Z początku myślałem, że to sprytny bronkowy plan. Ale Bronek ciamajda nie jest zdolny do jakichkolwiek planów, choc kupa agentów chętnie by mu pomogła. Mieliby jak w raju z tym niezgułą jako szefem.
Więc nie nasz niedorajda zaliczający wtopę za wtopą.
Myślałem, że może zemsta Kwacha, a nade wszystko gromady, jaka za nim związana. Pokazuje Donkowi, że nie z nimi takie numery. Jak podniesie na nich rękę, to zostanie mu ucięta.
Odrzucam jednak i taki pomysł.
Więc czemu?
Donek jest silny. Kto mu może zagrozić z jego strony? Ano nikt, bo wszystkich spacyfikował. Wyrósł, uzależnił od siebie nie tylko platfusiarnię, ale i ogromną część establishmentu. Może źle mówię, że jest silny - cała reszta słaba.
Znowu pytanie: więc czemu?
Ano za rok PiS-owi wzrośnie bardziej, a wtedy wszelkie konfitury stracone. Dla establishmentu Donek jest twarzą, wykreują nową, byle konfitur nie stracić. Muszą zmienić Donka, a jak go zmienić, skoro uzależnił od siebie całą platfusiarnię? Nie uda się, bo w charakterze Donka nie leży poddanie się takiemu dyktatowi. Donek chce grać do końca, to jedyny sens jego życia.
Muszą go obalić tak, jak to robią, by wszystko zostało po staremu. A czy na czele będzie Donek, Bronek, czy Radzio, to dla nich za jedno, oby nie PiS, co Belka udowadnia.
Byle nie PiS, tylko o to im idzie. Wtedy bowiem skończy się dla nich wszystko. Czyli Polska upadnie.
Dla nich.