www.jednomandatowe.pl www.jednomandatowe.pl
247
BLOG

Komentarz powyborczy

www.jednomandatowe.pl www.jednomandatowe.pl Polityka Obserwuj notkę 4

Święto, święto i już po. Oczywiście, święto demokracji, czyli wybory.

W naszym kraju wybory utożsamiane są z ich ostatnią fazą -

głosowaniem. Odsłona pierwsza, czyli kandydowanie jest tak naprawdę

owiane mgłą tajemnicy i z demokracją nie ma nic wspólnego. Niby wiemy,

że listy wyborcze układają partie, ale tak naprawdę nikt nie zna tego

wewnątrzpartyjnego mechanizmu komu i dlaczego przyznano miejsce

biorące (potencjalny mandat do Sejmu). Kandydaci są, a ty ludu możesz

sobie skreślić spośród już wybranych.

Głosowanie się odbyło i wszystkie partie straciły na rzecz nowego

tworu politycznego Ruchu Palikota, który jak by tu nie oceniać jest

pierwszą w Polsce prywatną partią polityczną. Najwięcej straciło PSL i

SLD. Palikot sprytnie wykorzystał niezadowolonych dzięki znajomości

partyjnego systemu wyborczego. Tylko w Warszawie wyborcy stawiali

swój krzyżyk przy jego nazwisku. W pozostałych okręgach tak naprawdę

ludziska wybierając ofertę Palikota stawiali krzyżyki głownie przy

pierwszym nazwisku na liście. Nie wybierali człowieka - głosowali na

partie. Z wszystkich mandatów RP - 38 zdobyły jedynki na listach,

pozostałe dwa uzyskały dwójki, jedna w Warszawie, gdzie startował lider

Palikot i druga w Lublinie mateczniku Palikota. Regułę o miejscach

biorących potwierdza także wynik PSL - z 28 mandatów tej partii 21

zdobyły jedynki, trzy dwójki i trzy trójki. Przy czym dwójki i trójki

miały mandaty tylko tam, gdzie mandat zdobywała jedynka.

W wyborach do Senatu, mimo iż okręgi były jednomandatowe, wyborcy w 96

% wybierali partyjnie. Nic w tym nadzwyczajnego. Podobnie zachowują

sie wyborcy niemieccy, gdzie wybory są w połowie partyjne, w połowie

jednomandatowe. Ten kto wybierze tam z listy partyjnej swoją partię,

potem na liście kandydatów w okręgu jednomandatowym szuka takiego

samego symbolu partyjnego i stawia przy nim swój krzyżyk. Wiedzą o

tych mechanizmach wytrawni gracze polityczni i proponują nam niby nową

ordynację wyborczą, tzw. mieszaną. Gdyby tak się stało w Polsce, co

niestety przewiduję, byłoby to przysłowiowe "zamienił stryjek

siekierkę na kijek". Tak zmieniać, aby nic nie zmienić.

Gdybyśmy mieli jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW) w 100 % okręgów,

zarówno do Sejmu jak i do Senatu, żaden Palikot ani nikt inny z jego

partii do parlamentu by nie wszedł. W JOW wygrywa tylko jeden, ten

najlepszy w oczach wyborców. W naszych ostatnich wyborach ludzie

Palikota nie zdobyli w żadnym okręgu największej liczby głosów,

partyjnie jednak będą stanowili trzecią siłę polityczną. Nawet sam

Palikot w JOW by nie wygrał, bo ludzie o poglądach radykalnych nigdy

nie są w większości. JOW to wybory większościowe. W Wielkiej Brytanii,

która ma JOW od zawsze, naucza się w szkołach na poziomie

gimnazjalnym, że w 1933 r. w Niemczech, żaden Hitler do władzy by nie

doszedł gdyby były tam okręgi jednomandatowe. NSDAP osiągnęło wtedy w

systemie wyborczym podobnym do naszego, najlepszy wynik (33 %).

Prezydent powierzył tekę kanclerza panu z wąsikiem, a tygodnik Time

umieścił go nawet na okładce jako człowieka roku. Reszta to

konsekwencja partiokracji, partyjnego, wodzowskiego a nie

obywatelskiego systemu wyborczego. Warto o tym pamiętać.

 

Mariusz Wis - ekspert systemów wyborczych Fundacji im. J. Madisona.

 

Ps. Polecamy też komentarz prof. Waldemara Chrostowskiego: http://www.youtube.com/watch?v=dL36WIDldCI&feature=channel_video_title

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka