Jarosław Flis Jarosław Flis
3223
BLOG

Kto chce, niechaj wierzy, kto nie chce...

Jarosław Flis Jarosław Flis Polityka Obserwuj notkę 13

Wybory uzupełniające w Mielcu rozstrzygnięte - zaczęła się walka na interpretacje. Sam wynik jest jednoznaczny. Zwycięzcom należą się gratulacje, przegrani mają coś do przemyślenia. Mogą też jednak szukać pociechy - podobnie jak wygrani chcieliby w tym wyniku widzieć prostą zapowiedź skali przyszłego zwycięstwa. Zwycięstwa w walce o coś więcej, niż jeden mandat w drugorzędnej izbie.

Trafność wszelkich prognoz warto zweryfikować w oparciu o coś więcej, niż własne chciejstwo. Dla zainteresowanych zestawiłem wynik wyborów uzupełniających na Podkarpaciu w czerwcu 2008 z wynikiem sejmowym z 2011. Te pierwsze też wzbudzały olbrzymie zainteresowanie. Towarzyszyła im nadzieja PO na "dorżnięcie watahy", jakim miało być zwycięstwo w mateczniku przeciwnika. PiS, targany napięciami po przegranych wyborach, też rzucił do walki wszystkie siły. Na placu boju pojawili się Marek Jurek i Andrzej Lepper. Miasta, miasteczka i wsie - od Krosna po Przemyśl - przeżyły najazd politycznych celebrytów, jaki już się pewnie nie powtórzy. Tylko PSL nie włączył się do zabawy - jak można wnosić, nie lubi walczyć w tłoku. Frekwencja była wyższa niż we wszystkich wcześniejszych wyborach uzupełniających, co jednak dalej znaczyło jedną czwartą tego, co obserwujemy normalnie.

Na obrazku wewnętrzny pierścień to właśnie wyniki senackie 2008, zaś zewnętrzny - sejm 2011. W kolejności średniego wyniku w obu wyborach. Na fioletowo Marek Jurek, na różowo Ruch Palikota w 2011, zaś w 2008 łączny wynik PD, SD i "Polska Lewica". Oliwkowy Andrzej Lepper, szara reszta.

Jeśli ktoś wierzy, że wybory uzupełniające są prostą zapowiedzią przyszłych wyników sejmowych, może jako argumentu użyć przypadku PiS i PO. Tu zbieżność jest niepodważalna. Jeśli ktoś wierzy, że to nie ma znaczenia, może wykorzystać przypadek Marka Jurka i PSL - elektorat tego pierwszego gdzieś wyparował, zaś drugiego się zmaterializował. Jeśli zaś kieruje się zasadą "prawda leży pośrodku" - może szukać potwierdzenia swych przekonań na lewicy. SLD w obu przypadkach ciut słabsze od alternatywy, choć przełożenie wyniku z jednych na drugie wybory takie dość dyskusyjne. 

Gdyby wczorajsze wyniki przełożyły się z idealną dokładnością na to, co się zdarzy za dwa lata, to można spróbować obliczyć spodziewane poparcie dla PiS. Gdyby były to proste proporcje - wynik krajowy 2014 ma się tak do wyniku krajowego 2011, jak wynik lokalny 2013 do wyniku 2011 - PiS otrzyma niecałe 37 procent. To oznacza zwycięstwo w wyścigu, lecz do samodzielnej większości dość jeszcze daleko.

W każdym razie wyniki powinien zachęcić wszystkie główne siły do działania. Opozycja niech wierzy, że ma szansę wygrać, jeśli będzie się starać. Rządzący niech się sprężają, może jeszcze nie wszystko jest stracone. Tak jest dla demokracji znacznie lepiej, niż jeśli któraś ze stron opuszcza ręce, bo nie widzi dla siebie żadnych szans.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka