ale trendzie, niechby nawet w małej skali. Wolność ma swoje granice, jedną z nich jest głupota, której nie zabrakło w szeregach NP, a jej wymiar każe się zastanowić nad przyszłością nie tylko NP, ale myślenia, które powoli u coraz większej skali przechodzi do przeszłości. 

Wszystkie analizy możemy sobie wsadzić:

Wszyscy jesteśmy Chrystusami, a baby są jakieś inne!

Doktor prawny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka