Równać można wyłącznie w dół. Aby zrównać górę z doliną, tę pierwszą trzeba ściąć, żeby zasypać tę drugą.
Tak samo jest z urlopem tacierzyńskim, czyli urlopem, do którego ma mieć prawo ojcieć świeżo urodzonego dziecka. Jeżeli nie skorzysta z tego urlopu, to mu ten urlop przepadnie.
Oczywiście, tygodniowy urlop nie jest dla pracodawcy wielkim obciążeniem, więc może go zignrować. Jednakże, jak znam życie, nasi prawodawcy pójdą za ciosem i zaczną obcinać wymiar urlopu macierzyńskiego, aby zwiększyć urlop tacierzyński.
W ten sposób przyszli młodzi ojcowie, podobnie jak obecnie przyszłe młode matki, będą postrzegani przez pracodawców jako potencjalne zagrożenie dla firmy. Zrobi taki dziecko i pójdzie na kilkutygodniowy urlop tacierzyński, co w przypadku małych firm jest poważnym problemem. Pracodawca, mając do wyboru młodego człowieka i człowieka w średnim wieku, wybierze tego drugiego, bowiem szansa, że ten drugi zostanie ojcem, jest niewielka.
Spełni się marzenie lewicy: sytuacja potencjalnych młodych matek i ojców będzie taka sama - obje będą mieli problem z zatrudnieniem. Ja nie życzę takiej równości obojgu młodym małżonkom.