Janina Jankowska Janina Jankowska
580
BLOG

Bardzo osobiste wspomnienie o Ewie Sułkowskiej Bierezin

Janina Jankowska Janina Jankowska Kultura Obserwuj notkę 2

 

Dla kolegów z SWS:

Myślicie, że łatwo jest pisać o Ewie, która była mi po Aldonie Jawłowskiej najbliższa? Była ważnym kawałkiem mojego świata. Bez takich ludzi jak Ewa Sułkowska Bierezin  ten świat ubożeje, a  ja staję się bardziej niż kiedykolwiek samotna. 

W ostatnich czasach spierałyśmy się mejlowo nie raz.  Jak to z ludźmi dawnej opozycji bywa, że w pewnych sprawach znajdą się naprzeciwko siebie z zupełnie innymi poglądami. Górnolotnie chodziło o rozumienie wolności słowa, a konkretnie o decyzje KRRiT, artykuły  red. Cezarego  Gmyza, wypowiedzi posła Stefana Niesiołowskiego itp. W obronie tego ostatniego  stawała zaciekle, chyba nie tylko z racji wspólnego uczestnictwa w planach wysadzenia pomnika Lenina w Poroninie w latach 70-ych w ramach podziemnej organizacji „Ruch”. Byli przyjaciółmi. Negatywnie reagowała na przeciwstawnych polityków i jednego zakonnika - jak to określała - biznesmena. Zachęcałam ją do spojrzenia z dystansem. „Siostro moja poprawnie niepoprawna – pisała do mnie - Twój list uspokoił moje złe emocje, które naturalnie mam i które dotyczą pewnej wizji świata (choć niby tylko Polski) obcej mi do szpiku kości. (…) Niestety,  robię się coraz bardziej antyklerykalna,   zwłaszcza po zamknięciu ust ks. Bonieckiemu (patrz „wolność słowa”). Czy zabrałaś głos na ten temat na swoim blogu? ” Nie zabrałam, bo widziałam rzecz jako sprawę wewnętrzną kościoła. Zbeształa mnie mocno. „Zarzucam Ci uleganie własnym sympatiom i upieranie się przy bezstronności (na pewno nieświadome, bo nie istnieje nic takiego jak bezstronność, każda z nas ma jakąś inną hierarchię wartości, która decyduje o naszych opcjach). Co do wiary w ogóle, a do katolicyzmu i Kościoła w szczególności: ja z kolei coraz bardziej odczuwam potrzebę wiary. Odpychają mnie jednak praktyki Kościoła, w tym tolerowanie nurtu reprezentowanego przez Rydzyka. Rydzyk i skrzydło Kościoła zabraniające zabierania głosu ks.Bonieckiemu źle rozumie,  już nie tylko zasady wiary, aleinteres Kościoła, który coraz bardziej przestaje być Kościołem Jana Pawłą II i ks. Popiełuszki. Naprawdę tego nie widzisz zapatrzona wpluralizm, także w Kościele?”  List zakończyła słowami: „ Ale bardzo cieszę się , że możemy tak porozmawiać i jakoś dalej się kochać jak siostry. Całuję. Ewa.” Tak się zazwyczaj kończyło: „Przepraszam za szorstkie sformułowania dotyczące katolicyzmu, ale robię się coraz bardziej antykatolicka i ostrzej widzę wszystko, co dotyczy posługiwania się argumentami etycznymi. Przyznaję bez bicia, że jestem w tym punkcie stronnicza. Ale kocham Cię niezmiennie. Całuski. E.

Jej i moja „stronniczość”  dla naszej przyjaźni nie miały żadnego znaczenia. Tak się umówiłyśmy.  Po jakimś moim wystąpieniu w TVN 24, gdzie mówiłam o naszym oświadczeniu SWS w obronie red. Gmyza,  prosiła o wykreślenie jej z członków SWS.  Zaliczyła go do dziennikarzy reprezentujących „wizję świata obcą jej do szpiku kości”. Taka była Ewa.  Szanowałam jej wolę.  Czasami dawała się przekonać, słuchała argumentów („Tym razem wiele Twoich zdań przemawia mi do przekonania, w tym sensie, że przyjmuję je jako argumenty mniej więcej pozapolityczne.”)…ale najczęściej starała się  je ze zdwojoną siłą odeprzeć. „Dla mnie samo KRRiT jest rekwizytem PRL. Ale może coś takiego musi być. Misyjność telewizji publicznej powinna dotyczyć jedynie kwestii edukacyjnych i artystycznych, a ewentualne ciało nadzorcze ma także badać finanse. Dbałość o PLURALIZM jest już sprawą IDEOLOGICZNĄ a wgląd w te rzeczy powinien być surowo zabroniony JAKIMKOLWIEK gremiom (napisałaś, że KRRiT ma dbać o pluralizm, a ja się z tym głęboko nie zgadzam)” Na to ja :  Ewa, mam jakąś dziwną wizję, że kiedyś się ze mną zgodzisz. Ewa: Czy te oczy mogą kłamać? 

Ewa, niezależnie od zaostrzających się poglądów,  była mi ciągle i to  w każdym calu bliska. Jej uczciwość, wierność ludziom, których kochała ( Jacek Bierezin i brat Witek Sułkowski,)  poczucie humoru, talent  literacki i wrażliwość na każdą ludzką krzywdę wszystko to stanowiło mieszaninę cudownej, niepowtarzalnej osoby.  Wszyscy, którzy mieli szczęście się z nią zetknąć, doświadczyli radości obcowania z największymi darami, jakimi Bóg może obdarzyć człowieka, z  mądrością, dowcipem, autoironią. Pokochałam ją jeszcze bardziej w czasie choroby. To jest inaczej niż myślicie, ciężko chory człowiek, wymagający stałej opieki, nawet marudny, nadaje naszemu działaniu sens, w istocie nas wzbogaca. 

Opozycyjny życiorys Ewy Sułkowskiej-Bierezin możecie przeczytać w Wikipedii. Może brakuje w nim jej aktywności do ostatnich zdrowych chwil życia. Troska o kolegów z dawnej opozycji, by zostali po latach docenieni. To praca w zespole opiniującym kandydatów do odznaczeń Prezydenta PR. Z jej inicjatywy powstał śpiewnik i tomik poezji kobiet internowanych. Brakuje też jej ostatniego zaangażowania w środowisku łódzkim w Klubie Poszukiwaczy Sprzeczności, który nie raz wypowiadał się na temat etyki współczesnych mediów. Wreszcie jej inicjatywa powołania do życia Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Jacka Bierezina, gdzie bywała także jurorem. Właśnie ogłoszono XIX edycję pod patronatem pani prezydent Łodzi.  Skończyła też  książkę osnutą wokół jej życia i ludzi, którzy byli dla niej ważni. Wysyłała mi poszczególne rozdziały.  Czas oddać głos Ewie: 

„Marek Edelman, jeden z tych ludzi na mojej drodze, którzy mnie ratowali, mówił, że są ludzie wybitnie zdolni do robienia pieniędzy, tacy, do których pieniądze lgną same. Są też tacy, których pieniądze po prostu nie lubią. „Ciebie pieniądze nie lubią, nie będziesz ich miała nigdy i przestań się tym przejmować, to wcale nie najważniejsze.” Nie najważniejsze, ale grubo ponad połowę życia borykałam się z ich brakiem, na granicy nędzy.

Podobnie jest chyba z „drugim szeregiem”. Do szczęścia niekonieczne jest „bycie w pierwszym szeregu” - ja wręcz czułabym się tam źle. Ale też zawsze byłam krok lub dwa przed czołówką: w szkole, na studiach, w karierze naukowej, w opozycji, w ”Solidarności”, w każdej dziedzinie. Po kilku ważnych i udanych związkach jestem sama. Lubię być' singlem”, ale jest to tylko w pewnym stopniu samotność z wyboru. Po prostu „sukces nie lubił mnie”, podobnie jak pieniądze.

Myślę, że winne są temu wątpliwości: co do własnych umiejętności i możliwości, a także co do słuszności spraw, z którymi musiałabym się identyfikować dążąc do sukcesu. Przede wszystkim jednak wpłynął na to brak ambicji, bo nie lenistwo. W życiu bardzo ciężko pracowałam i stać mnie na duży wysiłek.  Mam nadzieję, że spisanie kolei życia pomoże mi zrozumieć siebie, a innym wyjaśnić przyczyny braku sukcesu. Przynajmniej tego mierzonego pieniędzmi lub pozycją. Czego trzeba się wyrzec, a na co postawić, jeśli chce się „do czegoś dojść”? Jeśli kluczem jest ambicja, to skąd się ona bierze, jak ją obudzić, czy reanimować?”

Tu Ewa nie ma racji. Jej życie było sukcesem, o czym świadczą świadectwa, jakie po sobie pozostawiła, także w nas , przyjaciołach , którzy ją żegnają. Ewa jest ikoną naszej generacji, ludzi opozycji demokratycznej i „Solidarności”. Myślę, że coś wnieśliśmy do tej trudnej budowli, której na imię Polska. Ewie zawsze bliższa była lewa strona tej budowli. Rozwój tego nurtu pokazuje jej ostatnia książka. Ewa nie zdążyła zrobić  korekty książki i rozpocząć starania o jej wydanie. . Może to zadanie dla nas ?

Ten blog jest miejscem debaty o mediach, które wpływają na nasze myślenie, ale nie tylko.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura