Jacek Derewienko Jacek Derewienko
284
BLOG

Strategia PO w kilku zdaniach

Jacek Derewienko Jacek Derewienko Polityka Obserwuj notkę 0

 

Propagandowa aktywność PO w ostatnich miesiącach wymaga uwagi, jak uwagi wymaga przyciśnięty do kąta groźny przeciwnik,  zdesperowany
i gotowy na  ostateczne rozstrzygnięcia. Nawet kosztem długofalowych interesów Polski.

Po fali krytyki wobec rządu - nawet ze strony mediów sprzyjających - PO przeszło do kontrofensywy  nacierając  w najważniejszych dla obywateli sferach – wolności i pieniądza. Każda z tych sfer poddawana jest dwubiegunowej obróbce, jak w filmie z udziałem dobrego i złego gliny.

Sfera wolności czyli urzędnikowi wolno mniej a obywatelowi więcej.                                                                                                            Przygotowano propagandowy serial, czyli  przegląd ministerstw przez premiera. Miał z jednej strony pokazać Tuska jako polskiego Putina gromiącego nieudolnych ministrów, z drugiej zaś przerzucić odpowiedzialność za błędy na sferę urzędniczą. Celebryta i Ładna Pani mieli się bronić przed gawiedzią tym czym może się celebryta i ładna pani bronić. Groźni ministrowie czyli Pan Radek i Vincent zasłaniali się marsowymi minami podkreślając wagę władzy. W sumie i wilk miał być syty i owca cała.

 W tym samym czasie pojawiła się propozycja ograniczenia ilości zawodów koncesjonowanych. Koncyliacyjny minister Gowin zaistniał w całej krasie ze swoją dobrocią. Wskazał na korporacje jako przyczynę bezrobocia. A, że częściowo ma rację, to więcej wolności na rynku pracy musi zostać dobrze przyjęte przez ogół.

Konkluzja winna być taka – ludzkie pany nami rządzą.

Niestety ten etap działań poniósł klęskę. Tuż przed finałowymi akademiami
w zaprzyjaźnionych mediach zdarzyła się tragedia pod Szczekocinami
i zagłuszyła fanfary sukcesu. Tusk zapowiadany od godziny 21.30 pojawił się na tle wraków pociągów o godzinie 03.30. Miał minę jak Stalin po otrzymaniu wiadomości o ataku Hilera. Kompletnie zagubiony. Trudno się więc dziwić, że jego występ nie był pokazywany w dniu następnym. Zamiast niego występował Pan Prezydent.

Sfera pieniądza, czyli odbieramy biednym, ale i bogatym                               Kampania „emeryt od 67 lat” budzić winna zdziwienie. Propozycja ograniczania nabytych praw została zaprezentowana z taktem kaprala. Nagłość propagandy „67” nijak się ma do sposobu realizacji kampanii społecznych mających przekonać obywateli do bolesnych dla nich działań. Chyba, że to nie obywatele Polski byli głównymi adresatami prezentacji poczynań premiera, ale decydenci unijni. Może mieli dostrzec Tuska jako sprawny bat na wierzgających Greków, Portugalczyków i innych południowców. Takimi kompetencjami winien się okazywać przyszły nadkomisarz unijny.

Znaleźć biednego do złupienia nie problem. Gorzej z bogatym, który da się łatwo złupić, nawet tylko medialnie. Władza, która zaciąga długi gdzie może, tak prosto bogatym nie podskoczy. Padło więc na kościół. Niby wiele z tego korzyści. Bo to i zbliżenie z Palikotem, szansa na utarcie nosa PSLowi, jako że projekt przejdzie przy poparciu SLD. I wbrew pozorom szansa na ściślejszą współpracę z episkopatem. Taki syndrom sztokholmski. No i media poprą.

Jaki morał dla ogółu? Strach i podziw poddanych – tego pragnie PO. Jak każdy satrapa.                                                                                                                          

Jakie straty mogą wynikać dla Polski z pozorowanych działań poza stratą czasu. Takie przede wszystkim jakie wynikały z bezproduktywnej celebracji komuny. Ci co mają 40+ wiedzą o co chodzi. Jedyną skuteczną zmianą może być skok na kasę kościelną. Dlatego kilka słów o niebezpieczeństwach dla sfery wolności jakie z tego mogą wynikać.

Są dwa kraje geograficznie bliskie, w których sfera ducha zawsze była związana z interesem państwa - Niemcy i Rosja. W obu tych państwach istniała i istnieje silna zależność hierarchii kościelnych od władzy. Wynikało to i wynika z podległości ekonomicznej. W Niemczech ta podległość – zgodna
z ich kulturą i tradycją – jest realizowana m.in. przez podatek na rzecz kościoła płacony przez wiernych. Podatek włączony w państwowy mechanizm ściągania daniny.
W przypadku wprowadzenia tego rozwiązania w Polsce wzrośnie znaczenie władzy państwowej wobec hierarchii kościelnej, ale też znaczenie hierarchii wobec księży na parafiach. Dotychczasowa droga pieniędzy w kościele z tacy do parafii, a potem do arcybiskupstwa zostanie odwrócona. Pieniądze będzie miała władza, jak zechce przekaże je hierarchii, a ta może np. ograniczyć dostęp do pieniędzy dla mniej zdyscyplinowanych proboszczów. Niektórzy biskupi już zachowują się jakby mieli smycz założoną, ale dzięki takim rozwiązaniom finansowym ich swoboda będzie jeszcze mniejsza.
O sytuacji proboszczów i duchownych działających wśród swych owieczek nie wspomnę.

W obecnej chwili istnieją w Polsce dwa znaczące filary wolności obywatelskiej – to samorządy i parafie zależne od hojności wiernych. Ich skuteczność działania na rzecz demokracji zależy od posiadanych funduszy. Samorządom nie można pieniędzy zabrać, więc się je obciąża ponad miarę obowiązkiem finansowania zadań państwowych. W końcu może pękną i poproszą władzę państwową, by ta zamieniła demokratyczne wybory na trochę więcej pieniędzy.

A parafie będą istnieć nie dla wiernych, ale dla hierarchii. W ten sposób spacyfikuje się ostatnie bastiony obywatelskiej niepokorności.


optymista, mimo wszystko

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka