Pan Juncker, a za nim pociągana za sznurek z Brukseli i Berlina pani Kopacz, pytają gdzie jest europejska solidarność. Otóż leży ona na dnie Bałtyku i nazywa się Nord Stream. Będzie jeszcze większa, bo właśnie ową solidarność rozszerzono o umowę na Nord Stream II.
To ta sama europejska solidarność, której domagają się Niemcy w związku z muzułmańskimi migrantami.
Jeżeli chodzi o nasz kraj pytanie o muzułmańskich migrantów jest jeszcze prostsze niż poszukiwanie owej solidarności: Czy polską racją stanu jest zabezpieczenie drugiej kadencji Donalda Tuska na brukselskiej posadzie, czy za wszelką cenę uniknięcie olbrzymich zagrożeń i kłopotów, związanych z migracją muzułmańską, z którymi dzisiaj borykają się kraje postkolonialne z Niemcami włącznie. Kłopotów, które będą uciążliwe i groźne dla kolejnych pokoleń Polaków.
Wszystkich tak zwanych pożytecznych idiotów, którzy dziś kwilą o polskich obowiązkach względem muzułmanów, ale i tych, którzy straszą nas konsekwencjami odmowy wzięcia na siebie zobowiązań byłych kolonizatorów odsyłam na dno Bałtyku. Tam szukajcie europejskiej solidarności, bo tam złożyły ją Niemcy w stosunku do Polski.
