Znane jest dość powszechnie następujące stopniowanie: kłamstwo, bezczelne kłamstwo, statystyka. Dzisiaj miałem możliwość poznania jeszcze wyższego stopnia kłamstwa - jest nim pisanina Tomasza Łysakowskiego.
Bezczelny kłamca, o którym piszę, w swoim blogu Leczenie homoseksualizmu w polskiej rodzinie odgrzewa nieświeży kotlet - zdarzenie opisane w mediach jakiś czas temu.
Żyjąca w konkubinacie para urozmaicała swoje zajęcia seksualne, dołączając do nich dzieci konkubiny. Gdy konkubin porzucił konkubinę, ta (podobno wykształcona kobieta) obraziła się na niego i w odwecie powiadomiła policję o ich praktykach seksualnych tłumacząc, że uprawiiała seks ze swoim synem przekonana, iż kuruje go z homoseksualizmu, podczas gdy jej konkubin uprawiał w tym czasie seks z jej 12-letnią córką.
Nie wiem, ile jest prawdy w zeznaniach matki, wygląda mi to na prymitywne kłamstwo rozwścieczonej kobiety. Jednakże Łysakowski nazwał ten chory, zboczony układ - rodziną katolicką.
Ja w swoim życiu spotkałem wielu wrogów katolicyzmu, ale doszedłem do wniosku, że skrajny antykatolik - Jerzy Urban - jest przy Łysakowskim ikoną prawdomówności.
Urban oskarżał katolików o różne rzeczy, ale nigdy nikomu nie wmawiał, że konkubinat jest katolicką formą związku damsko-męskiego. Nigdy także niie napotkałem w tekstach Urbana sugestii, jakoby KK uznawał związki kazirodcze oraz pedofilię za nienaganne zjawiska.
Natomiast najbezczelniejszy kłamca, jakiego spotkałem w życiu - Tomasz Łysakowski - publicznie nazywa powyższe zjawiska katolickimi.
Stąd tytułowe wylicznenie - kłamstwo, bezczelne kłamstwo, statystyka, pisanina Łysakowskiego.